7 października 2012 Redakcja Bieganie.pl Sport

Chicago Maraton


Tegoroczny maraton w Chicago został zdominowany przez Etiopczyków. Wygrał Tsegaye Kebede z czasem 2:04:38. Niższe stopnie podium zajęli jego rodacy Feyisa Lilesa 2:04:52 oraz Tilahum Regassa 2:05:26.

Maraton w Chicago zaliczany jest do cyklu największych maratonów świata –  World Marathon Majors. Można by pomyśleć, że ledwie kilka tygodni po maratonie olimpijskim w Chicago nic wielkiego się nie wydarzy, jednakże niedzielny bieg był świetnym widowiskiem sportowym.

Na Igrzyskach Olimpijskich każda z reprezentacji mogła wystawić zaledwie trzech reprezentantów a przecież Etiopia i Kenia dysponują całą plejadą znakomitych biegaczy, tak więc na starcie w Chicago zebrała się grupka świetnych zawodników. Rzecz jasna, faworytów upatrywano w przedstawicielach dwóch wymienionych wyżej nacji.

Faworyci:

Kenia: Levy Matebo (życiówka 2:05:16), Sammy Kitwara (58:48 w półmaratonie), Laban Korir (2:06:05), Wesley Korir (2:06:15, zwycięstwo w tym roku w Bostonie).
Etiopia: Feyisa Lilesa (2:05:23), Tsegaye Kebede (2:05:18), Tilahun Regassa (59:19 w półmaratonie), Dadi Yami (2:05:41), Shami Dawit (2:05:42).

Faworytem gospodarzy był Dathan Ritzenheim, który zapowiadał pobicie życiówki i wynik w granicach 2:06, co jednak było traktowane z lekkim przymrużeniem oka, mając na uwadze dotychczasowe występy maratońskie Ritza.

Tymczasem w biegu Pań były dwie wielkie faworytki: Liliya Shobukhova z Rosji, trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago, życiówka 2:18:20 z ubiegłego roku, oraz Kenijka Lucy Kabuu (życiówka 2:19:34). Oprócz tych dwóch zawodniczek miały liczyć się Etiopki: Werknesh Kidane, Atsede Baysa oraz Merima Mohamed. Pamiętamy, że w Londynie Shobukhova nie ukończyła rywalizacji – przeszkodziła jej kontuzja. Lekarze zalecali jej kilkumiesięczną przerwę lecz Rosjanka nie poszła za ich radami.

Podobnie jak tydzień temu w Berlinie początek był spokojny ale z czasem biegacze rozkręcili się i zanosiło się na dobry rezultat. Ritzenheim od początku biegł swoim tempem za grupą czołową, w której zostało wreszcie czterech zawodników: Kebede, Lilesa, Regassa i Kitwara. Z tej czwóki najmocniejszy okazał się doświadczony Kebede, który bardzo mocno pobiegł ostatnie kilometry i na mecie zameldował się ze znakomitym rezultatem 2:04:38, zwyciężając w klasyfikacji generalnej. Etiopczyk był w siódmym niebie, i choć zbyt wiele z pytań dziennikarza prowadzącego z nim wywiad nie zrozumiał, zdołał szczerze wyznać: „Nie mogę w to uwierzyć. 2:04 – to mi się podoba.” Kebede pobiegł genialnie drugą połówkę (pierwsza – 62:55 i druga – 61:43!).

Ritzenheim był ósmy, z dobrym rekordem życiowym 2:07:47.

Zmagania na trasie chicagowskiego maratonu były transmitowane przez telewizję NBC, która po raz kolejny nie popisała się fachowością i wyczuciem. Rywalizacja była przerywana komunikatami dotyczącymi pogody lub sytuacji drogowej w mieście, na ostatnich kilometrach, gdy decydowały się losy zwycięstwa, mogliśmy posłuchać relacji z okolic mety, wywiadu z jednym z miejskich oficjeli, kolejnych informacji pogodowych. Gdy Kebede zbliżał się do linii mety, na kilkaset metrów przed nią organizatorzy zdjęli z ekranu zegar tak więc w chwili przerwania taśmy oglądający nie mieli pojęcia w jakim to stało się czasie. Na domiar złego realizator nie zdążył przełączyć się na linię mety wtedy gdy przekraczał ją pierwszy z Amerykanów. Makabra.

W wyścigu Pań przez długi czas rywalizacja prowadzona była przez liczną czołową grupę. Gdy w końcowej fazie wyścigu grupa ta stopniała, okazało się, że niespodziewanie nie ma w niej żadnej z dwóch głównych faworytek. W obliczu ich nieco słabszej dyspozycji najwięcej sił miały Kenijka  Rita Jeptoo oraz Etiopka Baysa. W sprinterskim finiszu o włos wygrała Etiopka, choć obie zawodniczki metę osiągnęły w tym samym czasie 2:22:03. W oficjalnych wynikach różnicę skorygowano do jednej sekundy. Trzecia na mecie była Lucy Kabuu a dopiero czwarta faworyzowana Rosjanka.

Bieg w Chicago był ciekawy z kilku względów. Trzech pierwszy zawodników pobiegło lepiej od dotychczasowego rekordu trasy, ustanowionego rok wcześniej przez Mosesa Mosopa. Wyniki 2:04 powoli zaczynają być codziennością w najlepszych maratonach. Czołówka światowa jest bardzo szeroka i liczy przynajmniej kilkunastu zawodników. Co ciekawe, i co obserwowaliśmy już na IO w Londynie, po kilku sezonach gdy Kenijczycy zdecydowanie dominowali nad Etiopczykami, teraz sytuacja się wyrównała. Stwarza to podstawy by sądzić, że rekord świata będzie z pewnością poprawiony, pytanie przez kogo?

Wyniki:

Mężczyźni:

1    Kebede, Tsegaye (ETI)        02:04:38    
2    Lilesa, Feyisa (ETI)            02:04:52    
3    Regassa, Tilahun (ETI)        02:05:28    
4    Kitwara, Sammy (KEN)        02:05:55    
5    Korir, Wesley (KEN)            02:06:13    
6    Kipyego, Bernard (KEN)        02:06:41    
7    Ndungu, Samuel (KEN)        02:07:26    
8    Yami, Dadi (ETI)            02:07:43    
9    Ritzenhein, Dathan (USA)        02:07:47    
10    Dawit, Shami (ETI)            02:08:39

Kobiety:

1    Baysa, Atsede (ETI)            02:22:03    
2    Jeptoo, Rita (KEN)            02:22:04    
3    Kabuu, Lucy (KEN)            02:22:41    
4    Shobukhova, Liliya (ROS)        02:22:59    
5    Rotich, Caroline (KEN)        02:23:22    
6    Konovalova, Maria (ROS)        02:25:38    
7    Sado, Fatuma (ETI)            02:26:09    
8    Metivier Baillie, Renee (USA)    02:27:17    
9    McMahan, Dot (USA)        02:32:11    
10    Pezzullo, Stephanie (USA)        02:32:42    

Możliwość komentowania została wyłączona.