Dominika, trenująca pod okiem swojego męża Karola, czuła, że przed nią trudne zadanie. – Wiedziałam, że będzie ciężko o to, by awansować do finału. Kiedy jednak okazało się, że będę biegła w drugiej serii, ucieszyłam się. Znałam już bowiem czasy rywalek. Poprosiłam trenera, by podszedł mi powiedzieć, jaki czas miała szósta dziewczyna z pierwszej serii. W mojej startowała jedna zawodniczka z bardzo słabym czasem. Kiedy ja minęłyśmy, wiedziałam, że jeżeli utrzymam swoje tempo do końca, będę w finale. Ten awans jest dla mnie życiowym sukcesem – powiedziała w rozmowie z PAP.

Nowakowska, specjalizująca się wcześniej w biegach średnich, do wyczynowego biegania wróciła po kontuzji, a potem urodzeniu córeczki. Właśnie teraz udaje jej się biegać na najwyższym poziomie, mimo że nie otrzymuje żadnego wsparcia od PZLA. Przed MŚ nie ukrywała, że wypełnienie minimum kwalifikacyjnego było dla niej największym sportowym osiągnięciem. Teraz pobiegnie w finale. – Nie chciałam robić w swojej głowie zamętu i do tych mistrzostw świata podchodziłam z wielkim spokojem. To moja pierwsza tak duża impreza – mówiła uradowana po biegu.

Finał na 5000 m startuje w sobotę o 16:55 czasu polskiego.