Faworyci w defensywie – relacja z XXIII Grand Prix Sopotu im. Janusza Sidły
Na pięknie położonym Stadionie Leśnym w Sopocie, przy nadmorskiej bryzie, śpiewie mew i w wyczuwalnej atmosferze ogólnego podniecenia w czwartek 13 sierpnia odbyło się już XXIII Grand Prix im. Janusza Sidły. W warunkach reżimu sanitarnego i nieustępliwym przypominaniu o zachowaniu bezpiecznego dystansu społecznego, kibice na trybunach dopisali i jak udowodnili wszystkim – bez nich zawody to nie to samo. Gromkie oklaski, doping na ostatniej prostej, wybijanie rytmu w konkurencjach technicznych i standardowe, niosące się przez cały stadion: „Dawaj, do końca!”, znów dodawało uroku i było tym, za co zwycięzcy szczególnie dziękowali. Miting obfitował w niespodzianki. Sprawcami największych zostali Michał Rozmys i Natalia Kaczmarek, pokonując faworytów.
„To jeszcze nie to”
W konkurencji 100 m mężczyzn niepokonany był wschodzący gwiazdor sprintu, zawodnik CWKS Resovii Rzeszów – Oliwer Wdowik. W finale uzyskał 10.60 przy przeciwnym wietrze -1.0m/s, i jak sam szybko po biegu przyznał: „To jeszcze nie to”. Po piętach deptał mu Damian Trzaska, zawodnik klubu MKS Bank BS Płońsk, który za Wdowikiem był zaledwie 0.05 sekundy. Trzeci w finałowym wyścigu był Łukasz Żak (10.71).
Z kolei w finale 100 m kobiet triumfowała Katarzyna Sokólska (CWZS Zawisza Bydgoszcz), a za nią na mecie stawiła się Martyna Kotwiła (RLTL ZTE Radom). Jednak przy wietrze w twarz -1.4m/s wyniki nie były relatywnie wybitne – panie uzyskały odpowiednio 11.78 i 11.84. Granicę 12 sekund złamała też trzecia w finale Olga Pietrzak (11.91).
Kaczmarek wychodzi z cienia, Krzewina wychodzi na czoło
Pozytywnym zaskoczeniem – zarówno dla kibiców jak i dla samej siebie – okazała się Natalia Kaczmarek, która wygrała 400 m w czasie 52.36, zaledwie 0.02 sekundy od rekordu życiowego. Natalia wygrała nie tylko krajową rywalizację z Anną Kiełbasińską, która finiszowała czwarta, uzyskując 53.74 i nie kryjąc po biegu pewnego niesmaku ale też z Laviai Nielsen (z mocną życiówką 50.83). Brytyjka finiszowała druga z czasem 52.39. Podium uzupełniła Aleksandra Gaworska (53.27). Natalia niedawno w naszym podcaście mówiła, że chce wyrwać się z cienia sztafety i… ewidentnie jest na dobrej drodze.
Choć konkurencja 400 m mężczyzn nie została rozegrana, to nie zabrakło emocji przy dystansie o 100 m krótszym, gdzie na starcie stanęło dwóch zawodników ze słynnej, mistrzowskiej sztafety z HMŚ w Birmingham. Jakub Krzewina oraz Łukasz Krawczuk – obydwoje reprezentujący klub WKS Śląsk Wrocław – rywalizowali ze sobą łeb w łeb do ostatniej prostej na dystansie 300 m. Z dużą przewagą zwyciężył Krzewina, uzyskując przy tym świetny rekord życiowy – 32.83 (prowadzenie na krajowych listach, przed Karolem Zalewskim, który w czerwcu w Chorzowie uzyskał 32.87). Drugi był Brytyjczyk Rabah Yousif (33.27), a trzeci Krawczuk (33.41). Warto wspomnieć, że poprzedni rekord Krzewiny na stadionową trzysetkę z 2014 roku – 32.97, dał mu potem wynik 45.11 na 400 metrów. Wygląda na to, że podczas MP we Włocławku wiele może się zdarzyć.
Cichocka zwycięża planowo, Rozmys z zaskoczenia
Na dystansie 1000 m kobiet wracająca po kontuzji Angelika Cichocka reprezentująca klub gospodarzy – SKLA Sopot, mogła spodziewać się ogromnego dopingu z trybun i taki też otrzymała. Zwyciężyła z wynikiem 2:42.28, meldując się na mecie równą sekundę przed Aleksandą Bell z Wielkiej Brytanii. Podium dopełniła Renata Pliś (2:43.77). Dla Cichockiej był to pierwszy start na stadionie od 2 lat. W tym roku widzieliśmy już Polkę w akcji w sezonie halowym (15 lutego w Glasgow przebiegła 1000 m w 2:40.18).
Wisienką na torcie całych zawodów było 800 m mężczyzn. Zapowiadany, jako faworyt Adam Kszczot, tuż przed biegiem powiedział do publiczności tylko trzy słowa „Zostańcie do końca”. Przed startem widać było jego skupienie, mentalne przygotowywanie i to, że nastrajał się na jak najlepszy bieg. Tymczasem koniec okazał się być bardziej niż niespodziewany, gdyż zwyciężył z wynikiem 1:46.99 Michał Rozmys, który przed biegiem… sobie ziewał.
Adam Kszczot ukończył rywalizację jako trzeci z wynikiem 1:47.60. Drugi z mocno pobitą życiówką finiszował 20-latek z Wielkiej Brytanii Alex Botterill (1:47.09). Bardzo dobry wynik uzyskał też szósty na mecie Kacper Lewalski, rekordzista Polski U18 z hali. 17-letni reprezentant MKS Truso Elbląg na mecie zameldował się z czasem 1:49.00. To pokazuje, jak silne mamy młode pokolenie w biegach na średnich dystansach.
Rozmys mimo zwycięstwa nie wydawał się być zbyt podekscytowany, gdyż jak wiemy z zaufanego źródła, jego myśli są aktualnie przy zupełnie innym wydarzeniu, które wkrótce będzie miało miejsce w jego życiu. Po cichu nam przyznał: „Nie myślę teraz o niczym innym”.
Biega szybko, biega długo, biega wszędzie, z tym, że głównie z aparatem. Porywa się z nim na słońce i próbuje robić wszystko naraz. Dla rozwijania pasji zbankrutuje, poleci na koniec świata, a i tak wróci z uśmiechem na twarzy, bo jak twierdzi - z pasją albo wcale.