Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Patryk Dobek pobiegnie w finale 800 metrów! Polak z czasem 1:44.60 wygrał dziś (1 sierpnia) półfinał i w środę powalczy o medal. Mateusz Borkowski zajął odległe 8 miejsce w serii i pożegnał się z zawodami. Podobny los spotkał Pię Skrzyszowską i Klaudię Siciarz, które odpadły w półfinale 100 m przez płotki. Najszybszym człowiekiem świata został Lamont Jacobs, wygrywając finał 100 m z rekordem Europy (9.80). Srebro dla Freda Kerleya (9.84), brązowy medal założy Andre de Grasse (9.89).
Bogdan Wenta twierdził, że 15 sekund to dużo czasu… Patryk Dobek, uważa z kolei, że 20 cm to kawał miejsca. Podopieczny Zbigniewa Króla w świetnym stylu wygrał swój bieg półfinałowy. Polak zaczął zdobywać teren na drugim okrążeniu. Przesunął się przy samej bandzie raz, przesunął drugi raz i kiedy na ostatniej prostej wydawało się, że teraz to już bankowo nie da rady, znalazł wolny korytarz. A w zasadzie – korytarzyk.
Po nieprzekonującym występie w eliminacjach, tym razem Dobek wykręcił efektowne 1:44.60. Drugi był Korir (1:44.74), trzeci Lopez (1:44.77).
Druga seria, w której wystąpił Mateusz Borkowski była dużo szybsza. Polak od początku nie kleił prowadzącej grupy i na drugim kole nie zdołał się przełamać. Na ostatniej prostej najlepiej poradził sobie Peter Bol, wynikiem 1:44.11 poprawiając rekord Australii. Dobrze zachował się też Amerykanin Clayton Murphy, przecinając kreskę na drugiej pozycji. Poza finiszującym na 8 miejscu Borkowskim, z zawodami pożegnali się mocni na papierze: Saruni i Rowden.
Wracając do rozstrzygnięć w ostatnim półfinale, walkę na finiszu swobodnie wygrał Rotich (1:44.04), mijając Tukę (1:44.53) i Gilesa (1:44.74) jak wozy z węglem. Po fenomenalnej formie Gilesa z sezonu halowego nie ma już śladu. Brytyjczyk nie awansował do finału.
Wieczność. Tyle trwała druga seria półfinałowa 100 m ppł z udziałem Pii Skrzyszowskiej. Duża w tym zasługa sędziów, którzy trzykrotnie przerywali bieg, jednocześnie nie dyskwalifikując nikogo. Nerwówka nie przysłużyła się młodej Polce, która finiszowała 6 z czasem 12.89, wyraźnie odbiegającym od wczorajszej życiówki. Wygrała Britany Anderson (12.40) przed Kendrą Harrison (12.51).
Na półfinale udział w igrzyskach zakończyła też Klaudia Siciarz. Polka ukończyła swoją serię na 5 miejscu z rekordem sezonu 12.84. Wygrała Tobi Amusan (12.62) przed Davynne Charlton (12.66). Żeby awansować do finału trzeba było pobiec 12.67. Dokładnie taki wynik uzyskała Amerykanka Cunningham i to ona zajęła ostatnie premiujące miejsce. Pokaz mocy dała liderka światowych tabel Camacho-Quinn, wygrywając swój przedbieg z wynikiem 12.26, zaledwie 0.06 słabszym od rekordu świata.
Półfinały męskich 100 m toczyły się żółwim tempem, aż do ostatniej, trzeciej serii. Jak rażony prądem wyszedł z bloków Chińczyk Su. W pogoń za Azjatą ruszyli: Jacobs i Baker. Cała trójka przecięła metę ławą z wynikami grubo poniżej 9.90. O tysięczne części sekundy wygrał Bingtian Su (z rekordem Azji 9.83), drugi był Ronnie Baker (z życiówką 9.83), trzeci Lamont Jacobs (z rekordem Europy 9.84).
W finale o nerwówkę zadbał Brytyjczyk Hughes, popełniając ogromny falstart. Nieoczekiwanie najlepiej z napięciem poradził sobie Lamont Jacobs. Sensacja stała się faktem, Włoch z rekordem Europy (9.80) najszybszym człowiekiem na planecie. Drugie miejsce dowiózł Amerykanin Fred Kerley (9.84), trzecie wysupłał na kratach Kanadyjczyk Andre de Grasse (9.89). To był kwadrans, który wstrząsnął Italią, ponieważ chwilę wcześniej złoto w skoku wzwyż zdobył inny reprezentant Azzurri, Gianmarco Tamberi.
W półfinale męskich 400 m przez płotki przedsmak emocji, które czekają nas w walce o medale, pokazali: Warholm i Benjamin. Amerykanin ostatni rozstaw atakował na prowadzeniu, jednak Norweg nie lubi przegrywać i na kratach zdołał wyszarpać zwycięstwo (ze świetnym 47.30). W finale zapowiada się pojedynek, o jakim marzymy. Zwłaszcza, że w drugim półfinale świetne 47.31 dołożył Dos Santos. Oby sprinterów nie zjadły nerwy i swoją klasę udowodnili lepszymi rezultatami, niż miało to miejsce podczas MŚ w Dosze (2019).
Zdjęcie tytułowe: Paweł Skraba