Redakcja Bieganie.pl
Adam Klein: Nie rozmawialiśmy jeszcze po Mistrzostwach Świata w Trailu. Powiedziałeś mi wcześniej, że miałeś dzień konia, wiec co się właściwie stało?
Ultra to jest układanka wielu czynników, twojej formy, diety ale także sprzętu. No niestety po 35. km było mi już coraz trudniej biec, po prostu nowe niedopasowane spodenki tak mnie obcierały, że nie byłem w stanie utrzymać swojego tempa, bo mocy mi nie brakowało. Sprzęt nie był przetestowany na dłuższym biegu. Otarcia były aż do krwi. Nie mogłem po prostu zbiegać musiałem hamować. Biegłem jak „Lucky Luke” na szerokich nogach. Oficjalny wzór strojów reprezentacji musiał być zgłoszony do organizatorów, chciałem nawet biec w swoim, sprawdzonym, ale dostałem informację od działaczy że dostanę dyskwalifikacje.
Patrząc na gołe wyniki można było mieć wrażenie że biegłeś z Hiszpanem Hernando (późniejszym Mistrzem Świata przyp. redakcji) cały czas trzymając się go ale w pewnym momencie nie wytrzymałeś jego tempa i on Ci odjechał
Super mi się z nim biegło, nawet w pewnym momencie został bo musiał “zaliczyć” krzaki. Ale na zbiegach po 35. km ja już nie miałem komfortu biegu a on świetnie pracował na kijach. Coraz bardziej straciłem dystans, motywacja mi siadała. Nawet chciałem zejść. Jak nie ma przyjemności biegania to wszystkiego się odechciewa.
Ale patrząc na międzyczasy to jednak jakieś przyzwoite tempo trzymałeś??
No tak, ale to był raczej biegowy spacer. Sumarycznie trasa prowadziła w górę więc na podbiegach trzymałem przyzwoite tempo ale na zbiegach było fatalnie. Starałem się już tylko dotrwać do mety. Trochę frustrujące było jak mnie wszyscy mijają, ale nie mogłem nic na to poradzić. Mam nadzieję, że wszyscy wyciągną lekcję z tej przygody.
Pierwszy raz brałeś udział w mistrzostwach świata organizowanych przez ITRA, co o tym myślisz?
Widać rozmach, dobrą organizację, jak na UTMB. Są medialnie na pewno lepsi niż ci z WMRA. Idzie to w dobrym kierunku.
Wiem, że nie podobały Ci się zasady kwalifikacji.
U nas musi być lepsza organizacja, z jednej strony u działaczy a z drugiej chodzi o zawodników, żeby wszystkim zależało na reprezentowaniu kraju. Musi być transparentność i jasne zasady. Nie może tak być ze działacze nie komunikują się z zawodnikami w ogóle, a jak już coś ogłaszają to takim narzędziem jest tajna grupa na FB. Reprezentowanie kraju powinno być wyróżnieniem, nagrodą ze ciężką prace.
Zawodnicy znają się na bieganiu i to mają robić. Działacze mają
wspierać we wszystkich działaniach zawodników, pomagać. Jasne zasady
kwalifikacji to pierwszy krok, nie może być to ustalane pod stołem, że
zawodnicy nie wiedzą jak to wygląda. To zraża do kadry. To zresztą dotyczy nie tylko naszej kadry na Mistrzostwa Świata ITRA ale i Mistrzostwa Świata WMRA w Karpaczu. Ze względu na te niejasne zasady postanowiłem w tym roku Karpacz odpuścić, mimo, że jakoś się do promocji akurat tej imprezy przyczyniłem.
Co myślisz o tym, że ITRA i WMRA robią oddzielne Mistrzostwa?
Powinni się zjednoczyć i robić to razem.
Podobno trwają jakieś rozmowy zjednoczeniowe pomiędzy ITRA i WMRA.
Ja o tym nic nie wiem. Mam nadzieję, że tak będzie bo za dużo organizacji to jednak rozmywanie się prestiżu zawodów i zawodników.
Poza jasnymi zasadami kwalifikacji, czego byś od działaczy oczekiwał?
