Redakcja Bieganie.pl
Na malowniczym wzgórzu, nieopodal lasu, w maleńkiej wiosce o wdzięcznej nazwie Świerki mieszka Bohaterka. Nikt nie śmiałby powiedzieć tak o niej, do niej samej! O zgrozo, z pewnością natychmiast otrzymałby stanowczą, krótką ripostę, działającą niczym kubeł zimnej wody na głowę. Głowę, która tak górnolotne określenie przypisała właśnie jej. Najskromniejszej istocie jaka chodzi po tej dolnośląskiej ziemi. A właściwie nie chodzi. Biega.
Ze wszystkich dyscyplin to bieganie stało się jej prawdziwą pasją i motorem napędzającym jej działania. Z tego czerpie nieskończoną energię. Czasami się śmiejemy, że … ona w nocy nie śpi, ona się ładuje! Trzy, cztery godziny, naładowana i w trasę, by zacząć kolejny dzień. Pozornie życie i praca w tak małej miejscowości, w tak małej gminie mogłaby płynąć wolno i spokojnie. Ale nie z nią! Ona do pracy biegnie, w pracy biega, po pracy? Tylko bieganie? Czy kolejna fanatyczka biegania? Ktoś, kto traktuje swoją pasję jak religię? Nic z tych rzeczy. Po prostu jej krok jest szybszy. Po porannym pokonaniu 20 km, ta kobieta po prostu nie potrafi "normalnie" chodzić.
Spytacie, gdzie tak pędzi? Otóż moja Bohaterka w przerwie pomiędzy treningami ratuje przywiązane do torów zwierzęta. Albo dba o samotnych, schorowanych ludzi w jej wiosce, których trzeba pilnie zawieźć … gdziekolwiek. Przed treningiem zdąży upiec pięć blach najrozmaitszego ciasta, bo przecież koleżanka ma stypę w rodzinie. Zbierze ostatni czarny bez, jaki dojrzała pod lasem- gdy wypiekała pyszności, jedną ręką mieszając jajka z cukrem, w drugiej zaś ściskając telefon huczący od głosu zatroskanej Kasi, której zachorował synek.
Jej bieganie nie wzięło się z mody, nie z chęci zaimponowania komukolwiek czy udowodnienia czegokolwiek. Nie miała markowego stroju ani sportowych gadżetów. Nie musiała chudnąć. Miłość do biegania wzięła się z …miłości do psów! Zwierzaków, przygarniętych ze schroniska, znalezionych, uratowanych. To one potrzebowały ruchu. Spacery leśnymi drogami z czasem zamieniły się w trucht, z truchtu w bieg. Psy były najszczęśliwsze na świecie. A ona odnalazła pasję, która zmieniła jej życie.
Bohaterka pomaga wszystkim dookoła, całą sobą angażuje się w pracę na rzecz dzieci, potrzebujących dorosłych, wyciąga pomocną dłoń do tych z przyklejoną społeczną etykietą "wykolejeni". Organizuje festyny charytatywne, pikniki rodzinne, pomaga innym realizować swoje pasje i umiejętności. Chociaż ma do dyspozycji ludzi, sama pracuje z nimi ramię w ramię od rana do późnej nocy. Ciekawe czy po całym dniu intensywnej pracy i biegania, kiedy kładzie się spać zasypia od razu czy może w głowie układa już plan na kolejny dzień? Kolejny dzień bez TV, bez Facebooka… Przecież tyle dzieje się wokół. A ona sama o sobie mówi, że ona jest "do roboty".
