Redakcja Bieganie.pl
Ma 32 lata i właśnie spełniła jedno ze swoich marzeń. Karolina Jarzyńska trochę poniżej oczekiwań wystartowała w Moskwie w mistrzostwach świata na 10 000 m, ale po raz pierwszy w historii oglądaliśmy Polkę w tej konkurencji. Ona sama marzyła o tym, by wystartować w takiej imprezie. Ostatecznie zakończyła rywalizację na 15. miejscu z czasem 32.54,15. Najszybsza była wielka faworytka – Etiopka Tirunesh Dibaba (30.43,35).
– Wynik życiowy wskazywał na to, że nie byłabym tutaj w pierwszej dziesiątce,,ale bieg w takich granicach na imprezie mistrzowskiej świadczy o klasie zawodnika. Ciężko mi powiedzieć coś odnośnie mojej dyspozycji, bo wszystko wyglądało na zgrupowaniu w szwajcarskim St. Moritz bardzo fajnie – skomentowała tuż po biegu.
Był apetyt na więcej?
Wcześniej bowiem był dwa maratony, potem rewelacyjny sezon na ulicy, a dalej na bieżni. – No i te mistrzostwa świata okazały się zbyt odległe w naszym terminarzu – zaznaczyła.
Wynik na poziomie rekordu Polski nie zawsze w zasięgu
A w tym czasie Gruca odpuściła niemal wszystko – maratony, biegi uliczne. Szykowała się wyłącznie na bieżnię. – Więc to, że mi ta dyszka wyszła, była niejakim zaskoczeniem. Poza tym spodziewałam się tutaj na starcie zobaczyć Meseret Defar i miałam nadzieję, że ten bieg będzie po prostu wolny. Ale umówmy się – to są dziewczyny z życiówkami trochę powyżej 30 minut, ja biegam w całkiem innej lidze. Dla mnie ogromnym wyróżnieniem było to, że w ogóle mogłam stanąć na starcie – dodała Jarzyńska.
Zaliczyć…dubel