Redakcja Bieganie.pl
Jak wyglądał dziś Twój urodzinowy trening?
Dziś mam w planie 12 km bardzo spokojnego biegu, bo dopiero wchodzę w trening. Jestem po miesięcznej przerwie, po Fukuoka Marathon, po bardzo długim i dość ciężkim dla mnie sezonie. Impreza urodzinowa była w sobotę, więc dziś spędzam ten dzień całkowicie zwyczajnie, wychodząc na trening, aby się rozkręcić.
Czy sportowiec Twojej klasy może sobie pozwolić na huczne świętowanie?
Zależy o jakiej sportowej klasie mówimy, bo nie uważam siebie jeszcze za tzw. „światowej klasy sportowca”. Oceniam się jako dobrego sportowca, który utrzymuje się wciąż na dobrym poziomie. Na moich urodzinach specjalnie się więc nie oszczędzam. Jest to impreza, którą obchodzę raz w roku, a więc daję sobie fory.
A możesz zdradzić, ile drinków wpijasz w trakcie takiej imprezy?
Niestety nie. Ta informacja jest objęta klauzurą „ściśle tajne”. (Śmiech).
Skończyłeś 33 lata. Wkraczasz w wiek chrystusowy, przełomowy dla większości mężczyzn. Masz w związku z tym jakieś refleksje?
Nie mam refleksji, nie liczę zbytnio lat, choć wiadomo, że wolałbym mieć 23 niż 33, bo to już, jak to się mówi bliżej niż dalej… (śmiech). Mam nadzieję, że jest to chociaż połówka mojego życia i dotrwam w dobrej formie przynajmniej do 66 lat (śmiech). Generalnie życie toczy się dalej. Dzień urodzin tylko odrobinę różni się od zwykłego dnia.
A czy myślisz o byciu ojcem?
Czy mam instynkt „tacierzyński”? Nie mam aż tak wielkiego parcia z tego powodu, bo jakby nie patrzeć, moje życie sportowe zabiera mi bardzo dużo czasu. Nie mówię, że bym nie chciał, bo gdybym był ojcem, to na pewno bardzo bym się z tego cieszył. Aktualnie sport zabiera po prostu za dużo czasu, na czym mogłyby ucierpieć dzieci.
Czy masz problemy z trenowaniem zimą w Polsce?
Zazwyczaj na ten najgorszy zimowy okres przypada roztrenowanie, a w styczniu wchodzę w trening. Z uwagi na to, że biegam na śródstopiu, to bardzo nie lubię biegać po śniegu i lodzie. Nie przepadam za śliskim i grząskim podłożem, moje nogi wtedy się męczą, uciekają i nie potrafię w takich warunkach realizować pełnego treningu. Dlatego wybieram się już na początku lutego na obóz we włoskiej Ostii, aby uciec przed śniegiem.
Czeka cię samotna praca?
Tak, ten rok zapowiada się pod hasłem „samotności długodystansowca”. Być może w Ostii dołączy do mnie Artur Kozłowski. Na następnym obozie w USA prawdopodobnie będę trenować sam. Nie przeszkadza mi to. Nie potrzebuję motywacji w postaci innych biegaczy. Duża grupa podczas maratońskiego treningu nie jest dobra, bo podkręca niepotrzebnie tempo na treningach. Biega się za mocno, a pewne jednostki trzeba wykonywać tak, jak na to pozwala organizm, a nie jak chciałoby się to zrobić.
Podobno im lepsza praca w zimie, tym lepsze wyniki w sezonie…
Przyznam, że podchodzę do okresu przygotowawczego, zimowego nieco inaczej. Zupełnie inaczej jest gdy trenuje się do maratonu lub bieżni. Do bieżni przygotowania są długie, zaczyna się w zimie, robiąc długi podkład tlenowy, biegając np. długie zakresy. To tak zwany cykl przygotowań Polskiej Szkoły Biegowej, że bazę robi się w zimie, co jest oczywiście słuszne i dobre. Potem przerabia się to wszystko na szybkość. U mnie wygląda to inaczej, bo żyję cyklami przygotowań do poszczególnych maratonów. Nie zimą, latem, ani jesienią, ale tylko i wyłącznie okresami przygotowawczymi na dwa i pół maksymalnie trzy, miesiące do maratonu. Od 10 do 14 tygodni do maratonu jest okres, w którym zaczynam pracę od zera. W ciągu tych tygodni dochodzę do formy startowej. Dla mnie nie ma więc takiego pojęcia jak trening zimą, ale okres przygotowań do maratonu.
A jakie byś miał rady dla biegaczy amatorów, którym zależy na dobrym przetrenowaniu zimy?
Jeżeli chodzi o amatorów, to polecam bazę tlenową. Dłuższe bieganie. Jeśli ktoś mieszka w górach lub tam wyjeżdża, polecam marszobiegi, typową podbudowę tlenową i siłową. Później, jak temperatura i podłoże pozwolą, to tę bazę tlenową możemy przerabiać na szybkość.
Poprzedni sezon był dla Ciebie bardzo trudny, bo startowałeś aż 4 razy w maratonie. Jak zapowiada się ten rok?
Planuję tylko dwa starty w tym roku, jeśli chodzi o maraton. Myślę też o starcie w półmaratonie, późną jesienią. Dawno już nie biegałem na tym dystansie, a mam ochotę podkręcić rekord życiowy. Na pewno bardzo ważny będzie start w Orlen Warsaw Marathon, tam na pewno spróbuje wywalczyć minimum na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Jesienią pobiegnę w maratonie na Wojskowych Igrzyskach Olimpijskich. Te dwa starty są więc pewne.
A Twoja szczęśliwa impreza Fukuoka Marthon w Japonii? Grudzień będziesz miał tym razem wolny?
Tak. Raczej w tym roku ten start się nie zdarzy. Przyznam, że chciałbym choć rok odpocząć od tego maratonu, choć go bardzo lubię. Starty w Japonii wychodziły zawsze nie najgorzej. Zapewne organizator zaprosiłby mnie, ale myślę, że będzie dobrze, jeśli zawodnicy, ja i organizator nieco od siebie odpoczniemy. Zobaczymy, co będzie dalej.
Podobno bardzo Cię tam lubią…
Myślę, że tak. Startowałem tam już trzy razy z rzędu. Zawodnicy i organizatorzy znają mnie bardzo dobrze. Także Polacy, którzy tam mieszkają, zawsze umawiają się ze mną na jakieś spotkanie.
Jaki jest wymarzony prezent urodzinowy dla Henryka Szosta?
Ze strony sportowej to na pewno cieszyłoby mnie minimum na Igrzyska Olimpijskie oraz dobry występ na Orlen Warsaw Marathon. Przede wszystkim życzę sobie zdrowia przez cały rok, bo jeśli będę je miał, wszystko inne będzie szło.
A więc w imieniu całej redakcji i czytelników Bieganie.pl, tego Ci życzymy. Niech zdrowie i forma dopisują przez cały rok. Niech będzie on dla Ciebie przełomowy!