Kaczor, Bernardelli, Paszkiewicz i Bańkowska przed maratonem w Sewilli
Jutro o godzinie 8.30 wystartuje maraton w Sewilli z bardzo liczną ekipą polskich maratończyków. Już wczoraj pisaliśmy o przygotowaniach i celach na ten hiszpański maraton mistrza Polski w maratonie Adama Nowickiego. Dziś o swoim nastawieniu przed biegiem opowiedzą nam Mateusz Kaczor, Iwona Bernardelli, Izabela Paszkiewicz i Anna Bańkowska.
Mateusz Kaczor (rekord życiowy 2:12.38):
„Jeśli chodzi o przygotowania do tego startu, to podszedłem do nich troszkę inaczej niż do dotychczas. Mianowicie przygotowania rozpocząłem na początku grudnia, gdzie pogoda w Polsce była jeszcze powiedzmy „znośna”. Natomiast na początku stycznia wyleciałem na swój pierwszy wysokogórski obóz do Kenii, gdzie spędziłem prawie 3 i pół tygodnia. Tak naprawdę był to mój pierwszy obóz od 6 lat (na co dzień trenuję w Radomiu). Jeśli chodzi o trening, to pierwszy raz w swojej przygodzie z bieganiem 3 tygodnie z rzędu przekraczałem 200 kilometrów tygodniowo. Styczeń zamknąłem z kilometrażem na poziomie 795 kilometrów. Ciężko powiedzieć, jak ten obóz odda, gdyż tak wysokie góry są dla mnie nowym bodźcem, mam nadzieje, że wszystko pójdzie po mojej myśli. W Kenii było mi ciężko osiągnąć prędkości w granicach 3:00/km i raczej większość odcinków kilometrowych biegałem w tempie 3:05. Natomiast po zjeździe do Polski dwa ostatnie treningi przed startem wykonałem, można powiedzieć, że życiowe. Dlatego mam nadzieje, że w Sewilli cała moja ciężka praca popłaci i będę mógł się cieszyć wynikiem na poziomie poniżej 2:10. Byłby to na tyle wartościowy wynik, ponieważ jestem jeszcze młodym maratończykiem i mam za sobą tylko debiut. Tak naprawdę niewielu zawodników w historii kraju połamało tę magiczną barierę. Jestem zdrowy i już nie mogę się doczekać niedzielnego biegu!!”.
Iwona Bernardelli (rekord życiowy 2:27:47):
„Ostatnie tygodnie spędziłam na zgrupowaniu w Portugalii i w Spale. Na każdym z treningów zostawiałam całe swoje serce. Mam nadzieję, że tym razem nic nie stanie mi na przeszkodzie w przełożeniu treningów na wynik. Moje plany pozostają niezmienne – walka o jak najlepszy wynik, najlepiej pobicie rekordu życiowego i wypełnienie kwalifikacji olimpijskiej. Byłby to doskonały prezent urodzinowy od samej siebie. Cieszę się też, że zawody niebawem, bo przyznam, że stęskniłam się już za rodziną. Te długie rozłąki to największy minus trenowania na najwyższym poziomie. Trzymajcie kciuki!„.
Izabela Paszkiewicz (rekord życiowy 2:27:41):
„Przygotowania do maratonu minęły bardzo dobrze. Mimo tego, że trzeba było wybiegać sporo kilometrów, to czułam się bardzo dobrze. Udało się wyjechać w styczniu na zgrupowanie 3-tygodniowe do Monte Gordo. Treningi pokazywały, że jestem w lepszej dyspozycji niż przed maratonem w Walencji. Mieliśmy zagwozdkę z Trenerem czy biegać w krótkim czasie kolejny maraton. Po Walencji nie czułam żadnego zmęczenia. Czułam po sobie, że dużo nie kosztował mnie ten maraton. Noga się kręciła i postanowiliśmy iść za ciosem i wystartować w maratonie w Sewilli. Będę próbowała swoich sił, by nabiegać minimum na Igrzyska Olimpijskie.„
Anna Bańkowska (rekord życiowy 2:31:16):
„Główne jednostki przygotowujące do maratonu zrealizowałam na ponad 3-tygodniowym obozie sportowym w Kenii. Jestem pozytywnie nastawiona, przygotowania przebiegły dobrze. Jednocześnie czuję ogromny respekt do „królewskiego” dystansu. W ciągu jednej chwili musi zgrać się wiele czynników w całość. Liczę na rekord życiowy„.
Trzymamy kciuki za wszystkich polskich zawodników.
Start maratonu w Sewilli jutro o godzinie 8.30.
Zabrakło mi kilku słów od Moniki Jackiewicz, która ma szansę być najlepszą z polek…
Zakładam, iż będzie nie tylko najlepsza z Polek, ale powalczy także z zawodniczkami z Afryki.