Redakcja Bieganie.pl
W drugiej części poradnika będzie nie tylko o samym biegu. Jakim pokusom nie ulegać i jak się aklimatyzować? Co oprócz samych biegów czeka na gości między 26 sierpnia a 1 września w Chamonix? Czego spodziewać się na trasie? I jak oszczędzić sobie nerwów oraz uniknąć kłopotów w trakcie rywalizacji… Słowem wiele przydatnych informacji zarówno dla aktualnych, jak i przyszłych uczestników jednego z największych festiwali biegowych świata.
Czytaj również Coraz bliżej UTMB – część I
Jesteście już na miejscu. Co robić przed biegiem? Jak się przemieszczać? Na co zwrócić uwagę?
Chamonix oferuje bezpłatne autobusy, które przemieszczają się po samym miasteczku oraz okolicznych miejscowościach. Przejazd jest darmowy za okazaniem karty gościa, którą powinniście otrzymać od gospodarza noclegu. Bezpłatną przejazdówkę na tydzień festiwalowy przygotowali również dla uczestników organizatorzy – link znajdziecie w informatorze dla uczestnika, do ściągnięcia ze strony UTMB (po zalogowaniu się do „personal space” zakładka „my runner’s page” i „downloads”). No właśnie! Organizator co roku przygotowuje folder informacyjny, który warto ściągnąć sobie na komórkę i zerkać doń w razie potrzeby.
W samym Chamonix jest bardzo ciężko o miejsce parkingowe, szczególnie bezpłatne. Warto zostawić auto na parkingu na obrzeżach i poruszać się pieszo lub autobusami.
Napisać, że w okolicach Chamonix jest mnóstwo ciekawych, pięknych i wymagających tras do biegania, to nic nie napisać. Można tam spędzić długie miesiące, znajdując wciąż nowe szlaki i ciekawe miejsca. Oczywiście szkoda by było nie skorzystać z okazji poznania i podziwiania Alp, należy jednak pamiętać, że przyjechaliście tu na zawody i musicie w dzień startu być wypoczęci i gotowi. Istnieje spora pokusa, by jak najwięcej zobaczyć, by jak najlepiej wykorzystać czas alpejskiej przygody. Jeżeli jednak przez tydzień codziennie będziecie wybierali się w góry na kilkugodzinną wycieczkę, z pewnością zostanie po tym ślad w organizmie. Nikt nie każe Wam koczować w namiocie czy kwaterze i nie wyściubiać nosa dalej niż do biura zawodów, ale warto powstrzymać swe zapędy i oszczędzać siły na zawody.
W tym miejscu należy wspomnieć o dwóch istotnych kwestiach. Po pierwsze, aklimatyzacja w wysokich górach wymaga czasu. Aklimatyzacja to bardzo indywidualna kwestia – biegacze zaprawieni w górskich wędrówkach czasami nie odczuwają żadnego wpływu wysokości 2500 czy 3000 m n.p.m. Ja przy pierwszych wizytach w wyższych partiach gór czułem się gorzej już około 2000 m n.p.m., a na samym UTMB cierpiałem za każdym razem, gdy trasa wspinała się powyżej tej wysokości, W przezwyciężeniu tych problemów może pomóc aklimatyzacja, czyli przystosowanie organizmu do wysiłku w warunkach „zmniejszonej ilości tlenu w powietrzu", ale procesy te wymagają kilku lub nawet kilkunastu dni. Hal Koerner w swoim poradniku dla ultrasów pisze, że w przypadku osób mniej obytych z wysokimi górami kilkudniowy pobyt może bardziej zaszkodzić niż pomóc – organizm jest osłabiony wysokością, ale jeszcze nie zdążył wytworzyć dodatkowych czerwonych krwinek. Musicie więc sami spróbować ocenić, czy w przypadku kilkudniowego pobytu nie lepiej będzie trzymać się niższych partii gór. Po drugie, należy mieć na uwadze skalę Alp. Wystarczy podbiec kilometr lub dwa z centrum Chamonix, a już stoi się przed wspaniałą górską ścianą – z jednej strony Brevent, z drugiej Aguille du Midi. Jeżeli chce się zobaczyć piękne panoramy, należy wbiec przynajmniej ponad granicę lasu, czyli powyżej 1900-2000 m n.p.m. Oznacza to, że nawet krótka wycieczka będzie miała dobre 800-1000 metrów przewyższenia (Chamonix leży na ok. 1200 m n.p.m.) na kilku kilometrach. Dodatkowo po wspinaczce czeka nas tyle samo metrów w dół, a – uwierzcie mi na słowo – trudno jest się pohamować, dosłownie i w przenośni, kiedy zbiega się wspaniałym alpejskim szlakiem. Krótki wypad może niespodziewanie przynieść spore obciążenie dla mięśni nóg, co poczujemy dwa dni później. Uważajcie!
