Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Słynny miting Bislett Games w Oslo zamienił się w tym roku w Impossible Games. Choć „Niemożliwe Zawody” odbyły się przy skromnej liczbie lekkoatletów, głównie pochodzących ze Skandynawii, stały na wysokim poziomie. Na nietypowe 300 m przez płotki, typową dla siebie formę zaprezentował Karsten Warholm, wynikiem 33.78 bijąc rekord świata. O genialnej dyspozycji poinformował kibiców lekkiej atletyki Jakob Ingebrigtsen, którego 4:50.01 na 2000 metrów to nowy rekord Europy i zarazem 6 wynik All-Time. Najlepszy wynik w historii europejskiej lekkoatletyki uzyskał również zwycięzca półmaratonu w Gdyni (2019) Sondre Nordstad Moen, przebiegając 25000 metrów w 1:12:46.5.
Bez kibiców, z zachowaniem dystansu społecznego, ale… niemożliwe stało się faktem i sezon lekkoatletyczny w międzynarodowym wydaniu ruszył na dobre z bloków. W czwartek 11 czerwca główną areną zmagań był stadion Bislett w Oslo, ale łączono się również z ogródkiem Renauda Lavilleniego, który korespondencyjnie rywalizował z Armandem Duplantisem w skoku o tyczce i ze stadionem w Nairobi, gdzie z Teamem Ingebrigtsen zmierzył się Team Cheruiyot.
W pierwszej z biegowych konkurencji wieczoru Filip Ingebrigtsen planował pobić rekord Norwegii na 1000 metrów, który od 1996 roku należał do Vebjørna Rodala (2:16.78). Brązowemu medaliście MŚ w Londynie (2017) towarzyszyło na bieżni trzech zawodników. Przy czym słowo „towarzyszyło” nie jest tutaj przypadkowe. Dwóch z nich pełniło rolę pacemakerów, a trzeci „zabezpieczał tyły”, stwarzając jedynie wrażenie, że rozgrywany jest normalny wyścig.
Warunki były jednak nietypowe. Poza pacemakerami Ingebrigtsenowi w pobiciu rekordu pomagał również system świateł wbudowanych w bandę, które wyznaczały odpowiednie tempo. Andreas Roth poprowadził pięćsetkę w idealne 1:08, po czym zwolnił miejsce na pierwszej pozycji swojemu bratu Thomasowi. Starszy Roth wytrzymał do osiemsetki, którą rozprowadził Ingebrigtsenowi w około 1:48.
Mimo że Filip na ostatniej dwusetce został na bieżni sam jak palec, poradził sobie doskonale. Wytrzymał końcówkę, zatrzymując zegar na nowym rekordzie Norwegii – 2:16.46.
Ingebrigtsen zapytany na konferencji prasowej, jak zamierza wykorzystać 45 minut, które pozostanie mu po wyścigu na 1000 do startu wraz z braćmi na 2000, odpowiedział, że przede wszystkim przetruchta czterysetkę, ciesząc się z nowego rekordu kraju, bo roztruchtanie to najlepszy element postartowego schłodzenia. Jak obiecał, tak zrobił.
Głównym punktem Impossible Games był pojedynek na 2000 metrów, jaki organizatorzy stworzyli w wersji wirtualnej pomiędzy teamami: Ingebrigtsen i Cheruiyot. Obie pięcioosobowe ekipy wystartowały o tej samej godzinie, ale Norwegowie w Oslo – a Kenijczycy w Nairobi. W stolicy Kenii warunki atmosferyczne panowały dużo gorsze niż w Skandynawii. Bieżnia skąpana była w deszczu a dodatkowej trudności drużynie zarządzanej przez Timothyego Cheruiyota, sprawiało położenie stadionu na wysokości około 1700 metrów nad poziomem morza.
Na niekorzyść ekipy w Oslo wpływało z kolei zmęczenie Filipa Ingebrigtsena, który zaledwie godzinę lekcyjną wcześniej pobił rekord kraju na 1000 m. Wielka trójka braci wspierana była przez dwójkę dużo wolniejszych – Nordasa (PB na 1500 – 3:49.64) i Sveli (PB na 1500 – 3:47.38). Było więc oczywiste, że jeśli drużyna ma liczyć się w walce z Kenijczykami, do mety poza Herikiem i Jakobem, będzie musiał również dobiec w niezłym czasie podmęczony Filip.
Kenijczycy poza Cheruiyotem, mistrzem świata na 1500 z Dohy, mieli w składzie takich mocnych biegaczy jak Timothy Sein (PB na 1000 – 2:17.60) czy Elijah Manangoi (PB na 1500 – 3:28.80). Zwycięzców pojedynku miała wyłonić suma trzech najlepszych wyników drużyny. Dodatkowy cel poza poprowadzeniem teamu do victorii w starciu z Afrykańczykami miał Jakob Ingebrigtsen, który zapowiadał walkę o pobicie rekordu Europy na 2000 metrów – 4:51.39. Rekordu, który należał do komentującego zawody Brytyjczyka Steve’a Crama, wicemistrza olimpijskiego z Los Angeles (1984) na 1500 metrów.
Początkowe metry rywalizacji Kenia vs Norwegia, zdawały się pokazywać wyraźną przewagę biegaczy z Czarnego Lądu. Realizator manewrował pomiędzy obrazem z Oslo, a widokiem stadionu w Nairobi, co utrudniało dokładny ogląd sytuacji. Rzuciła się jednak w oczy różnica w taktyce rozgrywania biegu. Norwegowie desygnowali do akcji w początkowej fazie wyścigu teoretycznie słabszych Nordasa i Svelę, którzy po wykonaniu swojej pracy „zajęcy” opuszczali bieżnię, robiąc miejsce braciom Ingebrigtsen. Tymczasem w Kenii trudno było dojrzeć podobny podział ról.