No tak, przecież nie wiecie jeszcze nic o jej pracy. Otóż rok temu została dyrektorem gminnego ośrodka kultury. Zrobiła absolutny przewrót w funkcjonowaniu tego małomiasteczkowego centrum kultury. Zjednoczyła dzieci z trzynastu miejscowości, jedenaście Kół Gospodyń Wiejskich (to dopiero wyzwanie!), otworzyła oczy ludziom, którzy kpili z gminnego OSP. Kochają ją wszyscy, którym pomaga, których wspiera, do których dociera z kulturą, literaturą i sportem. A często i z domowymi, drożdżowymi rogalikami. Jedynie z ziejących rozleniwieniem i rozpasaniem sołtysów zapomnianych przez wszystko wsi, płynie soczysta niechęć w jej kierunku. Wszak zmusza zaspałych waćpanów do aktywności na rzecz mieszkańców. (Nie przystoi, Pani Dyrektor! Nie przystoi nękać biednych sołtysów!).
Jest od roku. Jako dyrektor biegu wprowadziła rewolucję w poczciwej perełce naszej gminy- Biegu na Wielką Sowę, który do tej pory zrzeszał maksymalnie 250 osób. Jak na naszą gminę, jak na to, że jest to bieg alpejski, niełatwy- taka frekwencja była dużym sukcesem. Ale od kiedy jest ona- 7. Bieg na Wielką Sowę przerósł oczekiwania najodważniejszych snów najśmielszych marzycieli. Bieg otrzymał prestiżową Złotą Kozicę 2016 w kategorii bieg alpejski, pokonał biegi zakopiańskie, a na starcie pojawiło się nie 250, a … 500 osób !
Przypadek? A może niesamowita siła, szczerość i pasja Bohaterki, która swoją osobą powala na kolana. Charakterem, zdecydowaniem, konkretem w każdym zadawanym pytaniu i każdej małej opowieści- potrafi przyćmić niejedno męskie ego. Taka ładna, smukła blondynka o niebieskich oczach? Taka silna, a zarazem wrażliwa? Mężczyźni, którzy stracą czujność, bądź pozwolą sobie na wszelakie niesubtelności- natychmiast zostają sprowadzeni na ziemię.
Kolejnym jej sukcesem jest Górski Bieg Niepodległości organizowany w jej rodzinnej wsi Świerki. Co takiego sprawia, że tłumy biegaczy w wolny dzień, przyjeżdżają z najdalszych zakątków Polski by uczcić Dzień Niepodległości w tej maleńkiej dolnośląskiej wsi? Byłam w biurze zawodów, widziałam na własne oczy. Biegacze zostali powitani jak w domu. Ugoszczeni domowymi wypiekami- pysznymi, do syta. Nie tylko oni- całe ich rodziny! Drożdżówki, serniki, orzechowce, muffinki… To wszystko czekało na zaskoczonych sportowców, którzy otwierali oczy ze zdumienia, a usta- bo już pałaszowali kolejny kawałek domowego ciasta. Lepsze niż żelki energetyczne- mówili. A ja im uwierzyłam, bo jestem amatorem, a skoro najlepsi mogą sobie od święta pozwolić na kawałek sernika, to czemu by nie..?
Gdy zobaczyłam ten konkurs dedykowany szczególnej osobie, nie mogłam nie podzielić się opowieścią o mojej Bohaterce. Natychmiast pomyślałam, że jeśli ta historia zasłużyłaby według innych Biegaczy, według Waszej Redakcji na tę nagrodę, a ja otrzymałabym te buty (niczym mały Charlie, który polował na upragniony złoty bilet do fabryki czekolady Willego Wonki), to bez wahania oddałabym je Gabrieli Buczek. Bohaterce dnia codziennego, która swoim dobrem, pasją i energią zaraża tysiące ludzi. Biega, rozumie biegaczy. Ale też rozumie ludzi. Tak po prostu.
Ja dopiero zaczynam przygodę z bieganiem, zostałam tym najpozytywniej zarażona, podobnie jak połowa naszej gminy. A jeśli te buty poniosą ją jeszcze dalej, w drogę dalszych sukcesów jako biegacza, kobiety, dyrektora- będę tylko kibicować i trzymać mocno kciuki.
Barbara Antas
Na zdjęciu, Gabrysia Buczek za metą Biegu na Wielką Sowę.
Autorka tekstu wygrywa najnowszy model Asics FuzeRush