Festiwal trwa cały tydzień. Warto zapoznać się z programem imprezy przed wyjazdem i zorientować się, jakie dodatkowe atrakcje przygotowali organizatorzy i sponsorzy. Oczywiście warto odwiedzić miasteczko UTMB, gdzie zlokalizowane jest biuro zawodów oraz expo – Salon Ultra-Trail®, podzielone na dwie zasadnicze części: strefę, w której wystawiają się producenci wszelakiego sprzętu oraz tę, w której organizatorzy biegów z całego świata prezentują swoje imprezy.
To doskonała okazja, żeby przymierzyć mało znane marki butów czy zorientować się w nowościach sprzętowych. Należy jednak pamiętać, że ceny są dość wysokie i raczej nie ma co liczyć na specjalne okazje. Z drugiej strony w Chamonix jest multum sklepów sportowych, a wiele z nich ma wyprzedaże i promocje, warto się rozejrzeć.
Ciekawe są też stoiska imprez biegowych z całego świata. Można tam obejrzeć filmy z poprzednich edycji, porozmawiać z przedstawicielami organizatorów o ich przedsięwzięciach i zaczerpnąć inspiracji do kolejnych biegowych, górskich wyzwań. Przez cały tydzień organizowane są dodatkowe spotkania, konferencje, prezentacje, koncerty – szczegółowe informacje będzie można znaleźć na stronie organizatora. Naprawdę, nawet w samym Chamonix jest co robić.
W sobotę odbywa się również targ, na którym można kupić lokalne przysmaki – sery, wina, owoce i inne różności.
Wracając do przyrody i okolic – wielką atrakcją jest wspomniana Aguille du Midi, szczyt o wysokości 3842 m n.p.m., na który można wjechać kolejką (owszem, bilet jest drogi, a kolejka do kolejki długa). Ze szczytu roztacza się niesamowity widok na Mt Blanc i Alpy, a dodatkową atrakcją jest słynny pleksiglasowy, przezroczysty taras widokowy. Pamiętajcie tylko o ciepłym ciuchu… Z drugiej strony doliny wznosi się Le Brévent (2525 m n.p.m.), na który również można wjechać kolejką (a właściwie dwiema ze stacją przesiadkową na Planpraz), aby podziwiać masyw Monte Bianco z większego oddalenia. Oczywiście warto przejść się na start i metę innych biegów, poczuć emocje towarzyszące zmaganiom innych uczestników i okazać im wsparcie. Szczerze polecam poświęcić nieco czasu, by oklaskami witać biegaczy kończących swe zmagania – meta w Chamonix to było jedno z największych przeżyć w moim życiu. Nasze brawa i okrzyki mogą pomóc komuś przeżyć podobne, wyjątkowe chwile. Jesteśmy jedną społecznością, dzielimy swą pasję i emocje – na Was też będą czekali na mecie. 🙂
Meta otwarta jest cały tydzień – to wydarzenie samo w sobie… Pierwsi biegacze (czyli uczestnicy PTL) startują w poniedziałek, tego samego dnia pierwsi „finiszerzy" (bieg MCC startuje rano ze szwajcarskiego Martigny) pojawiają się na mecie. Meta zamykana jest dopiero w niedzielę, po tym jak ostatni zawodnicy UTMB i PTL dotrą na miejsce. Choć nie zawsze okolice mety zapełnione są kibicami (np. o 4 nad ranem), to przez większość czasu jest tam tłoczno i głośno – większość z Was przeżyje niezapomniane chwile, finiszując w szpalerze wiwatujących kibiców!
