Bartłomiej Falkowski
Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.
Poznajcie Hitomi Niiya, która mimo trzydziestu dwóch lat na karku zdążyła już w 2014 roku przejść na biegową emeryturę, aby cztery lata później skutecznie powrócić do biegania. Na początku bieżącego roku wygrywając półmaraton w Houston, z wynikiem 66:38, poprawiła trzynastoletni Rekord Japonii. Wczoraj (4.12) podczas Mistrzostw Japonii, wynikiem 30:20,44 poprawiła rekord kraju na 10 000 m zdejmując ze starego rekordu aż 28 sekund.
Jej rezultat daje średnią 3’04”/km, a najszybszy kilometr Japonka przebiegła w 2’57”. Poza rekordem kraju wynikiem tym wcisnęła się na dwudzieste drugie miejsce na liście wszechczasów. Dla porównania należący do Karoliny Nadolskiej Rekord Polski wynosi 31:43,51 (2013). Dla jeszcze lepszego porównania Niiya zajęłaby w tym roku wysokie, ósme miejsce w naszym krajowy czempionacie… tyle, że wśród mężczyzn.
Japonka to tytan pracy. W jej kraju samodoskonalenie i kultura pracy doprowadzają biznes, naukę i bieganie na mistrzowski poziom. Niiya po sukcesach młodzieżowych w 2007 roku w wieku 18-lat wygrała Maraton Tokijski. Mimo że była to pierwsza edycja wznowionego maratonu w Tokio i nie zaproszono na niego zawodniczek elity to czas debiutantki 2:31:01 naprawdę wzbudza szacunek.
Po wysokim dziewiątym miejscu w biegu na 10 000 m na Igrzyskach w Londynie w 2012 i szóstym na Mistrzostwach Świata w Moskwie przyszły jednak gorsze chwile. Na konferencji prasowej na początku 2014, w wieku 26 lat, poinformowała o zakończeniu kariery ze względu na ciągnącą się kontuzję. W emocjonalnym wystąpieniu, w którym stwierdziła, że nie wie jak poradzi sobie bez sportu dała radę wszystkim młodym sportowcom „Zawsze rób to, co uważasz za słuszne, bez względu na zdanie innych”.
Po rozbracie ze sportem zajęła się pracą w korporacji, gdzie zapewne nie miała sobie równych w biegu do kuchni podczas owocowych czwartków. Po kilku latach rozłąki z profesjonalnym sportem, w 2018 roku postanowiła jeszcze raz spróbować wrócić na najwyższy poziom i zakwalifikować się do Igrzysk rozgrywanych w stolicy jej kraju. Już rok po powrocie zajęła trzecie miejsce na krajowych mistrzostwach, srebro w Mistrzostwach Azji i jedenaste miejsce w pamiętnych, upalnych Mistrzostwach świata w Doha.
Można odnieść wrażenie, że dla Hitomi bieganie to całe życie i pasja, bez której nie może żyć. Nic bardziej mylnego, a przynajmniej taką wersję przedstawia sama zawodniczka. Po wspomnianym wyżej zwycięskim półmaratonie w Houston z rozbrajającą szczerością przyznała, że dalej nienawidzi biegania i jest ono dla niej źródłem bólu i niczego więcej. O powodach powrotu do wyczynowego biegania mówi krótko. Bieganie to jej praca, nic lepszego w życiu nie potrafi, a że dobrze płacą, to musi biegać. Co ciekawe mimo długiej przerwy w bieganiu dalej boryka się z tą samą kontuzją rozścięgna podeszwowego, która przeniosła ją na kilkuletnią emeryturę.
Hitomi Niiya dalej znosi cierpienie i ból, przyjmuje solidną wypłatę, a najnowszym rekordem zapewniła już sobie przepustkę na wymarzone Igrzyska w 2021 roku. Warto śledzić dalej losy tej zawodniczki, bo z pewnością nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.