14 października 2017 Redakcja Bieganie.pl Sport

Były polski uchodźca biegnie, żeby pomóc innym uchodźcom


15 października 2017, czyli w dniu kiedy w Amsterdamie czy Poznaniu wielotysięczne tłumy biegną w maratonach, gdzieś w południowej Anglii Piotr Molduano-Przychodzki biegnie samotnie 86 km. Od źródeł Tamizy do Oxfordu. Piotr chce dzięki niemu dotrzeć do świadomości głównie społeczności Brytyjskiej i pomóc syryjskiej rodzinie.

Piotr jest jednym z wielu Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii, jednak droga jaką tam dotarł jest trochę nietypowa. Jego rodzina uciekła z Polski w 1981 roku. Piotr miał wtedy 11 lat, młodsza siostra Agnieszka 3 lata. Byli uchodźcami, którzy przez Jugosławię, potem Austrię dotarli do Kanady. Połowę swojego życia Piotr spędził w kraju czerwonego liścia, ciągnęło go jednak do Europy. Przez kilka lat był nawet w Polsce gdzie poznał swoją żonę ale droga zawodowa zawiodła go w końcu do Anglii.

Dzisiaj, Piotr, sam będąc niegdyś uchodźcą chce zrobić coś dla innych uchodźców. Założył zbiórkę pieniędzy na swoim profilu na JustGiving. Przy współpracy z zakonem Dominikanów w Oxfordzie (gdzie Piotr mieszka od 10 lat) chce pomóc jednej syryjskiej rodzinie z obozu dla uchodźców i sfinansować możliwości ich osiedlenia się w Wielkiej Brytanii.

Co Cię skłoniło do pomocy uchodźcom?

Chyba takim najważniejszym momentem było kiedy widziałem martwego syryjskiego chłopca wynoszonego przez tureckiego policjanta na plażę. Giną ich na Morzu Śródziemnym setki, ale ten chłopiec mnie szczególnie poruszył. Sam byłem uchodźcą a w dodatku patrząc na to co działo się w Syrii przypominało mi to obrazki z Powstania Warszawskiego. Mój ojciec urodził się w 1941 roku w Warszawie i dziadek przed Powstaniem uciekł z Warszawy, żeby uratować rodzinę. My jesteśmy narodem uchodźców. Polacy żyjący w Polsce często nie uświadamiają sobie ilu Polaków jest rozsianych po świecie. Nawet w naszym hymnie jest przecież wątek uchodźczy: “Marsz marsz Dąbrowski, z ziemi Włoskiej do Polski”. Legiony którymi dowodził Dąbrowski składały się z tysięcy polskich uchodźców którym ktoś pomagał żyć.

Dlaczego uciekliście w 1981 roku?

Tata działał w Solidarności. Miał żonę i dwójkę dzieci, w tym jedno małe. Przeczuwał, że w kraju wydarzy się coś niedobrego (13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny, były też obawy, że nastąpi rosysjka inwazja). I latem 1981 roku wyjechaliśmy niby na wakacje ale faktycznie była to zorganizowana ucieczka, my z mamą do Jugosławii, tata był wtedy w Austrii, musieliśmy się jakoś do niego dostać. Do kwietnia 1982 byliśmy w małym ośrodku dla uchodźców w Austrii, potem dostaliśmy się do Kanady i tam osiedliśmy. Bardzo wielu ludzi nam po drodze pomogło.

peterm aneta
Piotr z żoną, w okolicach Oxfordu, tak mniej więcej będzie wyglądała trasa biegu

W Kanadzie na studiach byłeś sprinterem, co się stało, że zacząłeś w końcu biegać długie dystanse?

Więcej zacząłem biegać jakieś 2 lata temu i wtedy doszedłem do maksymalnie 20 km. Wychodziłem czasami z kolegą, przebiec się powoli, pogadać. W sierpniu 2016 pobiegłem 50 km wzdłuż kanału na północ od Oxfordu. I tak się jakoś wkręciłem.

Takie powolne truchtanie nie wydaje Ci się nudne?

Tęsknię za szybkością ale rzadko biegam szybciej bo zawsze pojawiają się wtedy jakieś kontuzje. Paradoksalnie, trening sprinterski jest naprawdę nudny. Sprinterzy dużo się rozgrzewają, rozciągają, sporo ogólnorozwojówki, siła, te ekscytujące, szybkie odcinki to zaledwie ułamek treningu, większość treningu sprinterskiego jest bardzo nudna.

Co Ci się w długim bieganiu spodobało?

Po pierwsze psychiczne wyciszenie jakie daje taki bieg. Skupienie. Dzisiaj mamy natłok informacji, z komórek, komputerów, telewizji. A tutaj nic. Cisza. To swego rodzaju medytacja. Kolejna sprawa, jeśli biegniesz przez piękne tereny to jest na co popatrzeć. Musisz kalkulować, zastanawiasz się jak rozkładasz siły, może zwolnisz a może możesz trzeba podkręcić tempo. Poza tym jest coś takiego, nie wiem jak to się nazywa po Polsku, po angielsku to jest Tourret Syndrome (Zespół Tourette’a, wrodzone zaburzenie neurologiczne charakteryzujące się przede wszystkim występowaniem licznych tików ruchowych i werbalnych, często przeklinania). W takim biegu możesz sobie pozwolić na swój własny Touret Sundrome: biegniesz sam, nie masz hamulców więc jeśli chcesz możesz na głos wygarnąć sobie, Bogu, zrzucić z siebie pewną presję.

Skąd pomysł na trasę?

Opowiadali mi o niej kiedyś znajomi, którzy nią przeszli, jest oficjalna trasa: Thames Path Trail i zaintrygowało mnie to. Jest oznakowana ale na początku nawet nie wiedziałem jaki to będzie dystans, w końcu obliczyłem, że około 86 km, może więcej, bo nie wiadomo jak będzie ze ścieżkami. Bieg wzdłuż rzeki ma w sobie coś fascynującego, kojarzy mi się z Książką Jądro Ciemności Conrada, tyle, że tam było w górę Tamizy z ja biegnę w dół. Przez pierwsze 30 km rzeki nawet za bardzo nie widać, to mały strumień ale potem jest ok. Czasami to będzie droga wzdłuż szosy, niekoniecznie bardzo przyjemnych, ale generalnie trasa jest bardzo fajna.


Piotr (z lewej) rozgrzewa się przed treningiem na bieżni w Oxfordzie, na tej samej bieżni, gdzie w 1954 roku Roger Bannister jako pierwszy na Świecie złamał barierę 4 minut na 1 milę.

Najdłuższy dystans jaki do tej pory przebiegłeś to było 64 km w Wieliszewie w tym roku, akurat byłeś wtedy z rodziną w Polsce. Teraz jest z Tobą lepiej, słabiej?

Myślę, że jestem lepiej przygotowany pod kątem odżywiania picia, chodzi mi głównie o izotoniki. No i bardziej świadomy wyzwania. Będę biegł na początku trochę wolniej niż wtedy, pewnie w okolicach tempo 6:45 – 7:00 min/km

peterm strava
Dzięki temu linkowi widać gdzie znajduje się Piotr

O której start?

Start około szóstej rano (siódmej czasu polskiego), jakieś 1h20 przed świtem.

Powodzenia

Nie dziękuję

Trasę Piotra będziecie mogli obserwować na jego profilu na Stravie>>>. Zapraszamy też wszystkich zainteresowanych aby kontrybuować w jego jego celu na JustGiving.

peterm patrycja
Piotr z Patrycją Bereznowską za metą biegu w Wieliszewie

Możliwość komentowania została wyłączona.