Na pierwszym kilometrze Cheruiyot zameldował się w granicach 2:26 z przewagą około 2 sekund nad goniącymi Norwegami. Jednak drugi tysiączek zupełnie rozerwał już drużynę w Nairobi, a team Ingebrigtsenów wrzucił kolejny bieg i nie tylko zrównał się z Kenią, ale z każdym metrem zaczął wypracowywać sobie przewagę. Mocno biegł Jakob, próbował trzymać brata Henrik, za to wyraźnie począł tracić kontakt wymęczony Filip. Momentami wydawało się, że świeżo upieczony rekordzista Norwegii na 1000 zejdzie z bieżni.
1500 metrów Jakob minął w około 3:42 i ruszył na ostatnią pięćsetkę z wielkim animuszem. Finalnie pojawił się na mecie 1 minutę i 8 sekund później, co oznacza, że ostatnie 500 metrów pokonał tempem z rekordowego biegu swojego brata na 1000 metrów, sprzed 45 minut. Nowy rekord Europy, stał się faktem.
– 4:50.01. A więc mój rekord został pobity. To kolejny rekord, który tracę ale nie jestem z tego powodu rozczarowany – skomentował wyczyn Ingebrigtsena Steve Cram.
Henrikowi i Filipowi również udało się rozmienić 5 minut. Finiszowali odpowiednio z 4:53.72 i 4:56.91. Ciekawą rzecz w związku z wyczynem Filipa Ingebrigtsena zauważył Jon Mulkeen z worldathletics.org:
W Nairobi, pierwszy dobiegł Timothy Cheruiyot z czasem 5:03:05. Zwycięstwo Europejczyków nad Afrykańczykami było więc bezapelacyjne.
Ilekroć na bieżni melduje się Karsten Warholm, wiadomo, że za moment rozlegną się dzikie okrzyki. Norweg lubi żywiołowo zagrzewać się do startu i nie inaczej było tym razem. Nim starter zaprosił Norwega do przyklęknięcia w blokach, płotkarz tradycyjnie oklepał sobie energicznie klatkę piersiową i uda oraz wydał kilka ryknięć.
W Oslo drugi najlepszy zawodnik na 400 metrów przez płotki w historii, wystartował na nietypowe 300 m przez płotki. Celem było pobicie rekordu świata Chrisa Rawlinsona, który w roku 2002 pobiegł 34.48. Warholm już od startu mocno zabrał się do roboty, dobiegając do pierwszego płotka, z dynamiką i mocą dzikiej zwierzyny.
Nad kolejnymi rzędami płotków przeskakiwał bez najmniejszych problemów, nie tracąc rytmu do samej mety. Była to prawdziwa biegowa solówka, bo Norweg w przeciwieństwie chociażby do braci Ingebrigtsenów, nie miał na bieżni żadnych rywali. Biegł zupełnie sam, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Pewnie dlatego, że nawet na mitingach w czasach sprzed epidemii, lubił startować z zewnętrznych torów i szybko uciekać innym biegaczom, ścigając się tylko ze sobą. Przeciął linię w rekordowe 33.78, dosłownie miażdżąc rekord świata Rawlinsona.
Niejako na deser organizatorzy zostawili kibicom popisy długodystansowców. Najpierw na trasę 62 i pół stadionowego okrążenia ruszył Sondre Nordstad Moen. Były rekordzista Europy w maratonie (2:05:48) w Oslo postanowił zmierzyć się z nietypowym dystansem 25000 metrów, na którym chciał ustanowić najlepszy w historii wynik na Starym Kontynencie. Do pobicia było 1:13:57 ustanowione w roku 1999 przez Niemca Stephana Franke.
Norweg poradził sobie z wyzwaniem, zatrzymując zegar na 1:12:46.5. Po drodze zaliczył 10000 w 28:37.9 i kolejną dyszkę w 29:17.1, żeby ostatnią piątkę przebiec w 14:51.5. Średnie tempo z jakim biegł Moen wyniosło zatem 2:54/km.
Niedługo po wyczynie Norwega na bieżni zameldowała się biegaczka narciarska Therese Johaug. Niedawna rywalka Justyny Kowalczyk, doskonale przestawiła swoją karierę narciarską na lekkoatletyczną w zeszłym roku w Hamar, zostając mistrzynią kraju na 10000 metrów z bardzo dobrym czasem 32:20.68. W Oslo Johaug chciała poprawić życiówkę i udało jej się to w znakomitym stylu.
W samotnym wyścigu multimedalistka mistrzostw świata w biegach narciarskich, pokonała 25 okrążeń łamiąc barierę 32 minut z przytupem. Już nie 32:20.68 ale od czwartkowego wieczoru przy jej nazwisku znajdziemy nowe, efektowne PB – 31:40.67.
W pozostałych biegowych konkurencjach mitingu mężczyźni ścigali się na 100 metrów a kobiety na nietypowych 200 i 300 metrach przez płotki, 3000 i 600 metrach. Na dwusetce przez płotki Line Kloster z czasem 26.11 pobiła rekord Norwegii, a Nooralotta Neziri rekord Finlandii – 26.85. W pozostałych biegach nie padły już tak znaczące rezultaty.
Sezon zaczyna się rozkręcać. 20 czerwca planowany jest miting otwarcia sezonu na Stadionie Śląskim. Z kolei 9 lipca Inspirational Games zapowiedzieli włodarze mitingu Weltklasse w Zurychu. Ma to być swoisty lekkoatletyczny mecz Europa vs USA vs reszta świata, rozegrany w ramach 8 konkurencji na 7 różnych arenach.