Fot 2
24 lutego 2024 Aleksandra Bazułka Sport

Mateusz Bartocha o Wings for Life: Uważam, że Polacy bardzo chętnie angażują się w pomoc


5 maja odbędzie się kolejna edycja biegu Wings for Life. Oprócz flagowych biegów, w tym tego w Poznaniu, można wziąć udział w rywalizacji wirtualnej za pośrednictwem aplikacji mobilnej. Od kilku lat zorganizowany bieg z aplikacją odbywa się między innymi w Kaletach. Pomysłodawca wydarzenia – Mateusz Bartocha, opowiada o tym, jak inicjatywa paru znajomych biegaczy przerodziła się w duży bieg większy od tego w Paryżu, Rzymie, czy Berlinie.

Aleksandra Bazułka: Skąd pomysł, aby zaangażować się w organizację biegu z aplikacją w ramach idei Wings for Life World Run?

Mateusz Bartocha: Pomysł zrodził się przypadkowo podczas czytania artykułu na portalu Bieganie.pl. Artykuł dotyczył właśnie Wings for Life i możliwości pobiegnięcia z aplikacją. To był marzec 2017 roku i nie było już dostępnych pakietów na wyścig w Poznaniu. Zacząłem się tym szerzej interesować i zebrałem znajomych z grupy biegowej. To było kilka osób, a trasę wyznaczyłem obok domu rodzinnego. Poprosiłem rodziców, aby wystawili przed dom stolik z kubkami z wodą. Wraz ze znajomymi udostępniliśmy informację o naszym pomyśle i szybko do kilkuosobowej grupy dołączyli biegacze z innych ekip biegowych z okolicy. Wówczas było już za późno na organizację oficjalnego wyścigu w wersji app run i tylko drogą mailową zdążyłem uzyskać zgodę fundacji na rozegranie naszego lokalnego wyścigu. Pierwsza edycja zgromadziła 24 osoby.

Fot 3

Już dwa lata temu zorganizowany bieg z aplikacją podczas Wings for Life był większy od tych zorganizowanych w Paryżu, Rzymie i Berlinie, więc inicjatywa prężnie się rozwinęła. Jakie macie plany na tegoroczną edycję?

Choć z roku na rok budżet jest większy, niestety z uwagi na rosnące koszty, nie możemy sobie pozwolić na zwiększanie limitu zawodników. Wszystko robimy sami ze wsparcie miasta i lokalnych przedsiębiorców. Możemy między innymi liczyć na koło gospodyń wiejskich, które dostarcza nam ciasto. Naszą ideą jest to, aby każdy zawodnik otrzymał taki sam pakiet startowy. W tym roku planowaliśmy bieg na 150 osób, ale ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu, limit wyczerpał się w niespełna dwa tygodnie. Po spotkaniu z przedstawicielami lokalnych władz pozyskaliśmy jednak dodatkowe fundusze, które pozwoliły na rozszerzenie limitu miejsc do 170. Wszystkie miejsca już wyprzedane. Biegną z nami nie tylko okoliczni biegacze, ale również osoby z innych stron Polski.

Czy w tym roku również będzie to najliczniejszy app run?

Na pewno w Polsce. Nie wiem jeszcze, na jakiej pozycji plasujemy się w rankingu międzynarodowym. Z uwagi na zredukowanie biegów flagowych będą takie miejsca, w których możemy się spodziewać większej liczby uczestników. To, co nas wyróżnia to fakt, że mimo tego, iż bieg jest charytatywny, mamy dość pokaźny pakiet startowy. Być może mogłoby biec u nas więcej osób, ale dla nas pakiet jest ważny i faktycznie rokrocznie pęka w szwach. W tym roku w ramach gadżetu będzie czapeczka. Do tego napoje Red Bull od fundacji Wings for Life, batoniki, izotoniki, medale takie jak na biegach flagowych oraz posiłek regeneracyjny po starcie.

Trudniej jest zorganizować tego typu wydarzenie z wirtualnie goniącym zawodników samochodem w ich telefonach, a może „klasyczny” bieg z metą i pomiarem czasu?

Kiedyś powiedziałbym, że tak. Teraz uważam inaczej, bo moja świadomość jako organizatora się zwiększyła. Wings for Life nazwałbym naszym polskim biegiem narodowym. Miejsca wyprzedają się błyskawicznie, a świadomość wśród ludzi celu i formatu biegu jest coraz większa. Uważam, że Polacy bardzo chętnie angażują się w pomoc. Wystarczy spojrzeć na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. W Kaletach sens naszej pomocy widać bardzo dobrze. Od drugiej edycji biega z nami Darek Plinta, który jest po wypadku komunikacyjnym i ma uszkodzony rdzeń kręgowy. Wiemy, o co walczymy, bo co roku żywy przykład jest wśród nas. 

Choć miejsc na bieg w Kaletach już nie ma, wciąż można zapisać się na bieg z aplikacją. Dlaczego warto, pomijając sam charytatywny wydźwięk wydarzenia?

To fascynujące, że wszyscy na całym świecie startują o tej samej godzinie. Można biec gdziekolwiek. Nie ograniczają nas nagłe zmiany planów, wyjazdy wakacyjne lub biznesowe. Wystarczy aplikacja. Można ścigać się z biegaczami na całym świecie. Jeżeli ktoś lubi rywalizację, powinien tego spróbować. Zwłaszcza że z roku na rok aplikacja się rozwija. Komentarz staje się coraz bardziej zaawansowany i dobrze odwzorowuje to, co dzieje się na dużym, zorganizowanym biegu.

Fot 4

To, co przychodzi na myśl to fakt, że jako grupa znajomych biegaczy wyprzedziliście w pewnym sensie rzeczywistość. Mam na myśli biegi organizowane w trakcie obowiązywania stale zmieniających się obostrzeń covidowych. Nikt w 2017 roku nie mógł przewidzieć tego, że trzy lata później świat właściwie się zatrzyma, ale nie pojawia się w Pana głowie taka myśl, że cały ten pomysł z biegiem to była idea biegacza inżyniera, która wyprzedziła czasy?

Bardzo dobre pytanie. Ja zawsze łapałem byka za rogi. Jeżeli widziałem nawet minimalną szansę na rozwój czegoś dużego w mojej miejscowości (Kalety – przyp. red.), uważałem, że należy spróbować. W tym wypadku trafiłem na równie szalonych i zaangażowanych ludzi, którzy potrzebowali tylko impulsu do działania i tak właśnie stworzyliśmy największy zorganizowany bieg z aplikacją w Polsce.

Wciąż można zapisać się na bieg z aplikacją i zostać częścią największego charytatywnego biegu na świecie. Szczegóły na stronie organizatora www.wingsforlifeworldrun.com/pl.

Zdjęcia: Facebook O co biega w Kaletach.

Bądź na bieżąco
Powiadom o
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Avatar photo
Aleksandra Bazułka

Biegaczka górska HOKA Garmin Team, romansująca z biegami asfaltowymi. Z zawodu dziennikarka i specjalistka od komunikacji. Przed biegiem progowym zwykle pozwala sobie na czipsy.