Paweł Czapiewski
23 sierpnia 2021 Paweł Machowski Sport

Bieg na 800 m – Biegowy Przewodnik


Olimpijski kurz zdążył już nieco opaść, jednak brązowy medal zdobyty przez Patryka Dobka w biegu na 800 m jest wydarzeniem rangi historycznej, do którego odnosić się będą kolejne pokolenia trenerów, komentatorów, czy przede wszystkim kibiców. Choć jest to pierwszy medal olimpijski na tym dystansie w historii polskiej lekkoatletyki, a jego zdobywca przebojem wdarł się do światowej czołówki na przestrzeni raptem jednego roku od zmiany konkurencji, „polskie 800 m” od wielu lat stanowi istotny element układu sił w europejskiej i światowej lekkoatletyce. Małyszomania nie tylko przyciągnęła miliony kibiców przed telewizory, ale do rozpoczęcia przygody ze sportem zainspirowała całą rzeszę młodych skoczków. Czy podobny efekt może przynieść Dobkomania? Jaka jest specyfika „osiemsetki” i jak z perspektywy kibica interpretować wydarzenia na bieżni? Swoją wiedzą i ogromnym doświadczeniem podzielił się z nami rekordzista Polski i prawdziwa legenda biegu na 800 m – Paweł Czapiewski.

Jest wiele argumentów przemawiających za tym, że bieg na 800 m posiada największy „potencjał marketingowy” spośród wszystkich indywidualnych, biegowych konkurencji lekkoatletycznych. Okiem laika, który skacząc po kanałach, przypadkiem trafił na transmisję Diamentowej Ligi czy Memoriału Kusocińskiego, jest to bardzo szybki bieg, którego uczestnicy demonstrują niesamowite zdolności ludzkiego ciała, trwa wystarczająco długo, aby mieć swoją dramaturgię i zwroty akcji, a jednocześnie na tyle krótko, że jego oglądanie nie zdąży się znudzić.
W porównaniu do konkurencji sprinterskich, na plus przemawia również fakt, że niemal od początku, zawodnicy biegną w zwartej grupie i w przeciwieństwie do biegu po torach, cały czas widać kto zajmuje które miejsce w stawce. Oglądanie biegów długich wymaga od kibiców jeszcze lepszego przygotowania, ponieważ bez umiejętności interpretowania międzyczasów, w większości przypadków ich przebieg może wydawać się monotonny. Podobnego zdania jest również Paweł Czapiewski.

Dla mnie 800 m będzie zawsze najciekawsze ze względu na filtr moich własnych doświadczeń, przez który patrzę na sport, ale nie da się ukryć, że podczas biegu na 800 m i 1500 m na bieżni dzieje się najwięcej. Mówi się, że 100 m to najważniejsza konkurencja biegowa, ja się z tym poniekąd zgadzam, wyłaniamy w niej najszybszego człowieka na świecie, ale samego biegu jest niecałe 10 sekund. Biegi długie to co najmniej kilkanaście minut rywalizacji, a przez większość czasu zbyt wiele się nie dzieje. W biegach średnich jest szybko, bardzo interesująco i do końca wszystko jest możliwe, dlatego do oglądania są one najfajniejsze.

Paweł Czapiewski

Mieć ciastko i zjeść ciastko

Popularna „osiemsetka” zaliczana jest do biegów średnich. Zawodnicy startują na torach, a po pierwszych 100 m zbiegają do wewnętrznej bandy i ścigają się w grupie. Cały bieg to 2 pełne okrążenia wokół stadionu, czyli niecałe 2 minuty pełne emocji, z perspektywy kibica, a także niesamowitego bólu, z perspektywy zawodnika. Biegi średnie definiuje się jako połączenie wysiłku tlenowego i beztlenowego – jego intensywność jest ogromna, ale jednocześnie potrzebna jest także wytrzymałość, która pozwoli utrzymać ją przez dłuższy czas. Jakie są cechy wybitnego ośmiusetmetrowa?

