Kobiety pokochały ekstremalne bieganie. Cztery razy więcej biegaczek na Runmageddonie!
Do startu w zbliżającym się ekstremalnym biegu przez przeszkody, Runmageddon Rekrut, zgłosiło się już ponad 400 zawodniczek! Oznacza to, że kobiety będą stanowiły ponad 25% wszystkich uczestników imprezy, która odbędzie się w dniach 19-20 lipca na warszawskim Torze Służewiec. W porównaniu do pierwszej edycji Runmageddonu, liczba startujących kobiet wzrosła czterokrotnie!
Czołganie się w błocie, skakanie, wspinanie po linie to czynności – wydawać by się mogło – przeznaczone głównie dla mężczyzn. Nic bardziej mylnego! W najbliższej edycji Runmageddonu Rekrut odsetek kobiet będzie najwyższy w Polsce i jeden z najwyższych w Europie. Nie oznacza bynajmniej, że uczestnicy tej imprezy mogą liczyć na taryfę ulgową. Runmageddon, który już przed pierwszą kwietniową imprezą ogłosił koniec świata nudnych biegów, w dalszym ciągu będzie oferować zawodnikom ekstremalne wrażenia z pokonywania ponad 25 przeszkód takich jak bagna, stawy, ściany, zasieki czy liny. Tradycyjnie zapowiada się piekło!
– Kobiety coraz częściej łamią stereotypy związane z czynnościami tradycyjnie przypisanymi mężczyznom. Startują w maratonach, triathlonach, zawodach crossfitowych i nie tylko świetnie sobie w nich radzą, ale i dobrze się przy tym bawią. Ten sam schemat powielają zawody typu „obstacle race”, czyli ekstremalne biegi przeszkodowe. Niezmiernie cieszy nas perspektywa udziału ponad 400 zawodniczek w warszawskim Runmageddonie Rekrut. To pokazuje, że nie straszne są im przeszkody, ekstremalne przeżycia i wizja totalnego ubłocenia się. Dziewczyny, obiecujemy, że dobrze zapamiętacie ten dzień! – powiedział Jaro Bieniecki, dyrektor Runmageddonu.
Kaja Delewska, fot. BikeLife.pl
Uczestniczki kwietniowej edycji Runmageddonu pytane o motywację do startu w biegach ekstremalnych najczęściej wskazywują potrzebę zmiany trybu życia, dążenie do samorealizacji oraz chęć robienia rzeczy odbiegających od rutyny, przełamujących nudę. Wysokie zainteresowanie startem w Runmageddonie Rekrut potwierdza, że kobiety, podobnie jak mężczyźni, chcą spędzać wolny czas w sposób aktywny, który pomoże im się rozwijać lub po prostu dobrze bawić.
Z danych udostępnionych przez Polskie Stowarzyszenie Biegów Ulicznych wynika, że w ostatnich latach liczba biegających kobiet w Polsce wzrosła o 40%. Coraz więcej zawodniczek wypełnia listy startowe biegów ulicznych na różnych dystansach. Na przykład w Biegu Niepodległości w Warszawie czy w Maratonie Warszawskim, w ciągu ostatnich 3 lat niemal trzykrotnie wzrosła liczba startujących kobiet. Runmageddon śrubuje te statystyki 4-krotnym wzrostem liczby startujących w nim kobiet w ciągu zaledwie 3 miesięcy od poprzedniej edycji!
Biegi ekstremalne uzależniają!
Kaja Delewska, zwyciężczyni pierwszej edycji ekstremalnego biegu przez przeszkody Runmageddon, który odbył się w kwietniu na Torze Służewiec to prawdziwa pasjonatka sportu. Instruktorka fitness, trenerka Indoor Cycling i w niedługiej przyszłości triathlonistka, a przede wszystkim zawodniczka uzależniona od startu w takich biegach, jak Runmageddon. Rozmawiamy z Kają o jej przygotowaniach do kwietniowej imprezy i samym starcie oraz o tym, dlaczego biegi ekstremalne są ciekawsze od ulicznych.
Kaja Delewska, fot. BikeLife.pl
Jak to się stało, że wystartowałaś w kwietniowym Runmageddonie? Czy tak zaczęła się Twoja przygoda z biegami ekstremalnymi?
Wszystko zaczęło się od tego, że na profilu na Facebooku u znajomego zobaczyłam informację o tej imprezie. Od razu bardzo chciałam wystartować, ale w Dąbrowie, gdzie mieszkam, nie było za dużo chętnych, którzy chcieliby do mnie dołączyć. Na szczęście na udział w Runmageddonie zdecydował się jeden z moich kolegów, który również pasjonuje się bieganiem. Później nasza ekipa, której nadaliśmy nazwę „Wataha Czerwonego Kapturka” powiększyła się o kolejne 3 osoby.
