Redakcja Bieganie.pl
Sylwia Ejdys Trzykrotna Mistrzyni Polski na dystansie 1500 m, Uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Pekinie Zwyciężyła w Plebiscycie czytelników Bieganie.pl na najlepszych zawodników roku 2008 w kategorii: Najlepsza Biegaczka w biegach średnich. |
|
Agnieszka Janowska: Jestem 23-letnią Agnieszką z Poznania, która od prawie dwóch lat jest szczęśliwą biegaczką i nigdy nie zamierza przestać nią być. Biegam, ponieważ ciągły pęd stał się moją pasją, moim sposobem na życie.. i nie chcę zwalniać tempa. Biegam, bo każdego dnia pokonuję nowe wyzwania i staję się silniejsza, a przez to radośniejsza, spokojniejsza i pełna energii. Trenuję, ponieważ bieg daje mi poczucie wolności, świadomość przekraczania kolejnych barier i możliwość spełnienia marzeń, nie tylko tych związanych z pokonywaniem coraz większych dystansów. Jestem biegaczką, i sport ten stał się dla mnie pewnym priorytetem, a nawet nałogiem, w przewrotnym, bo pozytywnym znaczeniu tego słowa. Starałam się, by moja praca również była związana z bieganiem, i udało mi się – pracuję w Decathlonie, w dziale biegania, czerpiąc satysfakcję z kontaktu z nieśmiałymi, przymierzającymi pierwszą parę swoich butów biegowych ‘’przyszłych’’ biegaczy, czy zaprawionych w bojach maratończykach, w których często widzę tyle pasji, że nie sposób nie przystanąć na chwilę, by z nimi porozmawiać i nie nauczyć się czegoś nowego o naszej wspólnej pasji. W tym roku przygotowuję się do pierwszego w moim życiu maratonu, zresztą największego marzenia od niemal dzieciństwa. Z zamiłowania jestem długodystansowcem, mam za sobą dwa półmaratony, które sprawiły, że pokochałam trenowanie jeszcze bardziej, ponieważ dobiegnięcie do mety było nagrodą za wspaniałą, choć ciężką pracę podczas treningów. Najbardziej lubię długie dystanse, ponieważ podczas nich czuję ogromną siłę, gdy po kilku kilometrach, czasem przebiegniętych na tzw. ‘’ciężkich nogach’’, nagle powraca lekkość i czuję, że mogę osiągnąć wszystko. Poza tym długie wybiegania dają możliwość wytyczania nowych tras, zwiedzania i podbijania nowych terenów.. i właśnie za to, między innymi kocham bieganie. |
|
Irena Sakowicz:
Biegam już prawie 18 lat, bo bieganie to całe moje życie. Startowałam w swojej karierze na dystansach od 400 m do maratonu włącznie, uzyskując całkiem przyzwoite rezultaty. Moim obecnym celem jest wznowienie mocniejszego treningu, pokonanie kolejnego maratonu, z kolejną życówką i w niedalekiej przyszłości podjęcie wyzwania przygotowania się do startu w triathlonie. Potrzebowałam bodźca z zewnątrz, aby zadeklarować swoje cele i mieć więcej motywacji do działania. Dlatego zgłosiłam swoje uczestnictwo w akcji Nike+ Ona czy On. Mój trening to głównie bieganie dużej ilości kilometrów w I zakresie intensywności, dodatkowo biegi ciągłe, treningi tempowe, siła biegowa. Mam świetne warunki do treningu – z domu 3 minuty truchtu do lasu, który ma tysiące km kwadratowych powierzchni i setki kilometrów tras (Puszcza Knyszyńska) oraz praca w pobliżu stadionu lekkoatletycznego położonego w otoczeniu parku i lasu. Mieszkam i pracuję w Białymstoku jako kierownik sklepu Intersport. Mam 33 lata w dokumentach, a w „rzeczywistości” tzn. moim odczuciu dużo dużo mniej 😉 |
|
Paulina Sarat:
