Wojciech Klimek
Trenuję bieganie. Studiuję na AWFie w Katowicach, na kierunku sport. Interesuję się szeroko pojętym treningiem, jak organizm sobie z nim radzi oraz systematycznie śledzę zawodowy świat biegania i metody treningu tam stosowane.
Niedawno pojawił się kolejny odcinek podkastu „I det Lange Loop”, norweskiej stacji NRK. Gościem był Dathan Ritzenhein, znakomity amerykański biegacz, który na swoim koncie ma między innymi brązowy medal Mistrzostw Świata w półmaratonie. Jego rekordy życiowe są równie imponujące: 5000m – 12:56.27, 10000m – 27:22.28, półmaraton – 1:00.00, maraton – 2:07.47. Były znakomity zawodnik jest obecnie trenerem grupy On Athletics Club, o której ostatnio pisaliśmy. Poniżej znajdziecie kilka fragmentów rozmowy z Dathanem, w których opowiada o początkach grupy, filozofii treningowej, środkach treningowych.
Działamy już prawie 3 lata. Oficjalnie założyliśmy zespół w sierpniu 2020 roku. Na początku zawodników było 8, aktualnie mamy 13. Tak jak powiedziałeś, są to zawodnicy od 800 metrów do maratonu. Mamy Sage Hurta-Klecker (partnerka Joe Klecker’a), 157. w światowym rankingu na 800 metrów, a po drugiej stronie Helen Obiri w maratonie, wygrywająca Boston Marathon. No i mamy chłopaków (Hoare, Klecker, Beamish). Myślę, że jest to jedno z lepszych trio na świecie trenujących razem. To jest naprawdę fajne, bo podpisaliśmy z nimi kontrakty kiedy byli świeżo po studiach, nie mając żadnego doświadczenia jako profesjonalni biegacze. No i teraz 3 lata później z zebranym doświadczeniem na diamentowych ligach, igrzyskach, mistrzostwach świata cały czas pną się wyżej jako sportowcy. Ich sukces także pozwolił nam zakontraktować młode gwiazdy takie jak Mario Garcia Romo, 4 na mistrzostwach świata w zeszłym roku, ale także Yared’a Nuguse’a, niesamowity talent. Ekscytujące jest to dokąd zmierzamy. Oni się nawzajem napędzają i stają się lepsi, tak więc apetyt sukcesy rośnie. Jest z tym trochę oczekiwań, ale czasami muszę spojrzeć wstecz i pomyśleć, że minęły zaledwie trzy lata, a to zdumiewające, jak bardzo się rozwinęli.
Większość wiedzy, którą mam zebrałem podczas 16-letniej kariery jako profesjonalny biegacz, nie mam żadnego tytułu jeśli chodzi o edukację w tej dziedzinie. Oczywiście tak jak powiedziałeś, miałem wielu trenerów i wiele różnych filozofii treningowych, ale także dużo czytam, staram się uczyć od innych mądrych ludzi. To, co robimy, to nie jest coś szalonego. Po prostu jest to wszechstronny wzrost rok po roku. Bardzo ważne jest dla mnie, aby każdy zawodnik mógł się przesuwać co roku, dlatego też kładziemy duży nacisk na bazę aerobową. Nie powiedziałbym, że robimy dużą objętość, ale średnio dużą objętość oraz przez cały rok rozwijamy prędkość. I to nie jest też tak, że oni robią ciężkie treningi VO2max cały rok, ale po prostu biegają szybko, na przykład robiąc krótkie sprinty. Wszystko po to, aby upewnić się, że „mają coś w zbiorniku” nawet pod koniec roku, aby mogli być bardzo konkurencyjni w sierpniu, wrześniu tak jak wcześniej w ciągu roku. Myślę, że ważne jest, aby robić to w dłuższej perspektywie, dlatego, że po tych miesiącach z reguły jest mała przerwa i czas na budowanie fundamentów na następny rok. Konsekwentna praca w kółko bez jakichś „big workouts”. Czasami robimy ciężkie treningi, tak w celu sprawdzenia, w jakim miejscu się jest przed zawodami, ale w tym samym momencie musisz mieć pewność, że nie sprawi to jakiejś kontuzji. Mam na myśli, że gdy masz za sobą 6 miesięcy naprawdę solidnego biegania, niesamowitych treningów i potem dostajesz kontuzji na parę miesięcy to nie jest to tak dobre jak bycie w 90% dobrym przez większość roku, żeby w następnym roku być jeszcze lepszym.