Oczywiście we wszystkich biegach festiwalu startuje wielu Polaków, zarówno amatorów, jak i biegaczy walczących o czołowe lokaty. Ten rok jest dla nas wyjątkowy – na koronnym dystansie, w biegu głównym UTMB wystąpią nasi najlepsi w ostatnich latach zawodnicy – Magda Łączak i Marcin Świerc. Faworytom poświęcimy osobny artykuł.
W ramach festiwalu rozgrywanych jest kilka biegów. To, co napiszę odnosi się w głównej mierze do UTMB, ale z lektury mogą skorzystać również startujący w OCC, CCC i TDS.
Przede wszystkim, zapoznajcie się z profilem trasy, niezależnie od biegu. Porównajcie czekające Was wyzwanie z dotychczasowymi doświadczeniami. Jeżeli szykuje się najtrudniejszy bieg w Waszym życiu, warto wziąć to pod uwagę i odpowiednio rozporządzać siłami.
Na starcie wszystkich biegów panuje tłok. Jeśli chcecie biec z przodu, musicie przyjść na start godzinę wcześniej, zająć sobie miejsce i koczować wraz z innymi. Jeśli wolicie przyjść na 10 minut przed startem, zajmiecie miejsce na końcu stawki. Ja wybrałem to drugie rozwiązanie – linię startu przekroczyłem po około 5 minutach od rozpoczęcia, a kolejny kwadrans zabrał mi marsz przez Chamonix w tłumie uczestników. Dopiero po około 20 minutach mogłem rozpocząć bieg.
Nie dajcie się ponieść emocjom. Nie zaczynajcie zbyt szybko i nie próbujcie nadrobić minut straconych w tłoku na starcie. Nie próbujcie za wszelką cenę wyprzedzić jak największej liczby rywali przed pierwszym podejściem. Jeżeli nie jesteście naprawdę mocni, to i tak utkniecie w „pociągu” pod górę. Nic w tym złego, nie denerwujcie się – tak to wygląda na festiwalu UTMB. Dużo czasu minie, zanim towarzystwo się przerzedzi i będziecie mogli zaczerpnąć więcej tchu. Jeśli jesteście szybcy i pragniecie usadowić się bliżej początku stawki, również uważajcie – tutaj biegi rozpoczynają się w szaleńczym tempie, czasami wręcz niedorzecznym. Powstrzymajcie wodze fantazji.
Wydrukujcie sobie szczegółową rozpiskę etapów, wraz z dystansem, przewyższeniami i szacowanym czasem pokonania danego fragmentu przez najszybszych i najwolniejszych. Znajdziecie ją na stronie zawodów oraz w papierowych informatorach. Bardzo się przydaje, pomaga ogarnąć umysłem długi bieg, zorientować się w rozmieszczeniu punktów odżywczych itd. Nie jest żadnym sekretem, że łatwiej poradzić sobie z wielkim wyzwaniem, kiedy podzieli się je na mniejsze części. Ta rozpiska zawiera wszystkie najważniejsze szczegóły – ja swoją wyciąłem z informatora i „zalaminowałem” taśmą klejącą, podobnie zrobiłem z profilem wysokościowym trasy. Dzięki temu zawsze miałem pod ręką informacje o tym, co mnie za chwilę czeka, ile przewyższenia, jaki dystans, o której godzinie powinienem się znaleźć na kolejnym punkcie itd. Zwracajcie szczególną uwagę na opis tego, co się znajduje na danym punkcie kontrolnym – np. po wyczerpującym podejściu na Grand Col Ferret jest mata z pomiarem czasu, ale nie ma wody – co zaskoczyło w minionych latach niektórych zawodników, którzy liczyli na możliwość uzupełnienia zapasów picia. Gdyby dokładnie przeczytali opis punktu, nabraliby wody z licznych strumyków po drodze na przełęcz.
Aha, picie ze strumyków – ogólnie rzecz biorąc woda ze strumyków jest pyszna i można ją pić bez obaw, ale warto pamiętać o kilku zasadach: nie czerpcie wody poniżej schronisk – może być zanieczyszczona „zrzutami” ze schronu (podobnie z pastwiskami); najlepiej wybierajcie strumyk ponad szlakiem; im potoczek bardziej bystry, im bardziej stromy, tym lepiej; nie nabierajcie wody stojącej, ale płynącą.
