2 lutego 2013 Redakcja Bieganie.pl Sport

Księżniczka Marianna Orańska – co zrobiła dla biegaczy


marianna oranska

Co wspólnego ma urodzona w 1810 r. niderlandzka Księżniczka Marianna Orańska z bieganiem? Na pierwszy rzut oka nie widać żadnego związku. Gdy jednak na ówczesne dokonania księżnej spojrzymy z perspektywy biegacza, to zauważymy, że w niezamierzony sposób umożliwiła nam górskie treningi w jednym z najpiękniejszych zakątków naszego kraju.

Chociaż do wiosny jest jeszcze sporo czasu wielu z nas już teraz planuje wyjazd gdzieś, gdzie będzie można spokojnie potrenować do startów w sezonie. Najbardziej znanym kierunkiem takich wyjazdów jest oczywiście Szklarska Poręba, a to ze względu na dobrą bazę noclegową, wysoko położony stadion lekkoatletyczny, specyficzny mikroklimat i setki kilometrów dobrze oznakowanych tras.

Brzmi znakomicie i wielu nie wyobraża sobie trenowania gdzieś indziej. Jest jednak pewien region, położony około 100 km od Karkonoszy, który w mojej ocenie również zasługuje na poświęcenie uwagi i uznania go za ciekawą alternatywę do górskich treningów. To wschodnia część Kotliny Kłodzkiej – miejsce o zdecydowanie mniejszym nasyceniu turystycznym w porównaniu do Karkonoszy, na pewno próżno tam szukać miasteczek, które zaoferowałyby tak dużo jak słynna Szklarska. Ciężko tam znaleźć tartanową bieżnię, hotel niczym Bornit czy inne udogodnienia dla sportowców. To teren bardziej turystyczno-sanatoryjny.

Jest jednak pewien szczegół, który wyróżnia ten region (zwłaszcza ową wschodnią część) i kryje w sobie coś, co może zaoferować biegaczowi naprawdę bardzo wiele. By to zrozumieć należałoby się cofnąć do XIX wieku kiedy to na Dolnym Śląsku, zwłaszcza w Kotlinie Kłodzkiej, prężnie działała księżna Marianna Orańska. Przyczyniła się ona do zagospodarowania tamtejszych lasów, rozwoju hutnictwa, kopalni, zakładała stawy rybne, farmy krów, itp. Była bardzo szanowana i lubiana przez ludzi, co ma swoje odbicie w obecnie nazywanych jej imieniem szkołach (np. gimnazjum w Stroniu Śląskim), pamiątkowych płytach, wzmiankach na turystycznych tablicach informacyjnych, a nawet umieszczeniu jej wizerunku na etykiecie produkowanej w Długopolu Zdrój wodzie mineralnej.

a4

Dla nas biegaczy liczy się jednak zupełnie inna rzecz, którą zrobiła księżna Marianna, zwana przez wielu „Dobrą Panią”. Otóż dzięki niej powstało w Kotlinie Kłodzkiej mnóstwo znakomitych dróg leśnych i gospodarczych, które wiodą przez najpiękniejsze zakątki tego regionu.

Z własnej kieszeni wybudowała drogę z Ząbkowic Śląskich do przełęczy Płoszczyna w Górach Bialskich, która prowadziła przez Kamieniec Ząbkowicki, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Stronie Śląskie, Bolesławów i Nową Morawę – łącznie ponad 55 km.

Poza tym, setki kilometrów innych traktów, które do dziś pozwalają przemierzać nawet najdziksze zakątki kotliny bardzo dobrej jakości gruntowymi drogami. I właśnie owe drogi wyjątkowo dobrze nadają się do odbywania długich, zapadających w sercu treningów.

Często trawersują one zbocza, wiją się wzdłuż malowniczych potoków, przecinają szczyty by potem zaprowadzić nas na przełęcz. Różnorodność owych dróg jest naprawdę imponująca, a żeby tego było mało wzdłuż nich rosną lasy, które są zdecydowanie zdrowsze i bardziej naturalne od tych znanych nam z Karkonoszy i innych części Sudetów.

Najbardziej warto wybrać się do Rezerwatu Śnieżnej Białki, gdzie rosną lasy będące reliktem dawnej Puszczy Sudeckiej z okazałymi, ponad 150-letnimi bukami i jaworami. Marianna zwykła to miejsce określać rajem ze względu na jego dzikość.

Gdy biegałem szlakami wiodącymi przez owy rezerwat doszedłem do wniosku, że księżna miała rację – to jest raj, a zwłaszcza dla biegaczy. Podobnych unikatowych miejsc z gęstą siecią dobrze utrzymanych dróg jest jeszcze mnóstwo, nie chcę jednak podawać żadnych przykładowych tras, ponieważ właśnie biegowe, indywidualne odkrywanie tego regionu jest najbardziej fascynującą formą poznania tego miejsca.

Wystarczy przyjrzeć się pierwszej lepszej mapie tych okolic, najlepiej w skali 1:50000, by zobaczyć jak wiele jest krętych, zaznaczonych białym kolorem górskich dróg, z których praktycznie każda nadaje się do biegania, bo to właśnie specyfika tego regionu.

Jedynym ograniczeniem w tym przypadku jest zatem własna wyobraźnia, możliwości czasowe no i oczywiście aktualna forma. Niektóre z tych dróg są pokryte asfaltem co dodatkowo ułatwia biegową turystykę, jednak chyba nie takich ułatwień poszukuje tam biegacz, który już decyduje się zapuścić w tamte okolice. 

