Redakcja Bieganie.pl
Walka o zwycięstwo w tegorocznym UTMB była godna co najmniej Mistrzostw Świata i wszyscy kibice przyznawali, że dzięki świetnej transmisji livetrail-video-GPS oglądało się to naprawdę z zapartym tchem. W skrócie: w najmocniej obsadzonym biegu od lat zwyciężył Francoise D’Haene przed Kilianem Jornetem. Ale działo się naprawdę dużo, więc po kolei.
Od samego początku widać było, że walka będzie ostra. Na pierwszym, zaledwie 13,5 km odcinku, prowadząca Amerykańsko-Hiszpańska koalicja (Walsmley, Jornet i Miller) wyrobiła sobie blisko dwuminutową przewagę nad goniącą ją francuską dwójką (D’Haene, Thevenard).
Jednak to co działo się potem budziło zdziwienie u wszystkich. Kolejny odcinek to w większości zbieg do Saint Gervais, najniżej położonego punktu na trasie. Na tym 7,6 kilometrowym, stromym odcinku (średnio 912m w dół) Walsmley pożegnał się na dobre z Millerem i wyprzedził Kiliana o ponad dwie minuty ! Kiedy pojawił się w Saint-Gervais nie było jeszcze ciemno i biegł. Ale po chwili zatrzymał się i zaczął zagadywać ludzi, spacerować wśród stołów z odżywkami.
Przechadzający się Walmsley
Trudno powiedzieć co było przyczyną, czy obawa przed samotnym biegiem czy rady jego sympatyków żeby nie zaczął za mocno, ale postanowił zaczekać na goniącego go Kiliana i wybiegł dopiero z nim.
I znowu powtórzył swoją dziwną strategię: na 10 kilometrowym stosunkowo łagodnym podbiegu (330m) wyprzedził Kiliana o 1min15sek a potem na punkcie w Contamines Montjoie nie śpiesząc się, przybijając piątki, rozglądając się i rozmawiając poczekał na Kiliana. Z tym, że tym razem doczekał się także na Francois D’Haene i Thevenarda.
Już wtedy, trochę zaskakująca była łatwość z jaką doszli ich (a właściwie Kiliana) D’Haene z Thevenardem. D’Haene na pierwszym punkcie tracił do niego prawie dwie minuty, na drugim, po pokonaniu stromego zbiegu (7,6 km, 900m a przecież kto zbiega lepiej niż Kilian ?) już tylko 50 sekund a na trzecim wbiegł chwilę za nim i na trasę wyruszyli razem w czwórkę (Walmsley, Kilian, D”ahene i Thevenard).
Walmsley w swoim stylu wyprzedził ich i wbiegł na kolejny punkt z 20 sekundową przewagą. Tymczasem D’Haene wyprzedził Kiliana o zaledwie 5 sekund, ale dosyć symptomatyczne 5 sekund. Doświadczony Hiszpan wiedział, że musi biec swoim tempem i był to pierwszy sygnał, że dzisiaj, to “jego tempo” jest prawdopodobnie gorsze niż D’Haene. Potwierdził to kolejny 5,5 kilometrowy podbieg (740m) do schroniska Bonhomme. Na tym odcinku Kilian stracił do D’Haene ponad minutę ! Coś musiało stać się z Thevenardem bo tylko na tym odcinku stracił 10 minut (może kłopoty żołądkowe? ). Oczywiście Walmsley nadal “brykał” w swoim stylu ale to brykanie nie było już tak spektakularne jak na początku. Mieli za sobą ponad 40 km, było już zupełnie ciemno i zimno, i mimo, że na punktach kontrolnych byli organizatorzy i kibice, to na odcinkach pomiędzy było bardzo daleko od strefy komfortu.
Na podbiegu Walmsley wyprzedził D’Haene o 24 sekundy. Nie wiadomo, czy na niego poczekał czy nie, ale dalej zaczynał się bardzo stromy zbieg (4,9 km, 900m, dla porównania, Bieg na Kasprowy to 10 km i 1000m). Do kolejnego punktu kontrolnego Walmsley dotarł 26 sekund przed D’Haene, strata Kiliana właściwie nie zmieniła się.