Nie chciałbym zostać posądzony o rasizm, ale mówiąc wprost, biegi średnie to szansa dla białych. Zarówno w sprincie, jak i biegach długich, większość czołówki to zawodnicy czarnoskórzy i nie ma w tym przypadku, ponieważ wynika to z pewnych cech. Bieganie jest sportem opartym na cechach, a nie umiejętnościach. W tenisie, zanim u kogoś da się poznać talent, trzeba nauczyć się grać. W bieganiu predyspozycje widać od razu, bez przygotowania. Dzięki przyrodzonej sile i szybkości, w sprincie dominuje Afryka Zachodnia i ich potomkowie z USA czy wysp karaibskich. W biegach długich Afryka Wschodnia – Kenia, Etiopia, Uganda, cały ten słynny płaskowyż, którego mieszkańcy mają ogromną wytrzymałość. Bieg na 800 m i 1500 m wymaga aby to ze sobą połączyć – trzeba być i szybkim i wytrzymałym, a do tego potrzeba mądrego treningu. Ja o biegach średnich mówię, że są takim wielobojem biegowym. O wieloboistach mówi się, że się nadają do wszystkiego, ale tak naprawdę do niczego i tak samo jest z nami – nie jesteśmy bardzo szybcy, nie jesteśmy bardzo wytrzymali, tylko jakoś musimy to połączy objaśnia rekordzista Polski.

Konieczność godzenia ze sobą przeciwnych żywiołów, jakimi są szybkość i wytrzymałość sprawia, że trening do 800 m jest układanką wymagającej zarówno wiedzy, jak i intuicji trenera, który musi rozpoznać mocne i słabe strony zawodnika. W efekcie, plan treningowy zawodników na identycznym poziomie sportowym, może różnic się od siebie diametralnie. Jako przykład tego zjawiska, mój rozmówca porównuje siebie i Adama Kszczota – różni nas 0,08 s jeśli chodzi o rekord życiowy. On ma dwa medale mistrzostw świata, ja jeden. Trenowaliśmy u tego samego trenera, jednak sam trening był kompletnie inny. Adam to był przede wszystkim koń do roboty, ja za to byłem typem bardzo delikatnym, na obozach juniorskich trenowałem nawet z dziewczynami. Adam robił mnóstwo tzw. „chamskiej roboty”, biegał z tempa, z siły, ja bardziej wykorzystywałem biomechanikę. Moją mocną stroną była technika ruchu, przy wzroście 180 cm, biegnąc za gościem 1,95 cm musiałem drobić, biegałem wręcz nienaturalnie długim krokiem. Za tym szło przygotowanie siłowe, podbudowa wytrzymałościowa, ale treningi tempowe robiłem 2-3 razy w roku, a Adam pewnie 2-3 razy w miesiącu, czyli do tego samego poziomu dochodziliśmy zupełnie innymi drogami. Adam szedł drogą adaptacji do dużych zakwaszeń, do których ja nigdy nie byłem zaadaptowany i dlatego zawsze wolno zaczynałem bieg, ale za to potrafiłem utrzymać jego tempo do końca.

Paweł Czapiewski

Pomimo różnic w sposobie osiągnięcia celu, schemat treningu na 800 m jest pod pewnymi względami taki sam – potrzebna jest objętość, praca siłowa i praca nad szybkością. Obserwując poczynania Patryka Dobka, wydawać się może, że sprinterska szybkość pozwala nie tylko na piorunujący finisz, ale także na błyskawiczną reakcję na zachowanie rywali. Czy taka intuicja jest słuszna? U Patryka zadziwia mnie fakt, że zawodnicy rozstępują się przed nim, niczym Morze Czerwone przed Mojżeszem. Ja w życiu nie wyprzedziłem nikogo po wewnętrznej, zawsze żeby wyprzedzić musiałem schodzić co najmniej na drugi tor. Nie ma to jednak wiele wspólnego z szybkością. Szybkość przydaje się na 1500 m, gdzie przy wolnym biegu, końcówki potrafią być naprawdę zwariowane, pokazały to chociażby ostatnie igrzyska. Na 800 m bardziej liczy się „chamska siła”, czyli wytrzymałość siłowa. Co ciekawe, ostatnie 200 w biegu na 800 m jest niemal zawsze wolniejsze, niż ostatnie 200 w biegu na 1500 m. Szybkość, w rozumieniu „szybkie przebieranie nogami”, ważniejsza jest właśnie tam, na 800 m o sukcesie stanowi wytrzymałość siłowa – objaśnia popularny Czapi.

