Kim jest polski mistrz świata na 100 metrów?
Michał Derus urodził się z marzeniem. Chciał zostać sprinterem. Równocześnie dotknęła go jednak dysmelia (dysfunkcyjna wada lewej ręki). Specyficzność sytuacji w jakiej się znalazł uniemożliwiała mu równą rywalizację ze zdrowymi zawodnikami. Znalazł jednak siłę i argumenty żeby pozostać w sporcie. W swoim debiucie na tegorocznych Mistrzostwach Świata Niepełnosprawnych w lipcu w Lyonie, zdobył złoto i srebro na dystansach 100 i 200 metrów. W rozmowie z nami zdradza jak wyglądała jego wyboista droga do wspomnianego sukcesu.
Co było impulsem dla Ciebie żeby rozpocząć przygodę ze sprintem?
Moja przygoda z bieganiem zaczęła się zupełnie przypadkowo. Będąc w trzeciej klasie gimnazjum dowiedziałem się o istnieniu klubu sportowego dla osób niepełnosprawnych START Tarnów. Na początku trafiłem do sekcji pływackiej, a po kilku miesiącach zacząłem trenować lekkoatletykę. Już po pierwszych zawodach okazało się że mam predyspozycje sprinterskie więc zacząłem trenować pod dystanse 100 i 200m.
Jak wyglądają warunki w jakich trenujesz? Gdzie ćwiczysz zimą, a gdzie latem?
Pochodzę z Tarnowa, tutaj na co dzień studiuję i trenuję. Moim zdaniem władze miasta powinny się wstydzić . Nie dość że stadion miejski jest w opłakanym stanie, nie posiada nawierzchni tartanowej to jeszcze dostęp do niego jest ograniczony. Moja sekcja ma oczywiście wykupiony dostęp do korzystania ze stadionu (choć osobiście za takie warunki nie zapłaciłbym ani grosza z własnej kieszeni), natomiast osoba z zewnątrz, która chciałaby skorzystać z obiektu zobaczy tylko zamkniętą na kłódkę bramę. Jest to dla mnie chore, tym bardziej, że kiedy jeździmy z trenerem na treningi do Krakowa lub Rzeszowa nie mamy jakichkolwiek problemów z dostaniem się na obiekty o których w Tarnowie póki co możemy sobie pomarzyć. W zimie mamy dostęp do hali sportowej…a w zasadzie do korytarza długości około 60 metrów mieszczącego się pod trybunami w obecności toalet. Nie jest to najprzyjemniejsze miejsce do trenowania. Natomiast w sezonie letnim jeździmy przynajmniej dwa razy w tygodniu do Krakowa lub Rzeszowa aby mieć kontakt z tartanem i móc zrobić porządny trening w kolcach.
Nie wygląda to optymistycznie. Miałeś momenty kiedy chciałeś powiedzieć „dość” dalszym treningom?
Tak, miałem taki moment. Kiedy w 2008 roku nie otrzymałem międzynarodowej klasy sportowej umożliwiającej mi rywalizację wśród osób niepełnosprawnych chciałem zrezygnować z uprawiania sportu. Powstrzymał mnie przed tym mój ówczesny trener Bogusław Szczepański. Poinformował mnie, że jest projekt wprowadzenia nowych przepisów klasyfikacji dzięki którym mógłbym uzyskać klasę sportową. Nowe przepisy zostały wprowadzone od tego roku i dzięki temu w czerwcu na klasyfikacji w Berlinie otrzymałem klasę sportową. Gdyby się tak nie stało, myślę że byłby to koniec mojej przygody ze sprintem.
Stawka w jakiej przyszło Ci rywalizować w lipcu Lyonie była niezwykle wyrównana. Jak wspominasz oba biegi na 100 i 200 metrów?
Bardzo miło wspominam, w końcu udało mi się zdobyć dwa medale. Największe oczekiwania miałem co do biegu na 100 metrów. Bardzo chciałem wygrać i ustanowić nowy rekord życiowy. Drugiej części planu nie udało się spełnić na Mistrzostwach Świata, dopiero we wrześniu w Krakowie poprawiłem niewiele bo o 0,01 sekundy swój rekord życiowy. Myślę że w Lyonie mógłbym przebiec dystans 100 metrów o wiele szybciej, gdyby nie to że mój plan startów był rozłożony na 4 dni z rzędu co spowodowało zmęczenie. Natomiast największą niespodzianką był dla mnie dystans 200 metrów. Nie spodziewałem się, że jestem w stanie uzyskać tam wynik poniżej 22 sekund, tym bardziej, że mój plan treningowy skupia się przede wszystkim na dystansie o połowę krótszym.
Mało mamy sportowców w bieganiu, którym dane jest usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego. Co czułeś kiedy go wykonywali?
To wspaniałe uczucie móc stać na najwyższym miejscu podium i słuchać hymnu. Ja osobiście czułem się nieco zestresowany. Ma nadzieję, że jeszcze będę miał okazję zdobyć złoty medal i usłyszeć Mazurka. Najbliższa okazja to przyszłoroczne Mistrzostwa Europy w Walii.
