10 lipca 2015 Redakcja Bieganie.pl Sport

Gatlin, Farah i Amos wygrywają w Lozannie


Justin Gatlin najszybszy na 100 m, Farah wygrywa na 5000 m, zaś Amos okazał się najlepszy w starciu gigantów na 800 m – tak w skrócie można podsumować to co działo się podczas czwartkowego mityngu w Lozannie. 
Mityng w Lozannie był dziewiątym mityngiem Diamentowej Ligi w tym roku. Po obfitujących w rewelacyjne wyniki zawodach w Paryżu tym razem oglądaliśmy nieco słabsze biegi, choć nie na wszystkich dystansach…

Kolejny raz na bardzo wysokim poziomie stał bieg na 100 m mężczyzn, który zakończył się zwycięstwem Justina Gatlina. Amerykanin, najszybszy sprinter w tym roku, ponownie uzyskał czas poniżej 9,80 (9.75 przy wietrze +1.4 m/s). To wynik zaledwie o 0.01 s gorszy od jego rekordu życiowego ustanowionego na początku sezonu w Dausze.

Za Gatlinem, który poza bardzo dobrymi wynikami kojarzony jest przede wszystkim z dopingiem, uplasowali się inni zawodnicy mający za sobą dyskwalifikację za stosowanie niedozwolonych środków: Asafa Powell i Tyson Gay. Obaj osiągnęli na mecie czas 9.92. 

Ciekawy, choć stosunkowo wolny bieg oglądaliśmy na dystansie 5000 m. Od startu było wiadomo, że zawodnicy skupią się nie na pogoni za jak najlepszymi wynikami, a raczej na walce o zwycięstwo, wszystko przez to, że żaden z faworytów nie starał się utrzymać tempa pacemakerów. Jedynym biegaczem, który zdecydował się na ten ruch był Antonio Abadia Beci, który legitymuje się jednak przeciętnym rekordem życiowym 13:28.35 (ostatecznie Hiszpan nie ukończył biegu).

W tej sytuacji bieg przypominał polowanie na Mo Faraha. Wszyscy Afrykanie przez większość dystansu czaili się za plecami Brytyjczyka czekając na ostatnie okrążenie. Ta taktyka i spora liczba zawodników biegnąca razem sprawiła, że na 550 m do mety doszło do kolizji. W jej skutku upadek zaliczyli Yenew Alamirew i Caleb Ndiku, a prowadząca grupa się rozciągnęła. Skorzystał na tym Farah, który podkręcił tempo i rozpoczął finisz, a wraz z nim Yomif Kejelcha.

Rewelacja tego sezonu po zwycięstwach w Eugene i Rzymie znów miał ochotę na zwycięstwo i na 250 metrów do mety, gdy wyszedł na prowadzenie, wydawało się to możliwe. Na ostatniej prostej to jednak Brytyjczyk wrzucił piąty bieg, wyprzedził Etiopczyka i zwyciężył z czasem 13:11.77.

Był to pierwszy bieg i zarazem pierwsza wygrana od momentu, w którym zaczęło się zamieszanie z jego trenerem Alberto Salazarem. Jak widać Brytyjczyk dobrze poradził sobie z oskarżeniami o doping, które nie ominęły także jego osoby i pokazał, że jest w dobrym miejscu w przygotowaniach do nadchodzących mistrzostw świata w Pekinie.

W bardzo dobrej dyspozycji znajduje się także Nijel Amos. Reprezentant Botswany, którego niedawno mogliśmy oglądać w Sopocie, w dobrym stylu zwyciężył na dystansie dwóch okrążeń.

Po dwóch drugich miejscach (w Eugene i Rzymie) tym razem wicemistrz olimpijski okazał się najlepszy, pokonując przy tym największych gigantów tego dystansu – Davida Rudishę (2 miejsce) i Mohammeda Amana, który uplasował się dopiero na ósmym miejscu.

Piąte miejsce w tym samym biegu zajął Marcin Lewandowski, który osiągnął czas 1:45.36.

800 m mężczyzn

1. Nijel Amos (Botswana) – 1:43.27
2. David Rudisha (Kenia) – 1:43.76
3. Ferguson Rotich Cheruiyot (Kenia) – 1:44.44
4. Alfred Kipketer (Kenia) – 1:45.14
5. Marcin Lewandowski (Polska) – 1:45.36
6. Job Kinyor (Kenia) – 1:45.53
7. Pierre-Ambroise Bosse (Francja) – 1:45.62
8. Mohammed Aman (Etiopia) – 1:46.03
9. Matthew Centrowitz (USA) – 1:49.20

Poza Marcinem w Lozannie wystartowały także nasze sprinterki. Przy bardzo silnym wietrze Marika Popowicz osiągnęła w biegu na 100 m czas 11.27, zaś Anna Kiełbasińska 11.45. Obie wystąpiły także w sztafecie 4x 100 m, która zajęła drugie miejsce z czasem 44.00 (poza Popowicz i Kiełbasińską pobiegły Marta Jeschke i Weronika Wedler).

Możliwość komentowania została wyłączona.