Czy ojciec Ingebrigtsenów stosował wobec nich przemoc?
Rodzeństwo Ingebrigtsenów postanowiło zabrać głos w sprawie ich konfliktu z ojcem i byłym trenerem – Gjertem. Norwescy bracia oskarżają ojca o agresję, nadmierną kontrolę i przemoc fizyczną, twierdząc, że odebrał im radość z uprawiania ukochanego sportu. Sam szkoleniowiec zaprzeczył tym zarzutom, wydając specjalne oświadczenie za pomocą swojego prawnika.
Niezwykle utalentowana rodzina
Filip, Jakob i Henrik Ingebrigtsenowie to wielkie gwiazdy norweskiego sportu. Największe sukcesy przypadły w udziale 23-letniemu obecnie Jakobowi, który niedawno wziął ślub i przyjął nazwisko swojej żony (będzie ono teraz brzmiało Asserson-Ingebrigtsen). Jakob jest aktualnym mistrzem olimpijskim z Tokio na 1500 m, dwukrotnym mistrzem świata (na 5000 m w 2022 r. i 2023 r.), dwukrotnym wicemistrzem świata (na 1500 w 2022 r. i 2023 r.) i czterokrotnym mistrzem Europy na stadionie (na 1500 i 5000 zarówno w 2018 r., jak i w 2022 r.) oraz pięciokrotnym halowym mistrzem Europy (na 3000 m w latach 2019, 2021 i 2023 oraz na 1500 w 2021 r. i 2023 r.). Najstarszy z braci, 32-letni Henrik w 2012 r. zdobył tytuł mistrza Europy na 1500 m. Na tym dystansie wywalczył też dwa srebrne i brązowy medal mistrzostw kontynentu, a na 3000 m srebro i dwa brązowe medale halowych mistrzostw Europy. Z kolei siedem lat starszy od Jakoba Filip także został mistrzem Europy w biegu na 1500 m w 2016 r., a rok później wywalczył na tym dystansie brązowy medal mistrzostw świata.
Konflikt narastał od dawna
Konflikt braci Ingebrigtsen z ich ojcem od pewnego czasu narastał. Na początku ubiegłego tygodnia napięcie sięgnęło zenitu, gdy Norweski Związek Lekkoatletyczny odmówił Gjertowi akredytacji na najważniejsze imprezy sportowe w przyszłym roku – Halowe Mistrzostwa Świata w Glasgow iIgrzyska Olimpijskie w Paryżu.
Już w ubiegłym roku bracia ujawnili, że Gjert ze względów zdrowotnych nie będzie ich trenował. Później sportowy świat obiegła wieść, że trener braci nie dostał akredytacji na Mistrzostwa Świata 2023 w Budapeszcie i nie pojawił się na wrześniowym ślubie Jakoba, a w spór wkrótce włączyły się norweskie media.
Rodzeństwo wyjaśnia sytuację w oświadczeniu
W oświadczeniu opublikowanym w norweskiej gazecie VG, bracia Ingebrigtsen rzucili nowe światło na całą sytuację, opisując swoje doświadczenia z ojcem i byłym trenerem. Ujawnili m.in., że w ich domu rodzinnym w okresie dorastania doświadczali ciągłej agresji, nadmiernej kontroli i przemocy fizycznej. Choć początkowo akceptowali te okoliczności, dwa lata temu postanowili skonfrontować się ze swoją traumatyczną przeszłością. Sytuację określili jako „wyczerpującą” i „nie do zniesienia”.
– Powinniśmy zatrzymać tę sytuację wcześniej – napisali bracia w VG. – To, że tego nie zrobiliśmy, dręczyło nas. Dwa lata temu postanowiliśmy, że mamy dość. Sytuacja, przez którą przeszliśmy w rodzinie, zebrała ogromne żniwo. W tym czasie próbowaliśmy normalnie startować, ale radość z uprawiania sportu zniknęła. Dorastaliśmy z ojcem, który był bardzo agresywny i kontrolujący, a w swoim wychowaniu stosował przemoc fizyczną i groźby. Wciąż odczuwamy dyskomfort i strach, który towarzyszy nam od dzieciństwa.