Jeśli chodzi o objętość, trening do 800 m przypadnie do gustu tym, którzy lubią biegać, ale nudzą ich długie rozbiegania. Na swoim przykładzie, Paweł Czapiewski podaje wartość około 100 km tygodniowo. Ile w tym akcentów, a ile spokojnego biegania?

Ten kilometraż oczywiście różni się w zależności od etapu przygotowań, czasem to jest 80 km, czasem nawet 120. Zakładając jednak, że 100 km to średnia, spokojnego biegania jest w tym 60-70 %. Mam na myśli rozbiegania i biegi ciągłe. Tych mocniejszych treningów wcale nie ma bardzo dużo, u mnie to były głównie zabawy biegowe. W przeciwieństwie do innych zawodników, ja nie biegałem trzecich zakresów, a tempo dosłownie 2-3 razy w roku. Trzeba pamiętać o tym, że oprócz biegania, ważny jest także trening siłowy. Poza 100 km biegu, miałem jeszcze 2-3 razy w tygodniu siłownię, a do tego dużo treningów na płotkach.

Były zawodnik Zbigniewa Króla podkreśla także, że taki schemat sprawdził się u niego, a u innych może wyglądać zupełnie inaczej. Zapytany natomiast o rozbiegania odpowiedział, że było to u niego najczęściej 10-12 km, a przekroczenie 15 km stanowiło już ewenement. Znając ten kontekst, zabawnym, a jednocześnie imponującym jest fakt, że Paweł Czapiewski po zakończeniu kariery, z powodzeniem ukończył maraton poniżej „magicznej bariery” 3 godzin.

czapii2

Rozrywka dla koneserów

Sukces w biegach średnich wymaga jeszcze jednego ważnego elementu, jakim jest mocna głowa. Psychicznie, wyzwaniem jest umiejętność radzenia sobie z bólem całego ciała, który rośnie wraz z poziomem kwasu mlekowego we krwi, podczas wysiłku beztlenowego. Zdaniem halowego mistrza Europy z 2002 roku, bieganie 800 m jest jednak pod tym względem łatwiejsze niż bieganie 1500 m.

Na 800 m stajesz, jest strzał, 200 m się ustawiasz, po 400 m wiesz, czy zrobisz karierę, czy nie, dzwonią, zaciskasz zęby i lecisz. Na półtoraku konieczna jest natomiast walka z samym sobą – dwie, dwie i pół minuty bólu, który trzeba przezwyciężyć. Na 800 m tego nie ma, wszystko dzieje się dużo szybciej, chociaż ogromny ból oczywiście też jest, tylko dużo krótszy. Na 1500 m trzeba samemu podjąć tę decyzję, żeby trzymać tempo, walczyć, nie odpuszczać. W związku z tym uważam, że 800 m psychologicznie jest bardziej zbliżone na sprintu, czyli tak naprawdę jest dystansem bardzo prostym. Nie ma długiej walki z bólem, pojawia się on tak naprawdę po biegu, ale z tym już można sobie poradzić tłumaczy.

Nie ma słów, którymi dałoby się w pełni oddać fizyczne uczucie, jakie towarzyszy końcowym metrom biegu na 800 m. Miękkie nogi, smak krwi ustach czy rozsadzający ból głowy, to tylko niektóre z „przyjemności”, jakie zapewnia wysiłek beztlenowy. W szybkim biegu, ostatnie 200 m to lot na autopilocie, a rywalizacja częściej polega nie na tym, kto bardziej przyspieszy, tylko kto mniej zwolni. Czy kluczem do sukcesu może być technika biegu?

