Redakcja Bieganie.pl
Polskie Stowarzyszenie Biegów co roku publikuje bardzo ciekawe zestawienia statystyczne, które pokazują jak wygląda rynek biegów ulicznych w Polsce. Prezentowane są dane dla 12 największych maratonów, półmaratonów oraz biegów na dystansie 10km. Wygląda na to, że lata gwałtownego wzrostu frekwencji polskie maratony mają już za sobą. Z danych PSB wynika bowiem, że w całym 2016 roku 12 największych maratonów w Polsce ukończyło 37 120 biegaczy, podczas gdy rok wcześniej do mety tych imprez dotarło 37 417 osób.
Oto jest pytanie! Powodów może być wiele, ale na pewno wpływ ma szeroka oferta innych biegów. Z ulicy ludzie uciekają w góry, albo na biegi przeszkodowe takie jak np. Runmageddon. Jeszcze inni decydują się na rozpoczęcie przygody z triathlonem. Poza tym wielu coraz więcej polskich biegaczy startuje w maratonach za granicą. To również mój pomysł na starty na dystansie 42,195km – od 2013 roku biegam wyłącznie poza Polską. Żałuję, że nie mam żadnych danych, jak wielu nas biega za granicą, ale myślę, że jest to bardzo liczna grupa. Turystyka maratońska zdobywa coraz więcej zwolenników! Najświeższy przykład: w półmaratonie w Barcelonie, który odbył się tydzień temu wzięło udział 246 biegaczy z Polski. Całkiem sporo, prawda?
W porównaniu z ubiegłym rokiem spadki frekwencji zanotowało aż 6 maratonów, w tym trzy największe: ORLEN Warsaw Marathon, PZU Maraton Warszawski i PKO Poznań Maraton. Co zrobić, aby zatrzymać odpływ biegaczy z imprez na królewskim dystansie? Podpowiadam: poszukajmy uczestników za granicą!
Skąd wiem, ilu obcokrajowców ukończyło polskie maratony w 2015 i 2016 roku? Przeanalizowałem listy z wynikami 10 największych maratonów, które znalazły się w zestawieniu PSB i szukałem na nich biegaczy spoza Polski. Za pomoc w przygotowaniu tego materiału chciałbym podziękować mojemu bratu Grzegorzowi. Świetna robota!
Patrząc na wyniki biegów, w których Kenijczycy zajmują większość miejsc w czołówce można odnieść wrażenie, że w Polsce startuje ich wielu. Nic bardziej mylnego, to ułamek wszystkich obcokrajowców, którzy przyjeżdżają do naszego kraju na maraton. Dla mnie osobiście zaskakujące jest to, że najwięcej zagranicznych biegaczy pochodzi z Wielkiej Brytanii. Rozumiem oczywiście fenomen tanich linii lotniczych oraz party-fame, jaką polskie miasta cieszą się wśród brytyjskiej młodzieży, ale jednak maraton to coś innego.
Dziwi mnie bardzo niski udział biegaczy z Niemiec – w latach 2015-2016 w nasze biegi na dystansie 42,195km ukończyło zaledwie 113 gości zza zachodniej granicy. Nie wiem czy wiecie, jak potężnym i dojrzałym rynkiem biegowym są Niemcy. Ludzie w tym kraju biegają od bardzo dawna. Myślę, że społeczność maratończyków liczy spokojnie kilkaset tysięcy. Właśnie w Niemczech odbywają się bardzo duże maratony, z rekordowym BMW Berlin Marathon na czele. Pytanie, czemu niemieccy biegacze nie przyjeżdżają do Polski na nasze biegi skoro mamy świetną komunikację, dużo niższe ceny pobytu, o wiele niższe opłaty startowe, a przynajmniej moim zdaniem robimy naprawdę świetne imprezy biegowe!
Okazuje się, że najwięcej zagranicznych zawodników gromadzą wielkie imprezy w dużych miastach. Zdecydowanie na tym polu wygrywa Maraton Warszawski oraz Cracovia Maraton. Analizując dane PSB można zauważyć geograficzną zależność wśród startujących obcokrajowców. Czesi i Słowacy chętniej startują w najbliższym im Krakowie, a np.; Rosjanie czy Szwedzi w Gdańsku. Moim zdaniem cały czas jednak realnym problemem jest to, że wszystkich biegaczy zagranicznych startujących w Polsce jest po prostu mało. 1229 – czy nie macie wrażenia, że nasz rynek biegowy ma dużo większy potencjał?