Od zawodników są wymagane licencje, badania wszystkie wymogi formalne a na Mistrzostwa jedzie osoba, która jest określona mianem "trenera" a nie ma w tym względzie ani wykształcenia ani wykupionej licencji, za pieniądze związku. Lepiej gdyby pojechał jakiś fizjoterapeuta z kadrą.
Czy za Twój start związek chociaż pokrywał koszty?
Podobno ma pokryć za przejazd i trzy noce. Ale jeśli chce się to traktować poważnie, to przecież trzeba zrobić rekonesans trasy, dlatego ja tu przyjechałem już na tydzień przed. Zainwestowałem swoje środki. Zresztą wszyscy zawodnicy zainwestowali. Nie może być też tak, że na pytania zawodników działacze nie odpowiadają, albo wyłączają możliwość komentowania w postach. Potrzeba trochę profesjonalizmu, zaangażowania osób ze Związku i zawodników bo nikt nie jest bez winy. Od początku swojej kariery walczę o tą szczyptę profesjonalizmu. Bardzo się cieszę, że zostałem doceniony i od tego sezonu należę do międzynarodowego TEAMu BUFFA. Ciągle jesteśmy niszową dyscypliną ale rozwojową. Mam nadzieję że kiedyś będzie lepiej.
Jak wyobrażasz sobie kwalifikowanie zawodników na mistrzostwa świata w ultra? Na podstawie jakichś zawodów, na podstawie punktacji OTRA? W krótszych nie ma problemu żeby zrobić zawody ale w dłuższych to już chyba nie takie proste.
No tak, nie można startować bardzo często, ale trzeba by ustalić jednak jakieś zawody w Polsce, gdzie Ci zawodnicy się zbiorą i razem pobiegną, żeby nie unikali bezpośredniej rywalizacji w kraju. Zrobić Kamila Kalkę selekcjonerem i on może też manewrować składem. Ważne żeby wszyscy zainteresowani znali zasady kwalifikacji, aby uniknąć niedomówień i niejasnych sytuacji, które psują atmosferę wśród całej ekipy. Tylko trzeba mieć do siebie wzajemne zaufanie i kontakt z zawodnikami. Najważniejsza jest komunikacja !!
W najbliższym czasie startujesz w biegu Marduły a potem Lavaredo (120km), tak? W zeszłym roku zrobiłeś życiówkę na biegu Marduły a jednocześnie przegrałeś dwójką zawodników.
Byłem wtedy tuż po maratonie na murze chińskim i te Chiny mnie jednak nieźle załatwiły. W efekcie nie mogłem zbiegać. Oczywiście jeden i drugi Bartek (Gorczyca i Przedwojewski – przyp.redakcji) byli bardzo mocni. Ale na zbiegach nie mogłem nawiązać rywalizacji zwłaszcza na zbiegu z Kasprowego dużo straciłem. W tym roku Marduła to będzie wyzwanie bo będzie przez przełęcz Świnicką. Zawsze był skracany przez Liliowe ze względu na śnieg. Cieszę, że jest więcej mocnych zawodników, dyscyplina się rozwija. Ja się będę wydłużał i na pewno na tych krótszych dystansach będą mnie dochodzić, chociaż na razie jeszcze mają problem. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić za granicą. Są dobre wyniki kobiet i mężczyzn, mamy zdolną młodzież.
Foto: Jan Nyka
Co po Lavaredo?
Potem dłuższa przerwa. Trzy tygodnie we Włoszech potem prawie miesiąc w Alpach w Tignes we Francji, na 2000m chcemy potrenować.
Na UTMB startujesz w TDS (120km)?
Tak. Jest bardziej techniczny niż CCC, zwycięzca biega 12-13 godzin. To ma być taki krok pomiędzy CCC a UTMB, i UTMB w przyszłym roku.
Jesteś w Teamie Buffa ale jednocześnie od kilku tygodnie też ambasadorem Columbii, tak? To sié nigdzie nie gryzie? Choćby w strefie ubrań?