Jak długo przygotowywałaś się do startu?
Najmniej trudności sprawiły mi treningi typowo biegowe, bo można powiedzieć, że biegam cały czas. Jeśli chodzi o przygotowywanie się do pokonywania przeszkód, to razem z moją ekipą robiliśmy wspólne treningi „przerabiając” po kolei wszystkie elementy, których spodziewaliśmy się na Torze Służewiec. W ramach naszych zajęć sporo czołgaliśmy się, wspinaliśmy, skakaliśmy, podciągaliśmy się wszystko po to, aby jak najlepiej zaprezentować się na imprezie. Pewnym wyzwaniem dla mnie było to, że jako jedyna dziewczyna w grupie musiałam dotrzymać tempa moim kolegom, którzy wymyślali kolejne przeszkody. A trzeba przyznać, że są bardzo pomysłowi! Wspólne treningi były dla nas niesamowitą frajdą i przygotowały naszą ekipę do stawienia czoła Runmageddonowi.
Kaja Delewska, fot. BikeLife.pl
Która z przeszkód kwietniowego Runmageddonu sprawiła Ci najwięcej trudności?
Jestem osoba niską, więc najtrudniejsze były dla mnie wysokie przeszkody takie jak np. ściany. Tym jednak biegi ekstremalne różnią się od ulicznych, że tutaj zawodnicy pomagają sobie przy pokonywaniu przeszkód. Jednocześnie nie wypacza to w żaden sposób idei rywalizacji, w dalszym ciągu każdy walczy o jak najlepszy czas. Doskonale zapamiętałam również przeprawę przez lodowatą wodę, która z racji mojego wzrostu sięgała mi prawie do brody! Ale podobnie jak w przypadku innych przeszkód i z tym wyzwaniem dałam sobie radę.
Jak przekonałabyś kobiety, które obawiają się startu w biegu ekstremalnym do podjęcia tego wyzwania?
Myślę, że sporo jest takich osób, które chciałyby sprawdzić się w biegu ekstremalnym, ale się takiego startu obawiają. Szczególnie dotyczy to dziewczyn. Należy jednak pamiętać, że Runmageddon to nie jest bieg indywidualny, tam każdy pomaga sobie nawzajem. Ja pomagałam osobom, których nie znałam, mi pomagały osoby, które mnie nie znały. Chętni do pomocy są także wolontariusze obecni na trasie, którzy w razie potrzeby podadzą rękę lub po prostu dodadzą otuchy. Pokonanie tego biegu to efekt pracy zespołowej, wszyscy biorą w tym udział, więc obawa przed startem jest zupełnie nieuzasadniona, nie ma takiej możliwości, że ktoś zostanie sam, bez pomocy.
Czy biegi uliczne wymiękają przy takim biegu jak Runmageddon?
Zdecydowanie tak. Zaczęłam biegać od zeszłego roku. Maraton jest fajnym wyzwaniem, ciężkim, wymagającym dużego wysiłku, ale różni się znacznie od startu w biegu przez przeszkody. Takie ekstremalne wyzwanie jak Runmageddon jest idealne dla osób, którym zwykłe bieganie zaczyna się nudzić. Ja połknęłam bakcyla biegów ekstremalnych właśnie w taki sposób. Znudziłam się zwykłymi biegami i potrzebowałam dodatkowej dawki adrenaliny, czegoś innego i niebanalnego. Chciałam dowiedzieć się, gdzie jest moja własna granica wytrzymałości, co może mnie złamać, pokonać.
Co dalej? Jak wyglądają Twoje sportowe plany na przyszłość?
Dalej zamierzam startować w takich biegach ekstremalnych. Muszę przyznać, że jest to bardzo uzależniające. Zastanawiam się nad udziałem w Runmageddonie organizowanym 6 września w Sopocie. Uczestnictwo w kwietniowym wydarzeniu oraz zwycięstwo w czerwcowym biegu Hunt Run w Bałtowie zainspirowało mnie i moich kolegów do zorganizowania podobnego biegu u nas, w Dąbrowie. Chcemy pokazać, że taki bieg to świetna okazja, żeby przeżyć coś nowego. Uważam, że warto mobilizować ludzi, którzy nas otaczają do wysiłku, a co za tym idzie do dobrej zabawy.