W Les Chapieux, Walmsley już biegł do wyjścia z punktu ale nagle zatrzymał się i zaczął szukać czegoś w plecaku, potem zaczął rozrabiać izotonik. Wbiegł D’Haene ale jemu tym razem też zajęło to dużo czasu, też przygotowywał izotonik, ale nie czekał na Walmsleya tylko wybiegł. Ale i tak trwało to na tyle długo, że przybiegł Kilian, który na punkcie spędził najmniej czasu i 20 sekund za D’Haene, nieco ponad 30 minut przed północą razem z Walmsleyem wybiegli w trasę. Doszli D’Haene, ale tym razem Walmsley już nie szalał, można powiedzieć, że cały odcinek 10,5 kilometra (plus 965 m) przebiegli razem. Dalej zbieg (4,8 km, 537m) Walmsley znowu pierwszy, o 40 sekund przed dwójką D’Haene/Kilian. Czy czekał na nich? Podejrzewam, że tym razem nie, bo na niespełna 4 kilometrowym podbiegu (3,9 km, 455m) “włożył” im ponad 4 minuty !!! i zwiększył prowadzenie do 5 minut. D’Haene i Kilian biegli właściwie razem. Na kolejnym odcinku (na zbiegu 4,4 km, 457 m) poprawił o kolejne 20 sekund. Jednocześnie D’Haene zbudował 30 sekund przewagi nad Kilianem.
Było nieco po drugiej w nocy, czekał ich 4,4 kilometrowy bardzo stromy zbieg do Courmayer (785m). I wtedy coś zaczęło dziać się z Walmsleyem. Tylko na tym odcinku D’Haene był od niego o półtorej minuty lepszy. Był to czarny dzień (raczej noc) dla wizerunku firmy Hoka. 😉 D’Haene i Kilian obydwaj biegli w Salomonach. W Courmayer okazało się, że Walmsley ma spore odparzenia stóp. Zaczęły się jakieś próby ratowania sytuacji, smarowanie wazeliną. Walsmey odpowiadał na pytania dziennikarzy. Przybiegł D’Haene za chwilę Kilian. Pierwszy żwawym tempem wybiegł D’Haene nie wdając się w rozmowy z dziennikarzami. 20 sekund po nim spokojnym marszem ruszył Walmsley. 50 sekund po D’Haene ruszył Kilian, maszerując i pakując rzeczy do plecaka.
Jim Walmsley, foto: i-runfar
Teraz czekało ich niecałe 5 km stromego podejścia (4,8 km, 784 m) do Schroniska Bertone. Pomimo odparzeń i kilkudziesięcio sekundowego opóźnienia w stosunku do D’Haene, na tym odcinku Walsmey wyprzedził D’Haene o prawie 2 minuty 40 sekund ! I na tym samym odcinku Kilian stracił do D’Haene 3 minuty !
Dalej czekały ich stosunkowo płaskie 7,4 km do schroniska Bonatti. Nie wiadomo co się tam stało z Walmsleyem, ale do schroniska dotarł 6 sekund za D’Haene (na tym samym odcinku Kilian stracił do D’Haene prawie półtorej minuty). Czy Walmsley czekał w Bertone na D’Haene, czy zajmował się stopami? Może ktoś wie?
Gdyby jednak ktoś myślał, że to już koniec Walmsleya, to by się mylił. Pomimo sześciosekundowej straty w Bonatti, do Arnouvaz (5 km, 230 m w dół) przybiegł o sześć sekund przed D’Haene (Kilian kolejne półtorej minuty straty, razem już 6 minut).
Na Grand Col Ferret, (strome podejście, 4,5 km, 734 m) 100 km od startu, Walmsley i D’Haene dotarli razem, zwiększając przewagę nad Kilianem do 7min 42 sek.
Tempo D’Haene i Kiliana wyskalowane o % nachylenia terenu, widać narastające zmęczenie i zmianę sposobu przemieszczania się (podchodzenie na stromych odcinkach) , widać, że prawie wszędzie lepszy był D’Haene.
Świtało.
I gdzieś na 9,5 km zbiegu (928m) do La Fouly skończyła się walka Walmsleya o podium. Stracił tam do D’Haene ponad 5 minut. W La Fouly siedział 17 minut, zjadł trzy zupy, życzył powodzenia Kilianowi który tam go wyminął i miał ponad 8 minut straty do D’Haene.