W jakiś sposób to zaakceptowaliśmy. Żyliśmy z tym i w dorosłym życiu poszliśmy dalej. Przynajmniej tak nam się wydawało. Z perspektywy czasu zdajemy sobie sprawę, że było to naiwne. Ale dwa lata temu ta sama agresja i kary fizyczne uderzyły w nas ponownie.
Znaliśmy strach przed dorastaniem z ojcem, który jest agresywny, kontrolujący i brutalny. Kiedy byliśmy mniejsi, stanowiliśmy dużą grupę rodzeństwa, które uczestniczyło w tym razem. Teraz sytuacja jest nie do zniesienia. Powinniśmy byli przyczynić się do zatrzymania tej sytuacji wcześniej. Fakt, że tego nie zrobiliśmy, ciążył na nas. Dwa lata temu mieliśmy dość.
Od tego momentu zdecydowaliśmy się zerwać z ojcem. Potem stało się dla nas niemożliwe kontynuowanie współpracy z nim w roli trenera. Sytuacja, przez którą przeszliśmy w rodzinie, kosztowała nas niezwykle dużo. Mimo tego staraliśmy się brać udział w zawodach. Presja, którą odczuwaliśmy, była czasami nieludzka. Kończyła nam się energia, znikła radość z uprawiania sportu.
Teraz chcemy w spokoju skupić się na treningach i zawodach. Pragniemy, aby również inni zawodnicy i koledzy biegacze mieli taką możliwość. Chcemy wrócić do radości z uprawiania sportu i reprezentowania Norwegii z flagą na piersi. Ale przede wszystkim chcemy, aby rodzina i wszyscy, których kochamy, byli bezpieczni. Dlatego też prosiliśmy, aby związek lekkoatletyczny nie stawiał nas w sytuacjach, w których moglibyśmy spotkać się z ojcem, z którym nie mamy możliwości lub ochoty sobie poradzić. Nie teraz.
Jest wiele osób, które chcą z nami porozmawiać na ten temat. Nie chcemy tego. Ta sprawa kosztowała nas już zbyt wiele. Teraz chcemy iść dalej i mamy nadzieję, że nasza rodzina odnajdzie spokój – zakończyli swoje oświadczenie Ingebrigtsenowie.
Interwencja w związku
Bracia poprosili Norweski Związek Lekkoatletyczny o zapewnienie im bezpieczeństwa z powodu zachowania Gjerta i unikanie sytuacji, w których mogliby spotkać się z ojcem lub byliby zmuszeni stanąć z nim twarzą w twarz. Na reakcję nie trzeba było długo czekać.
– Na podstawie dzisiejszych oświadczeń Jakoba, Filipa i Henrika obiecujemy zapewnić naszym sportowcom bezpieczne środowisko i odpowiednie warunki do startów – napisała Norweska Federacja Lekkoatletyczna w odpowiedzi na ich oświadczenie, wykluczając Gjerta z przyszłorocznych imprez mistrzowskich z ramienia federacji.
Gjert zaprzecza przemocy, ale przyznaje, że popełniał błędy
Gjert nadal udziela się mocno dla norweskiej lekkoatletyki. Prowadzi jako trener znanego biegacza średniodystansowego – Narve Gilje Nordåsa, który zdobył brązowy medal w biegu na 1500 m na mistrzostwach świata w Budapeszcie, niewiele tracąc do Jakoba Ingebrigtsena i aktualnego mistrza świata – Brytyjczyka Josha Kerra. Nordås ustanowił niedawno nowy rekord życiowy na 10 km (27:58), wygrywając bieg w Hytteplanmila. W obronie ojca stanął niedawno kolejny z braci Ingebrigtsenów – 28-letni Martin, który także wydał stosowne oświadczenie, w którym przyznaje, że on „nigdy nie bał się taty”. Rodzina liczy ogółem siedmioro rodzeństwa.
