Krzysztof Brągiel
Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.
Idzie luty, podkuj buty – mówi przysłowie. Możemy dziś powiedzieć – idzie czerwiec, podkuj obuwie biegowe. Wraz z nastaniem nowego miesiąca otwierają się nowe możliwości, żeby sprawdzić formę. Między 6 a 7 czerwca w Warszawie w eksperymentalnej formie ma zostać rozegrany Runmageddon. Z kolei 11 czerwca słynne norweskie Bislett Games mają zamienić się w Impossible Games w wirusoodpornym wydaniu i umożliwić bicie rekordów najlepszym lekkoatletom. Bieg Rzeźnika chce umożliwić start miłośnikom Bieszczadów w tygodniu Bożego Ciała. A już 1 czerwca Czesi inaugurują sezon lekkoatletyczny z przytupem – organizując 173 mitingi jednego dnia.
W środę 27 maja Premier Mateusz Mazowiecki przedstawił kolejny etap znoszenia restrykcji związanych z COVID-19. Od soboty 30 maja będzie można biegać w maseczkach już nie tylko w lesie, ale też po chodnikach, ulicach czy parkowych alejkach. Ponadto w przestrzeniach otwartych dozwolona zostanie organizacja zgromadzeń, w których weźmie udział do 150 osób. Uczestnicy będą jednak zobowiązani zasłaniać usta i nos lub zachować dwumetrowy dystans. Zmiany otwierają furtkę organizatorom biegów ulicznych, którzy w warunkach epidemii do tej pory decydowali się głównie na wirtualne formuły swoich imprez (na rywalizację w wirtualu postawili np. organizatorzy PKO Półmaratonu Białystok i Recordowej Dziesiątki). Jak na razie nieco większe pole manewru mieli organizatorzy biegów terenowych i mitingów lekkoatletycznych, którzy zwarci i gotowi wypatrują czerwca.
Już 11 czerwca w Oslo mają zostać rozegrane kultowe zawody Bislett Games, należące do cyklu Diamond League. Norwegowie jako jedyni postawili weto fali odwoływanych mitingów DL na całym świecie. W związku z epidemią lekkoatletyczny spektakl przybierze jednak w tym roku oryginalną formułę. Będzie to w dużej części spektakl pojedynczych aktorów. Listy startowe poszczególnych konkurencji są skromne (wszystko po to, żeby zachować bezpieczny dystans) i złożone głównie ze skandynawskich nazwisk. Nie oznacza to wcale, że zawody będą „podwórkowe”. Jeśli chodzi o zagraniczne gwiazdy, organizatorzy zapowiadają mistrzynię Europy Leę Sprunger, dominatora skoku o tyczce Armanda Duplantisa i byłego rekordzistę świata w hali Renaud Lavilleniego.
Bardzo ciekawie zapowiadają się solowe występy narciarskiej mistrzyni świata Theresy Johaug na 10000 metrów oraz Sondrego Moena (byłego rekordzisty Europy w maratonie) na 25000 metrów.
Jednak głównym hitem wieczoru ma być korespondencyjny pojedynek na 2000 metrów: Team Ingebrigtsen (bracia na zdjęciu tytułowym w historycznym wydaniu) vs Team Cheruiyot. Pięcioosobowa drużyna skupiona wokół słynnych braci Ingebrigtsenów (poza Filipem, Jakobem i Henrikiem Ingebrigtsen w drużynie znaleźli się Per Svela i Narve Nordas) pobiegnie w Oslo, natomiast ekipa zarządzana przez mistrza świata na 1500 m z Dohy Timothyego Cheruiyota (wspomaganego przez Timothy’ego Seina, Eliyaha Manangoi’ego, Edwina Melly’ego i Vincenta Ketera), w tym samym czasie wystartuje w Nairobi.
O tym, kto zwycięży decydować będzie suma czasów trzech pierwszych zawodników na mecie. Norwedzy mogą mieć o tyle utrudnione zadanie, że niecałą godzinę wcześniej Filip Ingebrigtsen będzie walczył o nowy rekord Norwegii na 1000 metrów (do pobicia 2:16.78 złotego medalisty z Atlanty na 800 m Venjorna Rodala).
W Oslo o rekord świata na 300 metrów przez płotki będzie chciał z kolei powalczyć Karsten Warholm. Najlepszym wynikiem w tabelach wszech czasów jest 34.48 Chrisa Rawlinsona ale warto zaznaczyć, że Warholm biegał szybciej w hali, co tylko potwierdza, że szansa na stadionowy WR jest ogromna.
W polski Dzień Matki nasi południowi sąsiedzi zdradzili szczegóły akcji „Back on the Track”, której celem jest przywrócenie lekkoatletycznej rywalizacji. Czesi, którzy mają za sobą już pierwsze zawody, w poniedziałek 1 czerwca chcą zorganizować aż 173 mitingi. Trzy z nich – w Pilznie, Kladnie i Kolinie – będą dedykowane sportowej elicie i transmitowane przez telewizję.
Na wtorkowej konferencji prasowej pojawili się czołowi czescy lekkoatleci – sprinter Pavel Maslak, rekordzistka świata w rzucie oszczepem Barbora Spotakova oraz kulomiot Tomas Stanek. Dla Spotakovej poniedziałkowe zawody będą pierwszym startem od jesiennych Mistrzostw Świata w Dosze, z kolei Stanek i Maslak mieli to szczęście, że zakosztowali w tym roku startowej rywalizacji podczas zawodów halowych.
– Przez dług czas nie mogliśmy trenować na stadionie, robiliśmy treningi w parkach, nie było dostępu do bieżni… Nie mogę już doczekać aż porównam swoją formę na tle rywali – powiedział Pavel Maslak, szczególnie znany z halowej czterysetki, na której trzykrotnie zdobywał tytuł mistrza świata.