Na 13,5 kilometrowym odcinku do Jeziora Champex, D’haene powiększył przewagę nad Kilianem do 9 min 30 sekund. Kilian wybiegając z Champex nie wyglądał dobrze. Może kryzys energetyczny, może także odparzenia stóp, bo kilka razy zdejmował buty, może kłopoty żołądkowe a może bardzo mocny bieg D’Haene. Ale Kilian nie spodziewał się prawdopodobnie, że na 11,6 kilometrowym odcinku (średnio 414 m w górę) podwoi swoją stratę do 18 minut.
Na kolejnym odcinku wydawało się jednak, że złapał wiatr w żagle. Zbieg do Trient (4,8 km, 581 m) pokonał o 1min40 sek szybciej od Francuza. Kolejne, bardzo strome podejście (3,2 km, 588m) znowu stracił ponad 30 sekund, ale na kolejnym zbiegu (7,1 km, 600m) odrobił 3 minuty !
Francuz przeżywał kryzys. Ale otoczony kibicami, wspierającymi “swojaka”, informującymi go stale o przewadze nad Kilianem nie odpuszczał. Do mety zostało niecałe 20 km i wiedział, że to jego dzień. Wygrać z całym światem w biegu o którym będą potem nauczali w szkole. 🙂
Zmotywowany odrobił 20 sekund a potem kolejne dwie minuty. Na ostatni siedmiokilometrowy odcinek wyruszał z szesnastominutową przewagą nad Kilianem i wiedział, że musiałoby się stać coś nadzwyczajnego, żeby tego zwycięstwa nie dowiózł do mety.
Kilian, także w otoczeniu filmujących go kibiców, nadal napierał, licząc może na jakąś wybitną chwilową słabość D’Haene. Raczej nie musiał bać się straty drugiego miejsca bo trzeci (a był to Tim Tollefson) był zbyt daleko.
Tak czy inaczej do mety odrobił jeszcze ponad minutę do D’Haene. Wynik D’haene 19:01 jest bardzo dobry i gdyby nie niewielka zmiana trasy ze względu na warunki pogodowe można by było mówić o rekordzie trasy.
Z tyłu walka o trzecie miejsce też była już właściwie rozstrzygnięta. Tollefson zrobił olbrzymią robotę przesuwając się z dalekiego 19 miejsca na trzecie.
Pomimo problemów Walmsley nie odpuścił i walczył do końca, na przedostatnim odcinku tracąc czwartą pozycję do Trevenarda (w pewnym momencie był nawet siódmy) i na ostatnim odrabiając nawet 20 sekund do d‘Haene.
Wyścig Pań nie emocjonował nas tak bardzo, trzeba tylko powiedzieć, że Magdalena Lewy – Boulet pobiegła daleko poniżej oczekiwań. Wygrała Hiszpanka Nuria Picas, przed Szwajcarką Andreą Huser i Francuzką Christelle Bard.
Wysoki poziom męskiej czołówki pokazuje też fakt, że najlepsza kobieta była na 41 miejscu w OPEN, podczas kiedy na innych biegach często się zdarza, że łapie się do pierwszej dziesiątki.
Wnioski z biegu?
– Kilian też jest człowiekiem
– D’Haene to nie taki misiaczek i potrafi nieźle potrenować
– Walmsley jeszcze pokaże, same punkty ITRA nie biegają, ale ma talent
– Jak zwykle bardzo dobry występ Gediminasa Griniusa
Msc | Pkt ITRA (>100) * | Zawodnik | Kraj | Wynik | Strata |
1 | 908 | François D’HAENE | Francja | 19:01:32 | |
2 | 898 | Kilian JORNET BURGADA | Hiszpania | 19:16:38 | 00:15:06 |
3 | 890 | Tim TOLLEFSON | USA | 19:53:00 | 00:51:28 |
4 | 898 | Xavier THEVENARD | Francja | 20:03:14 | 01:01:42 |
5 | 919 | Jim WALMSLEY | USA | 20:11:38 | 01:10:06 |
6 | 886 | Pau CAPELL | Hiszpania | 20:12:43 | 01:11:11 |
7 | 880 | Dylan BOWMAN | USA | 20:19:48 | 01:18:16 |
8 | 894 | Gediminas GRINIUS | Litwa | 21:24:19 | 02:22:47 |
9 | 864 | Zach MILLER | USA | 21:28:32 | 02:27:00 |
10 | 843 | Jordi GAMITO | Hiszpania | 21:44:31 | 02:42:59 |
* punkty ITRA przed biegiem |