Redakcja Bieganie.pl
Bekele to żywa legenda biegów długich. W swojej karierze wielokrotnie ustanawiał rekordy świata oraz zdobywał tytuły mistrza świata i mistrza olimpijskiego. Pierwszy międzynarodowy sukces odniósł w 1999 roku w… Bydgoszczy zajmując 2 miejsce w biegu na 3000 m podczas mistrzostw świata juniorów młodszych. Potem przez wiele lat był najlepszy, aż do momentu, w którym odniósł kontuzję łydki. Ta wyeliminowała go ze startów na długi czas, co sprawiło, że po powrocie Bekele nie był już tak mocny jak wcześniej.
W tej chwili 31-letni Etiopczyk nie składa jednak broni. Wciąż jest głodny sukcesów. Chce wygrywać i być na topie – tym razem w maratonie, choć nie wyklucza powrotu na bieżnię.
Rekordowy debiut w Paryżu?
O pierwszych poważnych maratońskich planach Bekele mogliśmy usłyszeć we wrześniu ubiegłego roku przy okazji jego udanego debiutu w półmaratonie. Przypomnijmy, że w swoim pierwszym starcie na dystansie 21,097 km po pasjonującym pojedynku pokonał Mo Faraha i Haile Gebrselassie, uzyskując czas 1:00:09. Wówczas Kenenisa wspominał, że chciałby w przyszłości spróbować swoich sił w maratonie, nie wiedział jednak kiedy i gdzie będzie debiutował.
Dziś już wiemy. Trzykrotny mistrz olimpijski 6 kwietnia tego roku wystartuje w Maratonie Paryskim. Czego możemy się spodziewać po tym biegu? Bekele w wywiadzie udzielonym francuskiej agencji prasowej AFP mówił, że celuje w rekord świata!
– Chcę ustanowić rekord świata w swoim pierwszym maratonie – mówi Kenenisa. – Przez cały czas moim marzeniem jest uzyskanie szybkiego czasu. Chcę być najlepszy.
Na ile poważnie brać te słowa? Z jednej strony Bekele to świetny biegacz – wciąż aktualny rekordzista świata w biegach na 5000 i 10000 m oraz doskonały naśladowca kariery Haile Gebrselassie, który w przeszłości również był rekordzistą na wspomnianych dystansach, a w późniejszym okresie kariery także posiadaczem najlepszego wyniku w historii w maratonie.
Z drugiej jednak strony wypowiadane przez Bekele słowa mogą być jedynie efektem pracy jego menadżera – Jose Hermensa (na zdjęciu powyżej). Holender, który towarzyszy Bekele przez całą jego karierę, może sugerować zawodnikowi by ten mówił o rekordzie – nawet jeżeli wydaje się on mało realny – by w ten sposób zwiększyć zainteresowanie mediów.
Niezależnie od tego wszyscy spodziewają się po Bekele dobrego występu, a czy będzie to zwycięstwo z czasem lepszym lub chociaż bliskim rekordowi świata? Zobaczymy w kwietniu.
Etiopczyk do maratonu przygotowuje się od dłuższego czasu. Już w grudniu mówił, że zdecydowanie zwiększył swój kilometraż, a jego najważniejszym akcentem w tygodniu jest 3-godzinny bieg.
W ostatnich wywiadach wspominał, że jego średni tygodniowy kilometraż wynosi 240 km, a wszystkie treningi przeprowadza na wysokości ponad 2400 m n.p.m. – wyjątkiem był jego styczniowy start w biegu przełajowym w Edynburgu.
Bekele od lat znany jest z tego, że lubi przełaje. Jest królem tej konkurencji. W swoim dorobku posiada aż 11 indywidualnych tytułów mistrza świata w krosie i wielokrotnie traktował starty w biegach przełajowych jako dobrą formę przygotowania do sezonu. W tym roku jest podobnie.
W Szkocji na dystansie 4 km Bekele zajął co prawda dopiero 5 miejsce (przeczytaj artykuł: Sofia Ennaoui najlepsza w reprezentacji Europy. Porażka Bekele), ale – jak sam wspominał – biega aktualnie sporo kilometrów, więc siłą rzeczy nie dysponuje taką szybkością jak wtedy gdy trenował do biegów na bieżni.
W przeszłości od startów w biegach przełajowych nie stronili tacy zawodnicy jak Haile Gebrselassie (brązowy medalista MŚ w przełajach z 1994 roku, późniejszy mistrz olimpijski i rekordzista świata), Paul Tergat (pięciokrotny mistrz świata w przełajach, medalista olimpijski i rekordzista świata w maratonie) oraz Eliud Kipchoge (mistrz świata juniorów w przełajach, późniejszy mistrz świata w biegu na 5000 m, obecnie świetny maratończyk z rekordem życiowym 2:04:05).
Dlaczego to robili? Czy przełaje są aż tak ważne i czy warto uwzględnić je w swoich przygotowaniach do biegów ulicznych? O tym wkrótce w naszej rozmowie z Karolem Nowakowskim – trenerem Dominiki Nowakowskiej, która także przygotowuje się do nowego sezonu z uwzględnieniem przełajów.
Co po maratonie?
Wracając do Bekele… Co czeka go po maratonie? Sam twierdzi, że to zależy od tego jak wypadnie w Paryżu.
– Jeżeli maraton pójdzie dobrze, jeżeli będę czuł się OK, to chciałbym pobiec kolejny maraton, a potem jeszcze kolejny – mówi Bekele, który nie wklucza, że w przypadku dobrych występów będzie chciał zakwalifikować się do reprezentacji Etiopii na Igrzyska Olimpijskie w 2016 roku już jako maratończyk.
Co ciekawe w innej rozmowie Etiopczyk wspomina także, że jego maratońskie plany nie muszą oznaczać, że kończy się jego kariera na bieżni. Wciąż uważa, że jest na tyle młody, że jest w stanie osiągać dobre wyniki, a jego głównym marzeniem jest poprawienie raz jeszcze rekordu świata na 10000 m.