Gdzie Twoim zdaniem leży Twój szczyt możliwości, a gdzie leżałby on gdybyś miał w pełni sprawną dłoń?
Nie potrafię za bardzo odpowiedzieć na to pytanie. Przede wszystkim brak dłoni utrudnia mi start z bloku. Oglądając nagrania swoich biegów zauważyłem, że podczas komendy „gotów” uginam w łokciu prawą rękę. Jest to spowodowane przede wszystkim nierównym ustawieniem barków ponieważ moja lewa ręka jest krótsza. Na Mistrzostwach Świata startowałem z podpórką jednak w przyszłości raczej z tego zrezygnuję ze względu na problem ze stabilnością.
Jak Twoja dysfunkcja wpływa na Twoje treningi? (jak sobie radzisz z niektórym ćwiczeniami)?
Z powodu braku lewej dłoni, większość codziennych czynności wykonuję przy pomocy jednej ręki, dlatego lewę stronę mam gorzej rozbudowaną względem prawej. Jedynym problemem w przypadku treningu są niektóre ćwiczenia siłowe. Natomiast jeśli chodzi o treningi biegowe nie mam z tym najmniejszych problemów.
Rio de Janeiro to realny plan? Jak daleko wypływasz myślami ze swoją karierą?
Myślę, że jak najbardziej realny, chyba że światowa czołówka zdecydowanie podniesie poprzeczkę jeśli chodzi o poziom rywalizacji, a ja zostanę w tyle. Ale wierzę że tak się nie stanie. Przede wszystkim stawiam teraz na treningi i chcę się rozwijać, a nie stać w miejscu. Mam nadzieję, że w moim życiu nie wydarzy się nic nieoczekiwanego co uniemożliwiłoby mi uprawianie sportu i zaprzepaściło marzenia o zdobyciu medalu na igrzyskach w Rio.
Na jaką pomoc możesz liczyć z tytułu, że jesteś najlepszym zawodnikiem świata?
Póki co po Mistrzostwach Świata otrzymałem na rok stypendium Ministra Sportu. Poza tym ubiegam się o stypendium między innymi na Uczelni. Jeśli chodzi o klub to nie posiadam szczegółowych informacji jakie instytucje nas wspierają, to rola prezesa. Ja tylko mam nadzieję, że moje osiągnięcia pomogą klubowi uzyskać dodatkowe środki na szkolenie.
Jaki jest Twój ulubiony trening, a na który wybierasz się raczej z przymusu?
W zasadzie to nie mam ulubionego treningu. Od kiedy w 2011 roku zacząłem współpracę pod okiem trenera Piotra Kuczka, wybieram się na nie raczej z przyjemnością. Nie mam katorżniczych treningów po których człowiekowi się wszystkiego odechciewa. Jeśli już miałbym wybrać ten który najmniej lubię, to byłby to trening skocznościowy.
Jakie są Twoje pasje poza bieganiem?
Poza bieganiem interesują mnie komputery, nowe technologie, muzyka. Właśnie zaczynam ostatni rok studiów informatycznych. Lubię też aktywnie spędzać wolny czas jeżdżąc na rowerze czy grając w piłkę nożną.
Istnieje problem dopingu w sporcie niepełnosprawnych? I czy w ogóle bezpośrednio się z nim spotkałeś?
W sporcie niepełnosprawnych również przeprowadzane są badania antydopingowe. Na Mistrzostwach Świata badania wykonywane były wyrywkowo. Mnie osobiście póki co to ominęło.
Jak oceniasz sytuację sportu niepełnosprawnych w Polsce? Czy mógłbyś ją jakoś porównać z tym co widzisz za granicą?
W Polsce sport niepełnosprawnych jest spychany na dalszy plan. Media jeżeli już się nami zainteresują to dopiero po większych zawodach. Tak jak to miało miejsce rok temu po igrzyskach w Londynie. Wszyscy byli zachwyceni ilością zdobytych medali paraolimpijczyków. Szkoda tylko że Polska była jednym z nielicznych krajów, który w ogóle nie transmitował zmagań z Londynu. Oczywiście ta sprawa szybko ucichła. I tak oto w tym roku sprawa wygląda podobnie, praktycznie nikt nawet nie zauważył że niepełnosprawni lekkoatleci biorą udział w Mistrzostwach Świata. Druga sprawa to finansowanie. Wszędzie słyszy się tylko o wszechobecnym kryzysie i ciągłym braku pieniędzy.
Faktycznie nawet my byliśmy rozgoryczeni tą zeszłoroczną sytuacją. A jak wygląda Twoja współpraca z trenerem? (czy zdarzają się sytuacje, że na treningu jesteś sam?)
Moja współpraca z obecnym trenerem Piotrem Kuczkiem układa się bardzo dobrze. Praktycznie nie ma takich sytuacji, żebym musiał trenować samemu. Staramy się tak dobierać pory treningu, by każdemu pasowało i żeby trener mógł być obecny.
***
Rekordy Michała:
- 100 metrów: 10.86(+0.7 m/s)
- 200 metrów: 21.95(+0.2 m/s)