Redakcja Bieganie.pl
Co ma Albert Einstein do obozu biegowego? Użyliśmy tylko jego podobizny jako symbolu kreatywnego myślenia. Bo do kreatywnego myślenia będziemy chcieli was na obozie namówić. Dobry obóz biegowy to okazja, do odejścia od wciąż powtarzanych schematów. Schematy są dobre do codziennej pracy trenerskiej, są sprawdzone, można powiedzieć, że nimi minimalizujemy ryzyko. Ale – czasami trzeba coś zmienić.
Bodźce treningowe – powtarzane ciągle te same bodźce przestają oddziaływać tak jak byśmy chcieli i mimo angażowanej dużej pracy nie posuwają nas do przodu. Dlatego – trzeba się starać myśleć nieschematycznie w pewnych jednak rozsądnych ramach, wtedy, kiedy ma to uzasadnione szanse powodzenia.
Im wyższy jest poziom zawodnika tym trudniej jest wymyślać tak nieschematyczne myślenie aby było to dla organizmu zawodnika „zaskoczeniem”, aby wytrąciło go ze stanu równowagi. Zdarza się czasami, że trzeba posuwać się do zupełnie wydawało by się dziwnych pomysłów i próbować nowych rozwiązań. W okresie przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w 2008 roku jedną z takich prób był turnus, podczas którego moi zawodnicy (oczywiście zawodnicy Grzegorza Gajdusa – przyp. redakcji) w okresie roztrenowania przez 14 dni mieli bazować swoja dietę tylko i wyłącznie na sokach. Oczywiście nie wykonywali wtedy forsownego treningu, chodziło raczej o wytworzenie w ich organizmie pewnego szczególnego stanu, stanu „oczekiwania”, stanu zmiany, który sprawi, że późniejsze bodźce treningowe będą dla nich „nowe”. To tylko przykład pokazujący do jak różnych sposobów można się uciekać, trudno powiedzieć, czy to przyniosło skutek, bo nie było to dla zawodników proste do wykonania i nie wytrzymali 14 dni. 🙂 Fakt jest jednak taki, że obydwaj pojechali na Igrzyska.
W przypadku treningu amatorskiego tak wymyślne podejście nie jest potrzebne i uciekanie od schematów jest prostsze. Zwiększenie kilometrażu może być wystarczające, co w przypadku wyczynowca nie jest już takie proste. Ale zwiększenie kilometrażu rodzi nowe ryzyka, ryzyko kontuzji. Na obozie chcemy wam pokazać jak uciekać od schematów, jak wykorzystywać teren w którym się znajdujemy dając naszemu organizmowi szanse na nowe bodźce.
Są pewnie trenerzy, którzy powiedzą wam, że na przykład: jeśli nie macie płaskiej pętli o obwodzie 3 km to musicie taką znaleźć, że jeśli nie macie 100 metrowego podbiegu o nachyleniu dokładnie 5% to realizowanie podbiegów nie ma sensu, że jeśli ….itp itd.
Skąd się to bierze? Stąd, że trenerzy sami często w latach zawodniczych trenowali na płaskiej 3 kilometrowej pętli, że jak biegali podbiegi to akurat na górce koło domu, która miała 5% nachylenie.
Trudno jest trenerowi czasem zaryzykować stwierdzenie, że inny podbieg lub nie koniecznie płaska pętla mogą być równie dobre. Bo problem się pojawia – kiedy płaskiej pętli nie mamy, bo mieszkamy w górach lub kiedy podbiegi mamy ale albo długie i płaskie albo krótkie i strome.
Więc to czego chcemy was na obozie nauczyć – to kontrolowane uciekanie od schematów, wykorzystywanie naturalnego ukształtowania terenu do realizowania założeń treningu.
Z ukształtowaniem terenu jest zazwyczaj największy problem. Często czołowi zawodnicy jadąc na obóz do Szklarskiej Poręby biegają tylko na Drodze Pod Reglami lub za Zakrętem Śmierci bo tam jest stosunkowo płasko, bo przyzwyczaili się do tego, że mają biegać po płaskim a jak się pojawia nachylenie to się za bardzo męczą. Przecież w treningu musimy się męczyć, trzeba tylko nauczyć się jak jedno zmęczenie zastępować innym, a pojawią się wtedy dodatkowe korzyści bo robimy coś nowego a zatem pojawia się jednak nowy bodziec.
W jednym z wywiadów który znajdziecie na Bieganie.pl Renato Canova bardzo mądrze mówi o tym wychodzeniu ze schematów, o wykorzystywaniu tego co mamy, oto fragment:
„Pamiętam raz na Letsrun podałem przykład: podbiegów 400 metrowych. Zaraz pytanie: ”Mam tylko 300 metrowy i co mam robić?” Użyj wyobraźni. Chcę Ci powiedzieć coś co wydarzyło się 30 lat temu. Bud Winter był trenerem Tommiego Smitha (złoto na 200 m na Igrzyskach w Meksyku, jako pierwszy w historii zszedł poniżej bariery 20 sekund). Ja także byłem młodym trenerem w 1974 roku i mieliśmy spotkanie z Budem. Trener powiedział nam, że Smith robi siłę na podbiegu o długości 87 jardów. Byliśmy zaciekawieni. Dlaczego 87? Może 80 metrów ? To mu zajmuje pewnie z 10, 11 sekund. Ok, ale dlaczego takie? Dwie godziny dyskusji. Potem zapytaliśmy się trenera: „Jaki jest tego powód? Dlaczego 87? On odpowiedział: „Bo od 88 zaczyna się zbieg”.
….
Kiedy piszemy o systemie, który dał coś sportowcowi i inni próbują iść tą samą drogą a są to ludzie bez fantazji, mówię nie.
….
Myślę, że musimy lepiej adaptować się do warunków w tych przypadkach. Myślę, że elastyczność to jedna z ważniejszych cech trenera.”
Więc nauczymy się właściwie używać to czym dysponujemy, uciekajmy od schematów, niech każde nowe miejsce, w którym się znajdujemy będzie laboratorium, które daje nam nowe niepowtarzalne szanse.
Lydiard miał podbieg o długości 800 m, Sebastian Coe miał koło domu 300 metrowy podbieg, Sean Williams z Australii (trener Bena StLawrencea, którego historie opisywaliśmy na bieganie.pl) ma doskonałe wydmy do biegania długich podbiegów, boso, świetne narzędzie do doskonalenia siły, czucia mięśniowego. Każdy system może przynieść doskonałe efekty jeśli tylko wiemy jako go wykorzystać.
Więc chcielibyśmy w trakcie obozu pokazać wam jak dostosować się do zmieniających się warunków, jak myśleć kreatywnie, jak najlepiej wykorzystywać to co mamy w naszym otoczeniu, tak aby bez względu na to czy będzie to trasa płaska czy trasa pofalowana, czy podbieg o nachyleniu 5 czy 15 % dawało to najlepsze efekty co zrobić, kiedy przerwa w treningach lub choroba zmusza nas do opuszczenia ważnej części przygotowań do startu.
Tych z was, którzy nie znają piękna terenów biegowych okolic Szklarskiej Poręby – zapraszamy do obejrzenia poniższej Galerii.
Do zobaczenia w Szklarskiej.