Adam Stangreciak
Pasjonat gór, przecierania szlaków, dużego kilometrażu i odludnych zakątków. Były tancerz, a obecnie ambitny biegacz amator, który chce mądrze łączyć szybkie bieganie asfaltowe z górskimi ultramaratonami. Więcej na Instagramie
Turystyczno-krajoznawcze podejście do wyboru butów na wycieczki po górach w niezimowej scenerii mówi: „ważne, żeby były za kostkę i wygodne”. Jak to jest w przypadku biegania po górach? Jaką charakterystykę powinien mieć but idealny do trailu? Na co należy zwrócić przy wyborze biegowego obuwia górskiego? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w poniższym artykule.
Dokonując wyboru górskiego buta, należy uwzględnić kilka aspektów. Pierwszym z nich jest to, jak biegamy i do czego ma ten but służyć. Jeżeli jesteśmy rasowymi ścigaczami na dystansach krótszych niż maraton, wówczas oczekujemy od buta czegoś innego niż dostojni ultrasi spędzający całe dnie i nierzadko noce na trasie biegu.
Pierwszą z różnic będzie dynamika buta. Im większa, tym bardziej będzie to wybór dla tych pierwszych i odwrotnie dla drugich. Niektórzy z producentów obuwia tworzą podeszwy z lekko zadartym nosem – taki profil podeszwy pozwala domniemywać, że but będzie lepiej sprawdzał się na morderczych podbiegach. Wraz z dynamiką wiąże się również responsywność – znacznie wyższa w modelach z zainstalowaną karbonową płytką (pomimo że jest ich niewiele, zyskują coraz większą popularność i zapewne kwestią czasu będzie ich zadomowienie się w górskim świecie biegowym). Wszystkie te zabiegi oznaczają jednocześnie obniżenie wagi i jest to parametr, na który należy zwracać uwagę. Szczególnie ważne będzie to w krótkich biegach znanych jako „verticale”. Wówczas podbiegamy tylko pod górę, nie osiągamy zawrotnych prędkości, zatem niska waga buta będzie najważniejszą z cech na naszej liście.
Kolejną ze sfer dotyczącą wyboru buta jest amortyzacja podeszwy. Będzie to bardzo znaczące, jeżeli planujemy biegi kilkunasto- lub kilkudziesięciogodzinne. Wówczas but nie będzie nas przyspieszał, ale pozwoli zachować swobodne i względnie rekreacyjne tempo do końca wyścigu, nie obciążając aż tak bardzo naszego aparatu ruchowego. Niestety wraz ze wzrostem poziomu amortyzacji będzie maleć dynamika oraz responsywność obuwia i temat ten pozostaje do indywidualnej oceny.
Nieco powiązanym parametrem będzie bieżnik obuwia, który ma gwarantować odpowiednią przyczepność. Wydawać by się mogło, że oznacza to – „im więcej, tym lepiej” jednak rzeczywistość jest nieco odmienna. Niektórzy producenci mają w swojej ofercie buty z ekstremalnie głębokim i przyczepnym bieżnikiem, który owszem – będzie świetnie sprawdzał w bagnistym lesie (oczywiście jest też pewien poziom błota, który niezależnie od wybranego buta zapewni nam wyjątkowe przeżycia i absolutny brak przyczepności) lub miękkim śniegu (tutaj podobnie będzie z lodem, gdzie nie poradzi sobie żadna guma). Taki but okaże się zupełnie nieprzydatny na karkonoskim kamiennym grzbiecie lub w tatrzańskich dolinach. Dlatego też oprócz głębokości bieżnika, należy sprawdzić, jak bardzo twardy jest but. Im twardszy, tym mniejszy komfort na twardych powierzchniach – w skalistych górach i na kamiennych szlakach.
Kolejną z charakterystyk buta jest cholewka oraz materiał, z jakiego została wykonana. Czasami możemy dokonać zakupu obuwia z wszytą membraną gore-tex, która będzie sprawiać, że nasze stopy pozostaną suche (czego bardzo potrzebujemy, zwłaszcza na długich biegach). Ocenie czy fakt ten jest prawdziwy, pozostawiam czytelnikom, jednakże nadmienię stare porzekadło, które mówi „każdy but jest wodoodporny – do czasu„. Niezaprzeczalnym minusem tego rozwiązania jest to, że taka cholewka jest grubsza, zatem o wiele cieplejsza od nieposiadających membran, co z kolei może prowadzić do zagotowania się naszych stóp (teoria mówi o oddychalności, ale osobiście nie jestem w 100% przekonany), zwłaszcza w cieplejsze miesiące. Osobiście buty membranowe stosowałbym tylko i wyłącznie w naprawdę mocno zimowej scenerii w zestawie ze stuptutami, które ochronią stopy od śniegu wsypującego się z góry.
Wszystkie te dywagacje prowadzą nas do określenia specyfiki górskiego terenu, w którym planujemy trenować oraz pogody w trakcie najbliższej pory roku. Jeżeli mieszkamy w Zakopanem lub Jeleniej Górze i często wybieramy się na biegowe wycieczki w wyższe partie gór, wtedy zdecydowanie sprawdzą się buty, które są mocniej amortyzowane kosztem głębokości bieżnika. Bardziej uniwersalnego buta wybierzemy, kiedy teren jest nieco bardziej zrównoważony. Wtedy proponowałbym również wybór buta, bazując na opisanych powyżej parametrach w taki sposób, aby żaden z nich nie różnił się znacząco od innych. Przykładem (bazując na własnych doświadczeniach) takiego buta może być np. Salomon Sense Ride, Saucony Peregrine lub Dynafit Alpine. Wszystkie modele posiadają względnie przyzwoity bieżnik (3,5-4mm) gwarantujący względnie dobrą przyczepność nawet na mokrych kamieniach, średni poziom amortyzacji oraz dobre czucie podłoża.
Lawirując pomiędzy wszystkimi możliwymi parametrami, dotyczącymi butów do biegania w górach, nie zapominajmy też o tym, żeby obuwie było naprawdę pół rozmiaru większe od takiego, które dobieramy do biegania w płaskim terenie. Mam nadzieję, że dzięki temu Wasze paznokcie nie wpadną na pomysł przedwczesnego opuszczania reszty ciała. Nie zapominajmy też o tym, aby but był wygodny i leżał naprawdę dobrze na naszej stopie, dlatego też polecam naprawdę wybredne przymierzanie wielu różnych modeli w sklepach stacjonarnych. Wówczas odnalezienie swojego ulubionego górskiego buta biegowego może okazać się łatwiejsze, niż byśmy się spodziewali.
Artykuł został napisany, bazując na własnych doświadczeniach. Pamiętajcie, że istnieją ludzie, którzy stosują zupełne inne rozwiązania, mają całkowicie inne podejście do tematu i są z tego zadowoleni, dlatego też jestem otwarty na wszelką dyskusję.