Karolina Obstój
Z wykształcenia prawniczka, a z zamiłowania ambitna biegaczka amatorka, spełniająca się w biegach górskich, choć od asfaltu nie stroni. Trenerka biegania i organizatorka obozów biegowych. Więcej o mnie znajdziesz na Instagramie.
Na Pikes Peak Ascent – przedostatnim biegu z serii GTWS 2022 – mieli szansę wykazać się biegacze, którzy najlepiej czują się na podbiegach i są dobrze zaadoptowani do biegania na dużych wysokościach. Mimo że tym razem organizatorzy GTWS nie zapewnili transmisji on-line, to i tak zawody dostarczyły wielu emocji.
Start biegu zlokalizowany był w centrum Manitou Springs w stanie Kolorado, położonym na wysokości 1920 m npm, a meta na szczycie Pikes Peak na 4302 m npm. Trasa prowadziła praktycznie cały czas pod górę, a średnie nachylenie wynosiło 11% (uwierzcie mi na słowo, że to dużo!). Trudność Pikes Peak nie przejawiała się w niebezpiecznym, technicznym podłożu (jak np. Stranda Fjord Trail), ale w warunkach wysokogórskich, w których odbywał się bieg. 21 km i 2382 m przewyższenia robi wrażenie, a jeśli połączy się to z wysokością na jakiej odbywa się bieg, to mieszanka ta czyni go bardzo wymagającym. Dla takich warunków charakterystyczne jest powietrze ubogie w tlen, co powoduje, że trenuje i startuje się tam zdecydowanie trudniej niż na nizinach. Dlatego na wyniki w Pikes Peak Ascent miało wpływ nie tylko przygotowanie, ale również adaptacja do biegania na takich wysokościach. Za rekord trasy – poniżej 2:00 dla mężczyzn i 2:21 dla kobiet – organizator wyznaczył nagrodę 10.000 $.
Najlepiej w tych warunkach odnalazł się Remi Bonnet, który zwyciężył z czasem 2:07:02. W wypowiedzi przed zawodami Bonnet żartował: “Nagroda pieniężna za rekord trasy to 10.000 $, idę po to, żeby skończyć podróż po USA w Las Vegas. To bardzo dobra motywacja”. Rekord trasy nie padł jego łupem, ale dał radę odstawić konkurentów i pokazał, kto jest królem podbiegów! Drugie miejsce zajął Hiszpan Daniel Osanz (2:08:42). Jest to jego najwyższe miejsce, jakie zajął w biegu z serii GTWS. Tak samo, jak w przypadku Bonneta, Osanz bardzo dobrze radzi sobie na podbiegach, dlatego często startuje w verticalach. Trzecie miejsce wywalczył Amerykanin Joseph Gray (2:09:13). Jest to doświadczony i utytułowany biegacz górski, który w 2016 r. wygrał Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich. Ostatni ”poważny” start zaliczył w 2018 r., wygrywając mistrzostwa USA w trailowym półmaratonie, trailowym biegu na 30 km oraz został mistrzem Ameryki Północnej w biegu w rakietach śnieżnych.
Znany z biegów GTWS, Włoch Francesco Puppi zajął piąte miejsce (2:12:56), Anthony Felber siódme (2:15:19), a Japończyk Ruy Ueda dziesiąte (2:20:58). Bartek Przedwojewski na konferencji przed zawodami – w przeciwieństwie do większości zawodników – nie mówił, że boi się wysokości nie tłumaczył się również tym, że to zbiegi a nie podbiegi są jego najmocniejszą stroną. Przeciwnie, otwarcie przyznał: “W ostatnich miesiącach trenowałem swoje umiejętności na podbiegach. Jestem tu już od 3 tygodni, więc czuję się gotowy na bieg!” Niestety ewidentnie Bartek nie zaliczy tego biegu do udanych. Z czasem 2:27:02 zajął dopiero 18 miejsce.
Nienke Brinkman miesiąc temu wywalczyła brązowy medal na Mistrzostwach Europy w maratonie, na których Aleksandra Lisowska zdobyła złoto, a teraz wróciła z przytupem do ścigania w górach. Po raz kolejny pokazała, że można łączyć bieganie na ulicy na bardzo wysokim poziomie z sukcesami w biegach górskich. Przed zawodami Nienke wypowiadała się dość zachowawczo: “Problemem dla mnie będzie wysokość. Postaram się nie spalić w pierwszej połowie i mieć coś jeszcze w ‘baku’ pod koniec zawodów”. Holenderka z wysokością poradziła sobie bardzo dobrze i zwyciężyła z czasem 2:27:26 pokonując o ponad minutę Maude Mathys (2:28:40). Nienke i Maude zajęły odpowiednio bardzo wysokie 19 i 20 miejsce open. Maude miała te same obawy co Nienke. Także bała się wysokości i dodała, że nie jest obecnie w najwyższej formie. Jednak była to wystarczająco dobra dyspozycja, żeby pokonać Amerykankę Sophie Laukli (2:34:30), która w tym roku błysnęła w Norwegii wygrywając niezwykle trudny technicznie bieg Stranda Fjord Trail Race.
Szóste miejsce zajęła Francuzka Blandine L’hirondel (2:44:17), która trzy tygodnie temu zwyciężyła w CCC (98 km) rozgrywanym w ramach UTMB. Sara Alonso – która aktualnie prowadzi w rankingu GTWS 2022, zwyciężyła w tym roku w Marathon du Mont-Blanc – przed zawodami również podkreślała: “Obawiam się wysokości. Trasa prowadząca wyłącznie pod górę nie jest moją bajką, ale postaram się dać z siebie wszystko i nadążyć za czołową szóstką kobiet”. Celu nie udało się niestety zrealizować, bo Sara ukończyła zawody na dziesiątym miejscu (2:49:21).
Ten bieg – i cała seria GTWS – pokazuje, jak różnorodne są biegi górskie i jak biegacze górscy różnią się od siebie predyspozycjami. Część biegów jest szybka i łatwa technicznie, jak np. Marathon du Mont Blanc czy Sierre-Zinal – takie zawody premiują szybkich zawodników (przykładowo zwycięzca Pikes Peak Remi Bonnet był na Sierre-Zinal “dopiero” dziewiąty). Stranda Fjord Trail Race była biegiem bardzo trudnym technicznie – tam radzą sobie biegacze techniczni, których domeną są zbiegi (Bartek Przedwojewski był tam trzeci). Są również biegi takie jak Pikes Peak, które są idealne dla osób radzących sobie najlepiej na podbiegach, jak Remi Bonnet czy Daniel Osanz. Analizując wyniki i “rozliczając” zawodników z ich miejsca i czasu na mecie, warto patrzeć również przez ten pryzmat. Tak samo, jak w biegach ulicznych – co do zasady – nie da się być najlepszym na 10 km i w maratonie, podobnie jest w górach. Tu największe różnice wynikają z profilu, przewyższenia i techniczności trasy.
Kolejne i ostatnie zawody w ramach GTWS 2022 już za tydzień również w USA! 25 września na Flagstaff Sky Peaks będzie do pokonania 26 km z łącznym przewyższeniem 1266 m. Do około 10 km trasa prowadzi cały czas pod górę, a kolejne 16 km to ciągły zbieg. Najwyżej sklasyfikowani biegacze po 6 biegach z serii – 30 kobiet i 30 mężczyzn – wezmą udział w wielkim finale GTWS, który odbędzie się pod koniec października na Maderze.