Ollie Hoare, który startuje na 1500 metrów, biega od 145 do 160 kilometrów w tygodniu, a Joe Klecker (5000-10000m -red.) do 180 kilometrów w tygodniu, więc nie ma dużej różnicy między nimi. Alicia Monson biega około 140-150 kilometrów, to całkiem normalne dla niej. Potem ktoś taki jak Hellen Obiri, która była już dość rozwiniętą zawodniczką kiedy do nas dołączała, przygotowując się do maratonu, biega od 190 do 200 kilometrów w tygodniu. (…) Nasi 800-metrowcy, np. Sage, ona dużo biega. Od 100 do 110 kilometrów w tygodniu. Dla niej budowanie bazy aerobowej jest trochę inne, dlatego, że jej próg jest trochę wyżej, co wynika po prostu z jej fizjologii i z tego co robi. Jeśli pójdzie i zrobi długie wybieganie razem z Alicią, będzie to dla niej o wiele bardziej zaawansowany trening aerobowy. Więc oprócz tego spędzamy trochę więcej czasu, wykonując specyficzny trening sprinterski.
Nie robimy tego. Powiedziałbym, że prawdopodobnie zbliżamy się już do tej samej objętości, nie robiąc tego. Nie jestem przeciwny temu, ale naprawdę chciałbym zobaczyć trochę więcej danych na większą skalę. Zawsze staram się uczyć. Muszę podejmować przemyślane decyzje. Nie uważam, że robienie podwójnych progów jest eksperymentem, ale nadal chcę ich rozwijać po mojej myśli (…). Gdybym widział, że odnoszą z tego korzyści inni zawodnicy niż Jakob, to może. Ale tak, chcę zobaczyć zawodników, którzy robią to od ponad 5-6 lat. Myślę, że Jakob jest najlepszym biegaczem długodystansowym na świecie, niezależnie od tego, czy robi „double threshold”, czy nie. Może to pomaga mu w tym momencie być lepszym, ale nie chcę też używać go jako studium przypadku. Chcę zobaczyć to w szerszej skali, w ciągu jakoś 5-6 lat. Dlatego myślę, że zawsze będę skłonny robić rzeczy, które znamy, wypróbowaliśmy i przetestowaliśmy przez lata, a następnie będziemy próbować dalej je udoskonalać i tak dalej. Nie zdziwiłbym się, gdybyśmy w pewnym momencie spróbowali tego z niektórymi zawodnikami, ale na razie nie.
To zależy trochę od momentu roku, w którym się znajdujemy. Jeśli to nie jest blisko sezonu startowego, czyli podczas zimy i w później w połowie wiosny, po sezonie halowym, chłopaki i Alicia robią od 13 do 16 kilometrów pracy na progu podczas jednego treningu. Jest to duży stres dla ciała, ale oprócz tego kładziemy duży nacisk na pracę na siłowni, przez co pozostają zdrowi. Jeśli widziałbym, że te treningi są zbyt obciążające i przez to doznawaliby kontuzji, to wtedy miałoby to sens, ale moim zdaniem zespół jest wystarczająco odporny, żeby robić dużo pracy progowej na jednym treningu i na tym zyskać. Odkąd mamy więcej zawodników w zespole, musimy mieć pewność, że wysiłek jest odpowiedni dla każdego z osobna, co jest jedną z trudniejszych rzeczy. Na przykład wiem, że ktoś taki jak Ollie zrobi te 16 kilometrów na progu i jest w porządku, ale jest też taki ktoś jak Mario, który jeszcze nie jest na to gotowy. Trening siłowy, praca z fizjoterapeutą, generalne zwiększenie objętości treningowej i myślę, że dojdzie do tego poziomu.
Zobacz także: Double threshold day, czyli jak trenują Norwegowie?