Nazywam się Paulina Sarat i jak narazie jestem 19- latką, bo już 1 marca 'stuknie’ mi dwudziestka. Pochodzę z niewielkiego miasta Bielawa, położonego u podnóża Gór Sowich. Obecnie studiuję fizjoterapię w Jeleniej Górze więc nadal otaczają mnie góry i piękne widoki. Jednak nie tylko nauka wypełnia mój wolny czas:) I teraz wypadałoby napisać jak to się stało, że zaczęłam biegać:) A było to tak… 🙂 Chodziłam do gimnazjum i już od pierwszej klasy nauczyciel wychowana fizycznego namawiał mnie na treningi. Jednak początkowo byłam nieugięta i nie chodziłam na zajęcia, ale o dziwo startowałam na różnych zawodach szkolnych:) I pewnego pięknego dnia coś mnie tknęło… Dokładnej daty nie pamiętam. W każdym bądź razie były wakacje, a ja dumną uczennicą, która ukończyła drugą klasę gimnazjalną:) Jakby nie patrzeć, zmarnowałam 2 lata niezwykłej przygody z bieganiem. Tak, tak, zmarnowałam, bo okazało się że bardzo polubiłam bieganie, a wręcz pokochałam:) Ale mniejsza o to. Ważniejsze jest co było dalej;) Zaczęły się obozy sportowe: letnie i zimowe na które uwielbiałam jeździć ze względu na to, że robiłam to co lubię, a dodatkowo poznawałam wiele nowych osób:) Jaka byłam szczęśliwa, gdy na najbliższych zawodach spotykałam tych samych ludzi:) Gimnazjum, liceum- beztroskie trenowanie wśród swoich, w domu… Ale niestety człowiek się starzeje:) Nadeszły studia… Bardzo żałowałam, że muszę wyjechać z mojej ukochanej Bielawy i zostawić znajomych… Na początku bardzo trudno było mi przyzwyczaić się do nowych warunków życia… Zajęcia, a gdzieś w międzyczasie trening… Mimo wszystko znalazłam niedaleko akademika lasek, gdzie jest wiele tras- raz po płaskim, a raz pod górkę, żeby nie było zbyt łatwo:) Staram się biegać codziennie. Dzięki temu wyciszam się i zapominam o Bożym świecie:) Nie słyszę wykładowców, omija mnie uczelniany chaos:) Teoretycznie biegam w samotności, ale niekiedy na mojej drodze spotykałam sarenki, a nawet wiewiórki:) Wiadomo, że przy obecnej pogodzie wiewiórek nie widuję, ale sarenki przemykają mi przed oczyma:) Pytaliście dlaczego biegam… Więc odpowiadam:) Sprawia mi to ogromną przyjemność, a przy okazji dbam o swoje zdrowie (tak naprawdę nieświadomie) 🙂 Ponadto bieganie nauczyło mnie walki z własnymi słabościami i teraz jest dla mnie coraz mniej rzeczy niemożliwych:) Myślę, że niedługo zupełnie zostaną wyeliminowane:) |
|
Dominika Stawczyk: Po pierwsze chciałabym wspomnieć, że od 1 marca stałam się wolną kobietą! Wolną od….gipsu, który przez dziewięć tygodni ograniczał moje bieganie. Ograniczał…. dość znacząco, ale nie mogłam odmówić sobie pewnej dawki biegowej przyjemności (w końcu to ręka nie noga, lewa nie prawa). Na ten przykład, na przepustce ze szpitala (dzień przed operacją, bo niestety trzeba było mnie powtórnie połamać i złożyć), wystartowałam w Biegu Chomiczówki. Wystartowałam… i jakimś cudem udało mi się zrobić życiówkę! (..) Niestety zajęłam miejsce najgorsze dla sportowca, czyli zaraz za podium. Niestety wieczorem musiałam już być na oddziale szpitala w Otwocku. Niestety…Kilka dni po operacji lekarz wypisując mnie na kolejną przepustkę, kazał mi obiecać, że nie będę jeszcze biegać. Obiecałam i rzeczywiście udało mi się wytrzymać 10 długich dni bez biegania. Nie muszę chyba wspominać jak traumatyczny był to czas! (..) Sportem skażona jestem od czwartego roku życia. Wtedy rodzice przestraszeni moją nadmierną ruchliwością (dziś pewnie mądrzy ludzie zakwalifikowaliby to jako obawy ADHD) zapisali mnie na zajęcia łyżwiarstwa figurowego. I tak 8 dziecięcych lat spędziłam na lodzie. Dwa treningi dziennie, balet, obozy, zawody. Było to idealne dzieciństwo. Idealne dla mnie. Gdy ta przygoda się skończyła parałam się jeszcze różnych dyscyplin sportowych. Była wspinaczka skałkowa, pływanie, jazda konna, rolki, narciarstwo, tenis, fitness, etc. Aż wreszcie…w 2004 roku przeczytałam, że w Łodzi ma się odbyć 1 mBank Maraton (dodam, że z urodzenia, wychowania i wykształcenia jestem Łodzianką). Pomyślałam, co mi tam, może w dwa tygodnie nie przygotuję się do maratonu, ale połówkę dam radę. Dałam! Następnym biegiem była Sudecka Setka… sto kilometrów po 2 miesiącach od rozpoczęcia przygody biegowej. Bolało! Jeszcze przez dwa tygodnie bolało. |