Celem ogólnokrajowej akcji było pierwotnie przeprowadzenie zawodów na 100 mniejszych i większych obiektach. Finalnie zgłosiło się do niej dużo więcej lokalnych organizatorów.
W kolejnych dniach czerwca Czesi potwierdzili 5 kolejnych, wyczynowych mitingów – w Ostravie (5.06), w Pradze (10 i 12.06), Kolinie (17.06) wraz podsumowującymi cykl zawodami w Pilznie (21-22.06). Zadowolenia z inauguracji sezonu letniego nie kryje prezydent Czeskiego Związku Lekkiej Atletyki, Libor Varhanik:
– Bardzo się cieszę, że kluby podjęły wyzwanie i dzięki naszemu wspólnemu wysiłkowi mogliśmy znacznie przekroczyć pierwotnie zaplanowane 100 mitingów i dobić do 173. Jestem podekscytowany, że czeska rodzina sportowców otworzy sezon w tak dużej liczbie.
Sposób na epidemię znaleźli też organizatorzy Biegu Rzeźnika. Początkowo bieszczadzki klasyk miał zostać rozegrany w dniach 10-13 czerwca. W nowym antywirusowym wydaniu zawody odbędą się między 8 a 14 czerwca i to od biegaczy zależy, którego dnia i o jakiej porze pokonają trasę. Ekipa organizacyjna zapewni zawodnikom pomiar czasu, medale, pakiety startowe, oznakowanie tras, oraz możliwość załatwienia większości spraw za pośrednictwem biura zawodów online. Centrum wydarzenia będzie Cisna, w której znajdzie się start i meta wszystkich „Rzeźnickich” dystansów. Zadbano również o to, aby tegoroczna edycja pomimo swojej specyfiki, gwarantowała biegaczom punkty kwalifikujące I-TRA (które są wymagane np. do uczestnictwa w słynnym UMTB).
Nie będzie natomiast miasteczka festiwalowego, tradycyjnego biura zawodów, masowych startów, obsługi przepaków oraz zorganizowanego dojazdu na start. Tego typu formuła ma przede wszystkim służyć rozproszeniu uczestników, zachowaniu dystansu, a co za tym idzie wypełnieniu rządowych zaleceń. Udział w innowacyjnym Biegu Rzeźnika zapowiedział Marcin Świerc.
Karty postanowili również delikatnie odsłonić organizatorzy biegu górskiego po drugiej stronie Polski. W Sudetach, a dokładnie w Górach Stołowych, w dniach 26-28 czerwca ma się odbyć Supermaraton. Żeby zachować szczególne bezpieczeństwo, zawodnicy mają startować w interwałach co 10 sekund. Trasa w całości ma być poprowadzona na terenie Polski (co oczywiście ma związek z wciąż obowiązującym zamknięciem granic naszego kraju). Zmieni się również miejsce mety. Pierwotnie finiszerzy mieli kończyć zmagania na tarasach Szczelińca, jednak z uwagi na duże natężenie turystów, w tym roku biegaczy czeka zmiana.
Jak widać w powyższych przykładach organizatorzy w kraju i za granicą mocno się gimnastykują, żeby stworzyć możliwość rywalizacji zgodnej z przepisami. Nie inaczej postanowili działać organizatorzy popularnych biegów z przeszkodami Runmageddon. We wtorek (26 maja) pomysłodawca imprezy Jarosław Bieniecki wytłumaczył zdezorientowanym biegaczom, dlaczego na Facebooku pojawiło się enigmatyczne wydarzenie – trening kondycyjny dla zapaśników, awizowane na 6 czerwca. Trzeba przyznać, że jest to najbardziej kreatywne podejście do restrykcji, z jakim się do tej pory spotkaliśmy.
Organizatorzy biegów w terenie oraz mitingów lekkoatletycznych mogli wystartować ze swoimi propozycjami dostosowywania imprez do przepisów wcześniej niż organizatorzy biegów ulicznych, choćby ze względu na obowiązek noszenia maseczek. Jednak dziś już wiemy, że również na chodnikach i ulicach miast, nie będziemy musieli zakrywać nosa i ust. Wiemy też, że możliwe będą zgromadzenia do 150 osób. Nie zniknął natomiast obowiązek zagwarantowania między zawodnikami bezpiecznego dystansu. Być może jednak ustawodawca przewidzi wyjątki od ostatniego obostrzenia.
W środę 27 maja prezes PZLA Henryk Olszewski i wiceprezes Sebastian Chmara spotkali się z Minister Sportu Danutą Dmowską-Andrzejuk. Minister poinformowała o stopniowym powrocie do rywalizacji na stadionach lekkoatletycznych. W najbliższych dniach ma zostać opublikowane stosowne rozporządzenie, sankcjonujące stadionową rywalizację dla maksymalnie 150 osób. Jeśli lekkoatleci na bieżni będą mogli ścigać się na dystansach rozgrywanych ze startu wspólnego, co uniemożliwia zachowanie dystansu (ale tego społecznego), to czy podobny wyjątek zostanie również zastosowany w przypadku biegaczy ulicznych?
EDIT:
Jak poinformowała dziś (28.05) w rozmowie z Polską Agencją Prasową Minister Dmowska-Andrzejuk, już od tego weekendu będzie możliwość organizacji biegów do 150 osób:
– Od 30 maja będzie możliwość organizacji wszystkich wydarzeń sportowych do 150 osób, ale na razie bez udziału publiczności. Uczestnicy takich imprez, np. biegowych czy rowerowych, nie będą musieli zasłaniać ust i nosa, nie będzie także obowiązku zachowania dystansu społecznego, choć oczywiście jest to zalecane. – wyjaśniła Minister Sportu.