Pamiętajcie, żeby dokładnie sprawdzić całe wyposażenie obowiązkowe przed startem, żeby niczego nie zapomnieć. Tak, jak triatloniści trenują strefy zmian, tak Wy powinniście przećwiczyć pakowanie plecaka jeszcze w Polsce. Sprawdźcie, czy wszystko się mieści. Rozplanujcie rozłożenie sprzętu po kieszeniach. Weźcie pod uwagę, żeby np. nie musieć wywalać spodni przeciwdeszczowych w poszukiwaniu batona. Pamiętajcie o zabezpieczeniu przed wilgocią chociażby zapasowych baterii do czołówki. Z zapakowanym plecakiem idźcie na trening i sprawdźcie, czy jest wygodnie, czy macie odpowiedni dostęp do sprzętu i wprowadźcie konieczne modyfikacje. Nie zapomnijcie naładować telefonu. Pamiętajcie też, że w razie niepogody do wyposażenia obowiązkowego może być włączony zestaw na chłód lub upał. Upewnijcie się, czy Wasze plecaki pomieszczą np. dodatkową warstwę docieplającą. Być może warto będzie przygotować sobie drugi, nieco większy plecak.
Po zeszłorocznej edycji UTMB Columbia ogłosiła, iż na najbliższe 3 lata pozostanie partnerem prezentującym UTMB i oficjalnym dostawcą ubiorów oraz obuwia
Nie ma sensu zabierać na trasę zbyt wiele jedzenia, a nawet picia. Punktów kontrolnych jest sporo, a wodę, jak wspomniałem, można uzupełniać również w strumykach. Punkty są doskonale zaopatrzone w najróżniejsze rodzaje pożywienia. Czeka Was wiele godzin biegu, więc jeśli będziecie jedli na punktach, oszczędzicie sobie taszczenia ciężaru jedzenia. Moja strategia na UTMB była dość prosta – w plecaku miałem żelazne racje na wszelki wypadek, a żywiłem się tym, co dawali na punktach. Wyegzekwowałem tę strategię z żelazną konsekwencją i dzięki temu ustrzegłem się kryzysów energetycznych (oczywiście nie wszystkich ;)). Postarajcie się od początku jeść „prawdziwe” jedzenie – pieczywo, ciastka, kiełbasy, wędliny, sery, zupy, makarony – wszystko to znajdziecie w obfitości, korzystajcie!
Pamiętajcie, że od ubiegłego roku UTMB realizuje program „Bring You Own Utensils”, czyli jeśli chcecie na „dużych” punktach odżywczych zjeść makaron czy rosół, to musicie mieć własną miseczkę i łyżkę, bo nie znajdziecie jednorazowych opakowań na punkcie.
Oczywiście największym „problemem” z punktami kontrolnymi jest pokusa spędzania tam zbyt długiego czasu. Na festiwalu UTMB jest ona szczególnie trudna do odparcia – kiedy wpadłem na pierwszy punkt w St. Gervais, oniemiałem z wrażenia. Czułem się, jakbym wbiegł w centrum karnawału, gigantycznej imprezy. Gościnność, uprzejmość, hałas, wsparcie, uśmiech – wszystko to wręcz poraża. Na późniejszych etapach, w miarę narastającego zmęczenia pokusa, by usiąść i dać sobie chwilę wytchnienia, rośnie w niewyobrażalny sposób. W namiotach na kolejnych stacjach znajdziecie coraz więcej zmęczenia, zwątpienia, rezygnacji, chęci poddania się, pokusy snu. Coraz więcej osób siada, by już nie wstać. Musicie spróbować to wszystko od siebie odsunąć – zarówno cudowną atmosferę, tworzoną przez obsługę i kibiców, jak i śmiertelne zagrożenie, którego być może doświadczycie, kiedy z nastaniem drugiej nocy wyczerpane ciało – i ducha – opanuje chłód, a Wy wejdziecie do ciepłego, przytulnego namiotu… Dlatego przed każdym punktem powinniście zaplanować sobie potrzebne działania. Czy musicie uzupełnić picie? Czy musicie coś wypakować z plecaka, zmienić skarpety, baterie w czołówce, wyciągnąć długi rękaw? Zróbcie to wszystko najlepiej na stojąco. Nie rozsiadajcie się z jedzeniem, chyba że jest to ciepły posiłek, jak makaron z sosem czy zupa. Zjedzcie szybko i wstawajcie. Rozejrzyjcie się po stołach z jedzeniem, chwyćcie, co potrzebujecie, zjedzcie trochę, a resztę weźcie ze sobą – zjecie po drodze. Jeżeli nie dzieje się nic, co koniecznie wymaga spędzenia kilku minut na punkcie, Waszym nastawieniem powinno być „jak najszybciej ruszyć w dalszą drogę”. Nie oglądajcie się na innych, myślcie o sobie. Ja na każdym etapie poprawiałem swoją pozycję, mimo że na trasie raczej mnie wyprzedzano – właśnie dlatego, że mnóstwo uczestników marnowało czas na punktach, a ja robiłem to, co konieczne, najszybciej, jak się dało i już mnie nie było. W samym Courmayeur „wyprzedziłem” około dwustu osób!