Na ostatnich 200 m nie ma mowy o technice. Tu już system siada, mięśnie padają, jest potężne zakwaszenie i technika się kończy. Ładnie technicznie jesteśmy w stanie pobiec 400-500 m. Sam finisz porównałbym do pożaru. Na tym przykładzie możemy również porównać bieg na 800 m i maraton. Bieg maratoński polega na tym, aby sprawić, żeby ten pożar za bardzo się nie rozprzestrzenił, czyli biegniemy na niskim zakwaszeniu, długo, ładnie technicznie i nie pozwalamy, żeby poziom kwasu mlekowego się podniósł. Na 800 m wiemy, że ten ogień będzie ogromny, a budynek spali się do cna, ale robimy wszystko, żeby jego konstrukcja wytrzymała te 2-3 minuty. Na ostatnich 200 m technika nie ma już naprawdę znaczenia, to są zupełnie inne warunki niż na treningu, dlatego na tym etapie kluczowe jest przygotowanie siłowe, przekładające się chociażby na długość kroku – obrazuje Paweł Czapiewski.

Paweł Czapiewski

Brązowy medalista mistrzostw świata w Edmonton dał się zapamiętać kibicom jako zawodnik, który niczym gepard doganiał kolejnych, słabnących rywali i rozstrzygał biegi na swoją korzyść w samej końcówce biegu. Mało kto jednak pamięta, że taką taktykę biegu przyjął dopiero w drugiej części swojej kariery, wcześniej był natomiast frontrunnerem, czyli od samego początku narzucał mocne, starając się uciec rywalom. Czym różnią się „gepardy” i „zające”?

Tu nie chodzi wcale o to, czy ktoś woli gonić czy uciekać. Są zawodnicy, tacy jak Andre Bucher, którzy narzucają swoje tempo, ale nie bierze się to z chęci, tylko z warunków. Biegacz „zając” jest przygotowany na to, aby od początku lecieć swoje. Z kolei „gepardy”, do których zaliczano mnie, to nie są osoby o szczególnie drapieżnym usposobieniu, jak twierdzą niektórzy psychologowie, tylko ci, którym bardziej pasuje bieg z mocnym finiszem. Ja zaczynałem spokojnie i w zależności od tego, na co pozwolili rywale, kończyłem na pierwszym, trzecim czy siódmym miejscu. „Zającom” chodzi o dokładnie to samo – wygranie biegu, ale wykorzystują do tego inną taktykę, wymagającą nieco innego przygotowania treningowego – objaśnia.

Festiwal błędów

Pomimo znaczących sukcesów, pośród których największymi są wspomniany medal z Edmonton, złoto Halowych Mistrzostw Europy w Wiedniu, a także nadal aktualny rekord Polski, karierze Pawła Czapiewskiego zabrakło pięknego zwieńczenia, jakim mógłby być medal olimpijski. Jak sam twierdzi, był w stanie powalczyć o niego podczas Igrzysk w Pekinie w 2008 roku, jednak splot niefortunnych zdarzeń sprawił, że przegrał bieg eliminacyjny o 0,02 s i zabrakło go choćby w półfinale.

Tamten bieg był cholernie wolny, 57 s pierwsze koło. Ja byłem wtedy na ostatnim miejscu i zgłupiałem. Na 300 m do mety zacząłem atak, przeszedłem wszystkich zawodników, ruszyłem jak wariat, oni się ze mną zabrali i to przetrzymali. 300 m to jest zabójcza końcówka, ich również wiele to kosztowało, jednak ja przez to wyprzedzanie pobiegłem 320-330 m. To jest przykład braku umiejętności taktycznych, a do tego doszło jeszcze mentalne wypalenie, wynikające z tego, że przed startem siedziałem 2 tygodnie w wiosce olimpijskiej. Na starcie nie byłem sobą. Nie mówię, że byłem murowanym faworytem do złota, ale w tamtym sezonie naprawdę miałem szansę o niej powalczy, a przegrałem przez takie głupoty – wspomina.

Taktyka i umiejętność odnalezienia się w grupie są niezwykle ważnymi składnikami sukcesu. Niewłaściwe rozłożenie sił przejawiać się może zbyt szybkim osłabnięciem, ale paradoksalnie także zbyt dużym ich zapasem, jeśli za późno zabrało się za finiszowanie. Biegnąc w grupie trzeba także umiejętnie reagować na zachowania innych zawodników. W ferworze walki bark w bark nieraz w ruch idą także łokcie, a czasem dochodzi nawet do upadków. Dużo łatwiej jest trzymać mocne tempo, znajdując się za kimś, czy wręcz w środku grupy, jednak niesie to ze sobą ryzyko „zamknięcia”, uniemożliwiającego przeprowadzenie zaplanowanego ataku. Jaki jest najgorszy błąd na „osiemsetce”? Paweł Czapiewski podaje przykład finału olimpijskiego z Sydney.