Pytanie, co takiego robią organizatorzy polskich maratonów, aby przyciągnąć biegaczy z zagranicy? Jeżdżąc na zagraniczne maratony sam widzę czasami na strefach expo stoiska promocyjne naszych biegów. Tak było w Budapeszcie w 2014 (Kraków i Warszawa) i w Pradze w 2016 (Wrocław). Akurat w tym ostatnim przypadku stoisko niespecjalnie pracowało na korzyść wrocławskiego maratonu, mimo tego że byliśmy na expo w godzinach szczytu (sobotnie popołudnie) nikogo tam nie było, może trwała przerwa obiadowa? Nie wydaje mi się, żeby efektem obecności polskich maratonów na expo było duże zainteresowanie startem w imprezach promowanych w ten sposób. Zresztą wystarczy rzut oka na statystki: zobaczcie jak niewielu Węgrów przyjeżdża na maratony. A na odbywający się w październiku SPAR Budapest Marathon co roku przyjeżdża z Polski ponad 200 zawodników! Ktoś powie, z Polski do stolicy Węgier lata tani WizzAir – ale…przecież on lata w obu kierunkach, prawda?
Z pewnością nie można poprzestać na obecności na expo dużych imprez. Poszedłbym nawet krok dalej i odradził organizatorom polskich maratonów inwestowanie w taką formę promocji. Moim zdaniem szkoda pieniędzy i energii. Podczas wizyty na expo każdy biegacz atakowany jest tysiącami komunikatów – promują się wszyscy – producenci sprzętu, akcesoriów, odżywek oraz oczywiście inne biegi. Czy ktoś zwróci uwagę na wciśniętą mu do ręki ulotkę? Szczerze wątpię. Co zatem można zrobić? Myślę, że o wiele skuteczniejsze byłoby bezpośrednie dotarcie do środowiska biegowego w danym kraju. Przecież w każdym kraju są blogerzy, influencerzy – ludzie, którzy są obserwowani przez tysiące biegaczy. Czemu nie zaprosić ich do Polski na maraton? Warto pokazać im, jak to się robi nad Wisłą czy nad Odrą. Nie mamy się przecież czego wstydzić. Poza tym można dołączyć do nich dziennikarzy portali sportowych, które czytają biegacze w danym kraju.
A może warto tak jak Budapest Marathon poszukać ambasadorów biegowych w kluczowych krajach? Ludzi, którzy są częścią lokalnego środowiska biegowego? Być może niektórzy organizatorzy działają już w opisany przeze mnie sposób. Ale…patrząc na efekty – tj. liczbę zagranicznych biegaczy trudno nie napisać: możecie robić to lepiej!
fot. Galeria ORLEN Warsaw Marathon
Ano to, że najchętniej startujemy w „dychach”. 12 analizowanych biegów w 2016 roku ukończyło 77887 zawodników, czyli o 7% więcej, niż rok wcześniej. Imponująco wyglądają liczby finiszerów warszawskiego Biegu Niepodległości (12 021), ORLEN Warsaw Marathon 10k (9352) czy premierowej edycji poznańskiego Biegu Niepodległości (8967). Ale właśnie ta trzecia impreza zaciemnia trochę obraz, bo gdyby jednak się nie odbyła, to w 2016 roku 12 największych biegów na 10km ukończyłoby mniej osób, niż w 2015. Zobaczymy, jak będzie wyglądać frekwencja na tegorocznej dyszce w ramach OWM – zapisy na imprezę zakończyły się bardzo późno, a patrząc od strony widoczności kampanii reklamowej tego biegu widać dużo mniejszy rozmach, niż w latach ubiegłych. To zapewne efekt #dobrazmiana, chociaż myślę, że i tak należy się cieszyć, że ta impreza w ogóle dojdzie do skutku!
Największym wzrostem frekwencji cieszą się polskie półmaratony. Rok do roku ukończyło je 20% więcej biegaczy. PKO Poznań Półmaraton czy PKO Nocny Wrocław Półmaraton zanotowały odpowiednio 41% i 34% finiszerów więcej, niż rok wcześniej, a wszystkie 12 połówek ukończyło 68 683 biegaczy, czyli o 11 620 zawodników więcej!
Marcin Dulnik, hobbystycznie biegacz, zawodowo PRowiec, autor bloga: DulnikBiega.pl