Być jak Jurek z Ursynowa
Wiele osób, które zaczyna biegać, odczuwa wielki dyskomfort związany z trudami, na które napotyka ciało nieprzyzwyczajone do ruchu. Ciężki oddech, zadyszka, szalony puls, czerwona, zalana potem twarz, zupełnie miękkie nogi – to tylko kilka typowych objawów debiutantów. Cóż, niestety takie są niedogodności związane z rozpoczęciem aktywności sportowej. Dopiero z czasem biegacze zaczynają odczuwać lekkość i przyjemność z biegu, endorfiny szaleją jak zwariowane i… łatwo się od tego stanu euforii
uzależnić.
Jednakże każdy optymista chętnie spojrzy na drugą stronę tego medalu. Już nigdy później nie będzie tak łatwo o poprawę naszej wydolności i naszych możliwości. Na samym początku właściwie z tygodnia na tydzień, z treningu na trening gołym okiem widać poprawę. A tym samym na początku naszej „drogi” biegacza czy biegaczki bardzo łatwo o rekordy życiowe prawie na każdym dystansie. Co oczywiście nie znaczy, że później życiówki są niemożliwe – są, ale trzeba w wykonać bardzo dużo pracy, wymagają wylania hektolitrów potu na treningach, czasami zmian w planach i metodach treningowych, a nierzadko także trzeba poświęcić na to wiele prób, bo nie od razu pierwsza musi być udana. Tym się jednak nie martwią początkujący – im wystarczy tylko co nieco się przyłożyć i już można się cieszyć z kolejnego rekordu.
Jest u nas na Ursynowie biegacz wręcz uzależniony od życiówek. Co tydzień przychodzi na parkrun i poprawia swój poprzedni czas. Startował po raz pierwszy w kwietniu 2015 roku i wówczas przebiegł 5 km w czasie 33:48 na pozycji przedostatniej. Jednak to nie zniechęciło go do biegania, wprost przeciwnie, zaczął pojawiać się na cotygodniowych, darmowych biegach w ursynowskim Parku przy Bażantarni regularnie. Co więcej, przyprowadza ze sobą także rodzinę: żonę Joasię, córkę Natalkę i syna Michała.
Jurek jest naszym wiernym parkrunerem, a wyróżnia go ogromna determinacja w ciągłym poprawianiu swoich wyników. Po wyścigu nie widać po nim zmęczenia, z radością staje przy trasie i dopinguje innych. W tej chwili Jurek ma za sobą 37 biegów i osiąga czasy na poziomie 25 minut. I to najwyraźniej nie jest jego ostatnie słowo! Z pewnością jeszcze sporo parkrunowych życiówek przed nim.
A czy Ty chcesz być jak Jurek – skazany na sukces? Przyjdź na parkrun i spróbuj swoich sił. Nie potrzeba żadnych pieniędzy i wcześniejszych zapisów. Wystarczy, że się zarejestrujesz i pobiegniesz w sobotę o godz. 9.00 w jednym z 30 parków w Polsce lub kilkuset na świecie. Nieważne jaki osiągniesz czas na mecie, bo jeśli jesteś początkujący, to i tak prędzej czy później zaczniesz go poprawiać. Bądź jak Jurek z Ursynowa. Uzależnij się! To zdrowy nałóg.