Wygrywa Nils Schumann, na mecie ma wynik około 1:45 min, drugi przybiega Wilson Kipketer – legenda, rekordzista świata. Widziałem analizę tego biegu, z której wynika, że Schumann przebiegł „czyste” 800 m w 1:44,8, natomiast Kipketer w 1:43,7. Schumann przebiegł 802-803 m, a Kipketer 813 m. Prosta matematyka pokazuje, że biegnąć po drugim torze, nadrabiamy w trakcie 1 okrążenia około 7 metrów, a taka odległość może zdecydować o tym, czy w biegu jesteś pierwszy, czy ostatni. Kipketer w Sydney biegł trochę po drugim, a trochę nawet po trzecim torze, co ewidentnie przesądziło o końcowym rozstrzygnięciu.

Paweł Czapiewski

Ku przyszłości

Tegoroczny sukces Patryka Dobka jest ogromną niespodzianką, ale nie jest dziełem przypadku. Zawodnik ten trafił pod skrzydła wybitnego specjalisty od 800 m, jakim jest trener Zbigniew Król. Trener Król reprezentuje „starą szkołę”, czerpiącą z wieloletniej tradycji, sięgającej aż do czasów Wunderteamu. Mój rozmówca zauważa jednak, że współcześnie mamy do czynienia także z nową falą w myśli szkoleniowej, której doskonałym przykładem jest ojciec sukcesów, a prywatnie brat Marcina Lewandowskiego – Tomasz Lewandowski.

To, co teraz powiem, nie jest to do końca prawdą, ale w moim odczuciu trener Król polegał na wiedzy sprzed lat, którą potrafi łączyć z doskonałą intuicją i na tym bazował. Tomek ciągle się czegoś uczył, jeździł na konferencje naukowe, poszukiwał nowych metod. To są dwa nurty, ciężko powiedzieć, który jest lepszy.
Myślę, że Tomek był pierwszym polskim trenerem w historii, który na świecie był traktowany jako autorytet metodyczny. To jest też trochę znak czasu, bo nasi trenerzy z lat 80 nie potrafiliby się zachować na takiej konferencji, a po drugie nic by nie zrozumieli. Teraz mamy takie czasy, że jesteśmy obywatelami świata, a nasi trenerzy swobodnie porozumiewają nie po angielsku. To jest coś zupełnie nowego, nowa jakość. Wracając jednak do przykładu Tomka, trzeba pamiętać, że oprócz tych wszystkich nowinek, również on jest nasiąknięty tą polską szkołą i wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie – podsumowuje.

Będąc gościem podcastu Bieganie.pl, Paweł Czapiewski powiedział, że kiedy zaczynał trenować, wydawało mu się, że zawodnik na miarę sukcesów międzynarodowych, trafia się w polskich biegach średnich raz na pokolenie. Kiedy jednak skończyła się jego kariera, kolejna dekada zdominowana została przez duet Kszczot i Lewandowski. Spośród ostatnich pięciu mistrzostw Europy, na dystansie 800 m zgarnęli oni cztery złote medale. W tym roku eksplodował talent Patryka Dobka, a nie możemy zapomnieć także o Krzysztofie Różnickim, który w wieku 17 lat połamał już barierę 1:45. Czego potrzeba polskiej „osiemsetce”? Przede wszystkim zainteresowania kibiców, ponieważ to ono przekłada się na zaangażowanie sponsorów i stworzenie lepszych warunków do trenowania, które z kolei przyciągnąć może jeszcze więcej nowych talentów.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Paweł Machowski
Paweł Machowski

Biegacz amator, o charakterystycznej, wyprostowanej sylwetce w trakcie biegu. Dumny posiadacz tytułu "Serockiego Championa" oraz portretu Karola Krawczyka na nodze. Miłośnik piwa bezalkoholowego i szparagów.