Jeżeli macie ze sobą rodzinę i przyjaciół, którzy mają Wam służyć pomocą na trasie, to pamiętajcie, że pomoc dozwolona jest tylko w konkretnych miejscach i to za okazaniem specjalnej naklejki – sprawdźcie szczegółowe zapisy regulaminu. Niech Wasza ekipa sprawdza na bieżąco międzyczasy w internecie, żeby wiedzieć, kiedy mają na Was czekać w danym miejscu, możecie też im pomóc wysyłając sms. Jeszcze raz powtórzę, że mimo, iż biegi festiwalu są długie i trudne, to punktów kontrolnych jest sporo, znajdziecie tam wszystko, co potrzeba. Pamiętajcie tylko, żeby nie tracić niepotrzebnie czasu. Spróbujcie wykrzesać z siebie miłe słowo dla obsługi – cześć, dzięki, miłego dnia – oni też wkładają dużo wysiłku, czasu i serca w to, co robią i takie drobne gesty wiele dla nich znaczą.
Pamiętajcie wraz z bliskimi, że przejazd tunelem pod Mt Blanc jest drogi, a więc dojechać na punkty położone dalej od Chamonix nie jest wcale tak łatwo i tanio; z drugiej strony w kibicowaniu w pobliżu Chamonix pomoże wypożyczony na miejscu rower. Organizator przygotowuje również autobusy jeżdżące na określone punkty kontrolne. Zaplanujcie wraz ze swoją ekipą, czy będą się poruszać autobusem organizatora (trzeba wykupić przejazdy), czy wynajętym samochodem?
W śledzeniu zawodników pomoże aplikacja LiveInfo. Można tam wpisać numery interesujących nas zawodników i sprawdzać ich postępy, jak również śledzić poczynania czołówki. Druga aplikacja – LiveTrail – powinna być zainstalowana przez każdego uczestnika w swoim telefonie, jako że służy ona do kontaktu z organizatorem w razie wypadku. Rozwój wydarzeń warto śledzić online na UTMBtv – to specjalna transmisja na żywo, z relacją z wielu miejsc na trasie i komentarzem ze studia w kilku językach. Dzięki temu kibice na całym świecie mogą nie tylko otrzymać informacje o przebiegu zdarzeń, ale poczuć się częścią całego wydarzenia. Oczywiście najwięcej emocji daje jednak dopingowanie na żywo, na trasie.
Kibiców na trasie jest mnóstwo – wchodzą na wysokie przełęcze, czekają na Was w środku lasu w nocy, organizują sami punkty z wodą i jedzeniem. Krzyczą, biją brawo, dzwonią dzwonkami – wszystko po to, by zagrzać Was do boju. Przybijajcie piątki, odwzajemniajcie uśmiechy – zyskacie zastrzyk energii, który pomoże Wam dotrzeć do mety.
Rady i sugestie można mnożyć prawie bez końca. Najważniejsza jednak to: Bawcie się dobrze! Nocą patrzcie w rozgwieżdżone niebo; rysujcie w wyobraźni linie niewidocznych w ciemności grani; podziwiajcie stada świetlików czołówek. Za dnia nasłuchujcie gwizdów świstaków, pijcie wodę ze strumieni, podziwiajcie majestatycznego „blanca”. I napierajcie. Aż do samej mety.
Do zobaczenia!