Redakcja Bieganie.pl
"To był dziwny wyścig. Mimo, że złamałem potem Rekord Europy to bardzo cierpiałem w tym biegu. Około 8 kilometra dwójka Kenijczyków Micah Kogo i Stephen Kibet zwiększyli tempo. Po kilku kilometrach biegu razem z nimi, chciałem im powiedzieć: "Hej chłopaki, nie wiem czy mogę trzymać takie tempo". Odpuściłem i od razu wytworzyła się między nami duża różnica. "Musze biec włąsny wyścig" – pomyślałem.
W takiej sytuacji musisz być pewien siebie, i wierzyć w siebie. Ale musisz być też wobec siebie uczciwy. Nie ma sensu postawa, w której będziesz się starał za wszelką cenę utrzymać z tymi kolesiami. Nie możesz tego robić. Nauczyłem się tego w trakcie mojej kariery, kiedy dorosłem, nabrałem wiekszego doświadczenia.
W dawnych latach byłem inny. W każdym biegu w jakim tylko brałem udział czułem sie usatysfakcjonowany tylko, jeśli czułem, że dałem z siebie wszystko co można. Tak długo póki czułem ból to było właściwe. Więc jeśli biegłem w wyścigu, w którym trzymałem się z tyłu i przycisnąłem tylko na ostatnich 100 metrach, nie byłem wtedy zadowolony. Wydawało się, że nie dałem z siebie wszystkiego. Im byłem starszy tym lepiej rozumiałem, tak, chodzi o wysiłek ale chodzi także o to, jak pobiec, jaką strategią."
Nie wszyscy pamiętają, że pierwszymi zawodami, gdzie Mo Farah zwrócił
na siebie szczególną uwagę całego międzynarodowego świata biegowego, był bieg przełajowy w Edynburgu 2011 roku. Wprawdzie w 2010 wygrał podwójne Mistrzostwo Europy (5 i 10 tys m) ale wiadomo, że Europa to tylko Europa. Jeszcze tego samego roku (w sierpniu 2010) zrobił znakomity wynik na 5000 m 12:57,94 ale był "zaledwie" piąty, więc jego osiągnięcie nie zostało zauważone na tyle na ile zasługiwało.
9 stycznia 2011 roku w Edynburgu Farah w pięknym stylu na długim dystansie (8,2 km) pokonał wszystkich zawodników w biegu drużynowym. Kilka razy pisaliśmy o zawodach przełajowych, które regularnie odbywają się w styczniu w Edynburgu i dla wielu czołowych zawodników są pierwszym sprawdzianem formy w nowym roku. Nie inaczej będzie także i w 2016 roku.
Także 9 stycznia, na przepięknej trasie wokół Góry Króla Artura odbędą się zawody, gdzie nie zabraknie czołowych zawodników z całego świata. Wśród nich będzie także i Mo Farah.
Nie wiadomo jest jeszcze jak będzie wyglądała reprezentacja Afryki (w przeszłości nie raz biegał tam Kennenisa Bekele). Wiadomo jest natomiast, że na czele reprezentacji amerykańskiej stanie Garrett Heath (rocznik 1985).
Jest to zawodnik o tyle ciekawy, że trenuje sam, to znaczy bez trenera, co na wyczynowym poziomie nie jest bardzo powszechne. Garrett specjalizował się do tej pory w bieganiu na dystansie 1500 m (życiówka 3:34,12 z 2013 roku) ale postanowił się przedłużyć, przynajmniej do 5 tys m. Idzie mu całkiem nieźle, z roku na rok regularnie się poprawia. W maju 2015 pobiegł 13:16 (w Palo Alto, przegrał tylko z Juanem Barriosem, trenowanym przez Tadeusza Kępkę). W lipcu 2015 pobiegł w Monaco 3000 m w 7:37, czyli tylko trzy sekundy słabiej od życiówki Faraha.
Postaramy się przygotować jakąś ciekawą relację. Jesteśmy nawet umówieni z Garretem na trening w piątek przed startem. 🙂
W piątek i sobotę nasz reporter postara się trochę posnapować z Edynburga, więc jeśli ktoś ma aplikację SnapChat to niech poszuka bieganie.pl lub niech do piątku zainstaluje.
O zawodach w Holyrood park pisaliśmy już kilkukrotnie:
Rok 2008: Holyrood Park – miejsce dla turystów
Rok 2010: Bekele przegrywa w Edynburgu
Rok 2011: Farah najlepszy w Team Challenge
Rok 2012: Wygrywa Kiprop, Bekele zawodzi