– Na szczęście strach jest mi obcym uczuciem. Nigdy nie bałem się taty. Muszę szczerze przyznać, że trudno mi dostrzec ten wielki strach, bo inni członkowie rodziny ciągle nas odwiedzają, a ostatnio byli z Gjertem na wakacjach. Większość ludzi prawdopodobnie nie robiłaby tego z agresywną osobą ani nie zbudowałaby domu w niewielkiej odległości od domu rodzinnego, gdyby strach był tak duży… NIGDY nie bałam się taty w ten sposób – wyjawia w swoim oświadczeniu Martin.
W ubiegły czwartek (19.10) Gjert odpowiedział na zarzuty swojego potomstwa za pośrednictwem prawnika Johna Christiana Eldena, zaprzeczając zarzutom stosowania przemocy:
– Twierdzenia, które przedstawiają moi synowie, są bezpodstawne. Nigdy nie stosowałam przemocy wobec moich dzieci. Doszedłem do wniosku, że jako ojciec i w dużej mierze jako trener miałem słabe strony, co teraz rozumiem, choć doszedłem do tego zdecydowanie za późno – przyznał były trener braci Ingebrigtsenów.
– Daleko mi do doskonałości jako ojciec i mąż, ale nie jestem agresywny. Przede wszystkim jest to tragiczna sytuacja dla mojej rodziny – doszliśmy do punktu, w którym w mediach rozpowszechniamy wzajemne fałszywe oskarżenia. To czyni mnie głęboko nieszczęśliwym. Nie wiem, jak sobie z tym poradzimy, ale musimy spróbować – dodał Gjert Ingebrigtsen.
Nie bójmy się mówić otwarcie o przemocy w sporcie!
Kwestie przemocy w sporcie to trudna i delikatna sprawa. Dlatego takie sytuacje powinny dawać do myślenia i skłaniać do refleksji. Warto więc w tym miejscu pochwalić szybką i zdecydowaną reakcję norweskiego związku. Sytuacja wydaje się już opanowana, choć na pewno stanowi swego rodzaju precedens w świecie lekkiej atletyki. Dawana za wzór wielu sportowcom rodzina Ingebrigtsenów skrywała swoje mroczne tajemnice, a droga do sukcesu wcale nie była w tym wypadku łatwa i sielska. Mamy w historii wiele przykładów trenerów „katów”, którzy doprowadzali do bardzo dobrych wyników swoich podopiecznych. Koszt takiego postępowania wydaje się jednak niewspółmierny do korzyści – często jest to zrujnowane dzieciństwo, problemy psychiczne i utrudnione relacje społeczne. Dlatego też warto reagować na każdą formę przemocy, bo wynik sportowy nie może stać ponad właściwą relacją i zdrowym podejściem do zawodnika.
Nalezy tez wspomniec, ze sam Henrik nie jest idealny. Knut Jæger Hansen (trener Karoline Bjerkeli Grøvdal) przyznal dla NRK, ze byl swiadkiem „przesladowania i nekania” jakie spotkalo Narve Gilje Nordås wlasnie przez Henrika na styczniowym obozie w Sierra Nevada.
Sprawa zostala zgloszona do NFIF a sam Henrik bagatelizuje sprawe.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
Nalezy tez wspomniec, ze sam Henrik nie jest idealny. Knut Jæger Hansen (trener Karoline Bjerkeli Grøvdal) przyznal dla NRK, ze byl swiadkiem „przesladowania i nekania” jakie spotkalo Narve Gilje Nordås wlasnie przez Henrika na styczniowym obozie w Sierra Nevada.
Sprawa zostala zgloszona do NFIF a sam Henrik bagatelizuje sprawe.
Zrodlo:
https://www.nrk.no/sport/hansen-varslet-forbundet-om-henrik-ingebrigtsen_-_-mobbing-og-trakassering-som-vi-ikke-kan-godta-1.16595851