Nie, to się nie gryzie. Zach Miller też twarz Buffa jest w The North Face, tak samo inni, Buff jest liderem w kominach, czapkach i wszystkim od głowy. Columbia jest sponsorem UTMB więc będę trochę takim ambasadorem UTMB na Polskę. Myślę, że to się fajnie da połączyć, bo wszystko zależy od ludzi. Wsparcie takich firm pozwala mi jeszcze bardziej podejść profesjonalnie do przygotowań.
Przez tyle lat biegałeś w Salomonach i teraz przesiadasz się do nowych butów, jak się w tym czujesz? Pewnie gama modeli w Columbii jest mniejsza.
Przez kilka miesięcy miałem okazję testować różne marki, miałem propozycje od różnych producentów. No i Columbia najbardziej mi pasowała. Gamy modeli może nie ma takiej dużej jak w Salomonie, ale to co ostatnio używałem, np model Caldorado, który jest także oficjalnym butem UTMB bardzo mi pasuje, żadnych obtarć. Jest może trochę mniej amortyzacji ale dobrze czuję podłoże i fajnie mi się z nim biega. Muszę od nowa przypomnieć sobie jak się wiąże sznurówki (haha) w Salomonie tego nie było (w Salomonie jest system jednej linki – przyp. redakcji). Ale fajne jest to, że mogę mieć jakiś wpływ na tworzenie tych butów. Jestem traktowany jako profesjonalista i moje zdanie się liczy. Marka Buff i Columbia to nie tylko sprzęt ale też ludzie i to mnie najbardziej przekonało.
To zeszłoroczne CCC, to był twój największy jakościowy skok. Czy to była kwestia zmiany treningu czy zmiany nastawienia psychicznego?
I to i to. Przed startem miałem sporo spokoju, pojechałem z fizjoterapeutą na trening do Francji i myślę że ten obóz swoje oddał. Dużo długich wybiegań a wieczorami praca z fizjo. Poznałem się wtedy z Louisem Hernando, trochę razem pobiegaliśmy, pokazał jak trenuje. Głowa była nastawiona na dużą walkę i to się udało wszystko zgrać w ten jeden dzień.
Czyli teraz po Lavaredo będziesz chciał powtórzyć te zeszłoroczne przygotowania do CCC?
Tak. Na 10 dni przed TDS będę już w Chamonix i będę się starał zrobić rekonesans trasy.
Ten Twój główny obóz będzie w Tignes. Byłem tam w 1997 roku na nartach, i pamiętam, że Tignes leży na końcu asfaltowej drogi a wkoło wysokie góry, żeby się tam dostać to albo wjeżdża się specjalnym pociągiem w wyżłobionym w skale tunelu albo można iść. Ale to jest tak stromo, że o biegu raczej nie ma mowy.
No tak, żeby wejść w góry trzeba iść, ale w koło jest wiele fajny górek. Dla chcącego nic trudnego 😉
Ale jak tam wejdziesz w góry to będzie leżał śnieg, tak?
Tak, w większości tak. Od 3000 zaczyna się śnieg. Korzyść jest taka, że ciągle jestem wysoko. Biega się trudno ale długo i spokojnie można, to jest budowanie krwi. Staram sié oczywiście wplatać też elementy szybsze biegając na pętli nad jeziorkiem.
Czy to CCC zmieniło to jak jesteś postrzegany i rozpoznawany w czołówce?
Tak, zawodnicy mnie już znają, choćby Pomeret, Hawkes czy Hernando, podejdą, porozmawiają, nie jestem już dla nich "nołnejmem". Mój wskaźnik ITRA już stawia mnie w elicie biegów i często jestem pokazywany. Do tego wsparcie teamu międzynarodowego też daje możliwość trenowania z elitą i poznać ich.
Dziękuję za rozmowę i powodzenia na Mardule i Lavaredo
Konkurs dla czytelników Bieganie.pl
Mamy konkurs. Nagrodą jest rzecz, którą Marcin trzyma w ręku. Będą dwa pytania. Konkurs trwa do soboty 9 czerwca do godziny 7:00. Dane konkursowe a zatem także dane osobowe zostaną skasowane w ciągu 7 dni po zakończeniu konkursu.