Redakcja Bieganie.pl
Obawy związane z wykluczeniem Kenii podał w ubiegłym tygodniu Kipchoge Keino. Przewodniczący Kenijskiego Komitetu Olimpijskiego powiedział, że Światowa Agencja Antydopingowa poważnie rozważa zawieszenie Kenii głównie ze względu na zarzuty korupcyjne wobec wysoko postawionych kenijskich działaczy lekkoatletycznych oraz za opóźnianie wprowadzenia odpowiedniego systemu antydopingowego, czyli lepszego testowania i monitorowania zawodników.
Colm O’Connell, trener Davida Rudishy powiedział, że jeżeli Kenii nie uda się natychmiast rozpocząć prac z wiązanych z poprawieniem systemu antydopingowego, to czarne chmury mogą się unosić nad Kenią aż do Igrzysk w Rio de Janeiro.
Sam doping to jednak nie wszystko. Dzięki dochodzeniu Sunday Times możemy dowiedzieć się o niewyjaśnionej aferze korupcyjnej. Jak podali brytyjscy dziennikarze istnieje realne podejrzenie dotyczące nielegalnego przejęcia przez trzech kenijskich działaczy: prezydenta Athletics Kenya – Isaiaha Kiplagata, wiceprezydenta Davida Okeyo i byłego skarbnika Josepha Kinyua’ę sporej sumy pochodzących od Nike’a pieniędzy.
Okeyo, który zasiada w 26-osobowym zarządzie IAAF zaprzeczył jednak tym zarzutom twierdząc, że wymyślił je były pracownik AK. Okeyo dodaje, że wszystkie środki, które Kenijczycy otrzymali od Nike są w pełni rozliczane przez zarząd Athletics Kenya.
Brytyjscy dziennikarze, w tym redaktorzy The Guardian są jednak w posiadaniu wiadomości od Matthewsa Kiprono Kiptum, byłego statystyka AK, który ma wątpliwości czy wszystkie wyznaczone środki, które Nike przeznaczył na wsparcie zawodników trafiły do zawodników, a nie do kieszeni działaczy.
Mamy nadzieję, że ta i wiele innych spraw dotyczących korupcji i dopingu w Kenii zostaną wkrótce wyjaśnione. Póki co cieszyć należy się, że kenijski rząd podjął kroki w celu utworzenia profesjonalnej Kenijskiej Agencji Antydopingowej. To jednak wciąż za mało.