8 lipca 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

Najbardziej bezlitosne kwalifikacje olimpijskie


Olympic Trials to najbardziej bezlitosny system kwalifikacji lekkoatletów na świecie. Nieważne kim jesteś – jeśli nie znajdziesz się w pierwszej trójce podczas Mistrzostw USA, nie jedziesz na Igrzyska Olimpijskie. Dotyczy to również rekordzistów świata i autorów najlepszych tegorocznych wyników. Olympic Trails odbyły się kilka dni temu w Eugene w Oregonie, królestwie Nike.

Amerykanie nie bawią się w półśrodki. Ich mistrzostwa trwały dziesięć dni i były transmitowane przez telewizję. Na trybunach zasiadło ponad 20 tysięcy widzów, a układ konkurencji był taki sam, z jakim lekkoatleci zmierzą się w Pekinie. Jeśli ktoś jest w stanie wygrać np. w czterech z nich i uzyska minimum olimpijskie, może startować w Pekinie we wszystkich. Jeśli zawodnik z pierwszej trójki nie ma minimum – na Igrzyska jedzie ten następny, który je osiągnie przed terminem wyznaczonym przez IAAF. Co więcej – amerykański związek nie ustala, w przeciwieństwie do PZLA, sztywnego terminu zdobycia minimum. IAAF wymaga, aby minimum było zrobione w ciągu ostatnich dwóch lat – i w USA to wystarcza. Tutaj nie ma kombinowania, przedłużania terminów, negocjowania składu reprezentacji. Kto sie nie złapie w trójkę na Mistrzostwach, nie jedzie.

Co roku trafia się kilka ofiar tego systemu. W tym roku jedną z nich jest Alan Webb, zawodnik, który w zeszłym roku miał najlepszy na świecie czas na 1500m i drugi na 800m. W Olympic Trails przybiegł do mety na piątym miejscu. Amerykanie wychodzą zaś z założenia, że ten, kto nie jest w stanie wygrać u nich w kraju, nie ma czego szukać na zawodach międzynarodowych. Webb miał trochę pecha związanego z wielokulturowością Ameryki – trzech pierwszych zawodników w biegu na 1500m urodziło się poza USA: Bernard Lagat w Kenii, Leonel Manzano w Meksyku i … w Sudanie. Dwaj poza Lagatem spędzili jednak w USA większość życia, tam zaczęli trening sportowy, a nawet Lagat mieszka i trenuje w USA od dziesięciu lat.

Zerknijmy na szczegółowe wyniki, zaczynając od najdłuższych dystansów. Kwalifikacje maratońskie odbyły się wcześniej, osobno dla kobiet, osobno dla mężczyzn. Najmocniejsze punkty amerykańskiej reprezentacji to Ryan Hall, życiówką 2:06 z Londynu oraz Deena Kastor, z życiówką 2:19. W składzie jest też zawodniczka, która niedawno biegała dla Polski, chociaż wyjechała z niej jako dziecko – Magdalena Lewy, trenowana przez słynnego amerykańskiego trenera, Jacka Danielsa.

W Oregonie rozgrywano oprócz maratonu wszystkie konkurencje biegowe. Mimo wysokiej temperatury, wyniki okazały się znakomite również w biegach długich. Już pierwszego dnia kobiety rywalizowały na dystansie 10000m. Zwyciężyła drobna, 27-letnia blondynka, rekordzistka USA na 3000m, 5000m i 10000m – Shalane Flanagan. Jej czas – 31:34,81. Wcześniej w tym roku Shalane pobiegła już 30:34,49, co dałoby jej niezłe miejsce w Mistrzostwach Polski… mężczyzn! Jednak bieg w Oregonie był popisem zawodniczki, która przybiegła na trzecim miejscu, Amy Yoder-Begley. Po pierwszych 5km w czasie 16:10 była co prawda na trzecim miejscu, ale nie miała zrobionego wcześniej minimum olimpijskiego (31:45), bieg zaś toczył się w wolnym tempie. Oczywiście, nie było tam zająców, a co gorsza, zawodniczki biegnące na półmetku na 3 i 4 miejscu miały minimum, co oznaczałoby, że one pojadą do Pekinu. Druga "piątka" musiałaby zostać pokonana w czasie poniżej 15:35, tymczasem życiówka Amy wynosiła tylko 15:24 na 5km, a najlepszy wynik sezonu – 15:46! Co w takiej sytuacji zrobiła Begley? Ano, wyszła na prowadzenie i podyktowała mordercze tempo przez następne kilometry! Znana z nieustępliwości (kiedyś zemdlała z wysiłku po zdobyciu tytułu akademickiej mistrzyni USA), na ostatnim okrążeniu, kiedy już oddała prowadzenie i wydawało się, że nie da rady, przyspieszyła do 67s na ostatnie 400m i zrobiła minimum o niewiele ponad sekundę! Medalistka Mistrzostw Świata na 10000m, Kara Goucher, była w tym biegu dopiero druga…

W biegu mężczyzn, rozegranym ósmego dnia, nie było aż takich emocji, ale były i wyniki, i odważny bieg. Od startu do mety prowadził Abdi Abdirahman, zawodnik urodzony w Somalii, ale związany całą karierą sportową z USA. Na przedostatnim okrążeniu zaatakował fenomenalny Galen Rupp, najmocniejszy obecnie biały człowiek na dystansie 10000m. Dwa ostatnie okrążenia w tempie 63 i 61 sekund lepiej zniósł Abdirahman, wygrał w czasie 27:41,89, przed Ruppem – 27:43,11. Osiemnastu zawodników w tym biegu zeszło poniżej 29 minut, siedmiu poniżej 28…

Na 5000m wygrał aktualny mistrz świata na tym dystansie – Bernard Lagat.

Możliwość komentowania została wyłączona.