Wybiegając w głąb Gór Złotych, Bialskich czy w Masyw Śnieżnika nie sposób odnieść wrażenia, że nie ma w nich chyba takiego miejsca, w które nie można by dotrzeć znakomitą szutrową drogą. Oczywiście charakter tych dróg różni się od tych znanych nam m.in. z karkonoskiej Drogi Pod Reglami, to drogi bardziej strome, z większymi deniwelacjami i zdecydowanie w bardziej dzikim otoczeniu. To jednak świadczy o ich wyjątkowości i stanowi nieocenioną spuściznę po księżnej, która budując je do celów gospodarczych nie przypuszczała pewnie, że kiedyś ludzie będą po nich po prostu biegać. A warto podkreślić, że zainteresowanie samych biegaczy tym regionem powoli acz sukcesywnie wzrasta.

Gdy w 1998 r. byłem tam po raz pierwszy – trenujący biegacz był tam prawdziwą rzadkością. Gdy jeżdżę tam obecnie, raz po raz można już napotkać kogoś kto trenuje, przeważnie w pojedynkę, bo w tamtych stronach taka forma treningu ma w sobie coś z doznań na pograniczu filozofii i metafizyki. I właśnie z tego powodu warto odwiedzić zwłaszcza wschodnią (najbardziej dziką i najbardziej orańską) część Kotliny Kłodzkiej i miejscowości, spośród których najbardziej warte uwagi są Międzygórze, Lądek Zdrój, Bolesławów i Bielice.

Wśród nich wyróżnia się zwłaszcza jedno z wymienionych wyżej, pięknie położone miasteczko, z niesamowitą, charakterystyczną tyrolską zabudową. To Międzygórze, które oferuje sporo miejsc noclegowych oraz niezliczoną ilość tras i szlaków turystycznych, które idealnie nadają się zwłaszcza na długie wybiegania.

O wyjątkowości tego miejsca świadczy fakt, że to właśnie tam odbywają się Mistrzostwa Polski seniorów w Biegu Alpejskim oraz Mistrzostwa Polski w Biegach Górskich juniorów.

Kto jednak poszukuje większej dziczy i nie chciałby napotykać na swojej drodze zbyt wielu turystów temu polecam odwiedzenie Bielic, niewielkiej wioski położonej u wrót wspomnianego wcześniej Rezerwatu Śnieżnej Białki – fragmentu nazywanego często sudeckimi Bieszczadami.

Tam również, podobnie jak w Międzygórzu, można wybierać spośród wielu dawno pobudowanych szutrowych tras. I to pewnego rodzaju paradoks, że tak dobre drogi prowadzą przez tak dzikie tereny. To jest jednak coś co odróżnia ten region od innych, pozwala bowiem biegaczowi na totalne obcowanie z dziką przyrodą przy jednoczesnej możliwości pokonywania treningów cały czas biegiem dzięki znakomitym trasom. Nie przypadkowo właśnie Kotlina Kłodzka została wybrana do rozegrania pierwszej edycji tegorocznego Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, który rozpocznie się właśnie w Lądku Zdrój, a więc w miasteczku wokół którego księżna również zbudowała gęstą sieć dróg.

a3

Zapewne niektórzy nie wyobrażają sobie zorganizowania obozu treningowego w regionie, w którym brak jest dobrych stadionów lekkoatletycznych, znakomitego zaplecza hotelowego i innych udogodnień.

To miejsca dobre przede wszystkim dla zawodników poszukujących wytrzymałości opartej na długich wybieganiach, lubiących obcować z naturą i słuchać swojego organizmu bez zbędnych, zakłócających dźwięków cywilizacji.

Być może trochę dla samotników, myślicieli, osób z jakimś filozoficznym pierwiastkiem w sobie. Raczej nie pojedzie tam elita, która pracując na wyniki musi dopracowywać każdy nawet najdrobniejszy element swojego treningu przy użyciu specjalnych środków treningowych wymagających odpowiedniego zaplecza, tartanu, odnowy biologicznej itp.

To tereny bardziej dla amatorów, którzy chcieliby swoją objętość kilometrową realizować na dzikich, ale bardzo dobrych trasach i którzy nie potrzebują wsparcia cywilizacji.

Oczywiście gdyby dobrze poszukać to i tutaj znajdą się miasta i miasteczka, w których biegacz może skorzystać z sali gimnastycznej, kąpieli solankowych, basenów, spa, sauny czy jacuzzi, bo przecież nie jest to jakiś totalny koniec świata (choć w wielu miejscach takie właśnie wrażenie sprawia).

Myślę, że tam jednak największą frajdę przynoszą długie, wielokilometrowe treningi, zakończone odprężającą kąpielą w krystalicznym potoku. Wszystko w otoczeniu natury, w jej najlepszym wydaniu. Tak czy inaczej warto wszystkim polecić te niezwykłe tereny, które dzięki księżnej stały się bardziej dostępne turystycznie, a współczesnym biegaczom otworzyły możliwości na trening w zupełnie innym świecie. W świecie, który oprócz niesamowitych doznań estetycznych pozwoli zyskać formę i uzupełnić braki w treningach, na trasach, które przed wiekami przemierzała Marianna Orańska.

Możliwość komentowania została wyłączona.