Beskidy Ultra Trail: „Biegacz ma być u nas najważniejszy”
Rok 2013 będzie wyjątkowy dla ultramaratończyków w Polsce, takiego urodzaju imprez ultra chyba nikt sobie nawet nie wyobrażał. Jeszcze nie opadł kurz po eksplozji jaką wywołała informacja, że w tym roku startuje Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich zawierający Bieg 7 Szczytów na rekordowym dystansie 210 km, a tu mamy kolejny wybuch… może nawet jeszcze większy, bo okazało się, że mamy kolejną rekordową imprezę.
Rozmawiam z Arkiem Koźminem i Michałem Kołodziejczykiem, którzy są za to całe zamieszanie osobiście odpowiedzialni.
B: Kiedy wpadliście na taki pomysł i dlaczego?
AK: Kochamy góry, od wielu lat startujemy w górskich ultra maratonach, mamy za sobą udział we wszystkich najważniejszych górskich biegach ultra w Polsce (B7D, Kierat, Sudecka100, Rzeźnik, Chudy Wawrzyniec) oraz w wielu znanych w Europie, m.in. UTMB, TDS, VSB czy Swiss Iron Trail. Bardzo dokładnie obserwowaliśmy te imprezy. No i tak gadaliśmy sobie o tych biegach przy piwku, komentowaliśmy, aż jakiś rok temu padło pytanie czy by tak przypadkiem nie spróbować czegoś takiego nie zorganizować u nas…
B: Ale dlaczego od razu dystans ponad 200 km? Nie można było zacząć spokojniej?
MK: To wyszło samo, wręcz niechcący. Od samego początku myśleliśmy o biegu z Bielska na Babią Górę. Babia to taka magiczna góra, trudna i wymagająca pokory, ponieważ tam nawet w lecie są bardzo trudne warunki pogodowe, zawsze mocno wieje i jest bardzo chłodno, ale przyciąga jak magnes, ciężko to wytłumaczyć. Potem zaznaczyliśmy na mapie inne ważniejsze szczyty Beskidów, zaczęliśmy układać trasę no i… aż sami się trochę przestraszyliśmy co nam wyszło. Jednak postanowiliśmy od samego początku, że albo robimy coś naprawdę ciekawego, albo wcale.
AK: Na naszych pierwszych roboczych spotkaniach spisaliśmy gęstym maczkiem kilka kartek z wszelkimi naszymi zachciankami jakich wymagamy od idealnej imprezy, ale jako uczestnicy, jako biegacze. Następnie postanowiliśmy, że albo spełnimy wszystkie te punkty jako organizatorzy, albo nie robimy imprezy.
B: Jakie to były „zachcianki”?
AK: Wszystkich nie ujawnimy, ale są to sprawy związane przede wszystkim z trasą, jej oznakowaniem, punktami odżywczymi, dotyczące bezpieczeństwa, świadczeń dla zawodników oraz zakwaterowania na czas imprezy. Powiem więcej, nie dość, że nic z tej listy nie wykreśliliśmy, to jeszcze ciągle coś dopisujemy.
B: To będzie bardzo trudne do zrealizowania…
MK: Wiemy, ale postanowiliśmy, że nie ustąpimy ani na jotę od tej naszej listy. Z początku dopuszczaliśmy taką możliwość, że jeśli będziemy musieli z czegoś zrezygnować, bo nie będziemy w stanie zrealizować naszych warunków to po prostu odpuścimy temat. Na początku, zanim zaczęliśmy załatwiać sprawy po kolei, to wręcz byliśmy przekonani, że nie damy rady, bo za wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę. Jednak po pierwszych miesiącach wstępnych rozmów z różnymi organizacjami, urzędami i służbami niezbędnymi do takiej imprezy wszystko zaczęło się powoli układać. Wręcz byliśmy zaskoczeni z jakim zainteresowaniem i entuzjazmem wysłuchano nas w wielu miejscach. Oczywiście były też pewne kłopoty, ale podchodziliśmy do tematu po kilka razy, do skutku. Jak to mówią – jak nie drzwiami to oknem. I tak od ponad 6 m-cy, każdego tygodnia coś gdzieś załatwiamy…
AK: Okazało się, że tu gdzie spodziewaliśmy się największych problemów poszło nam dosyć łatwo. Natomiast prawdziwe problemy napotkaliśmy tam, gdzie się ich w ogóle nie spodziewaliśmy.
B: … i musi dużo kosztować.
MK: Dokładnie, nie da się tego zrobić za małe pieniądze, wiedzieliśmy to od początku. Elektroniczny pomiar czasu, wyposażenie punktów odżywczych, zabezpieczenie medyczne, ratownicy, paliwo itd. To daje naprawdę dużą kwotę.
B: Skąd macie takie kwoty, jak je zdobyliście?
AK: Głównie to sponsorzy oraz urząd miasta Bielska-Białej i gmin na trasie naszego biegu. Do tego wiele firm zaoferowało nam swoje produkty, takie jak wędliny, pieczywo, owoce czy słodycze. Spotkaliśmy się z dużą życzliwością lokalnych firm. Podobało się to, że pokazywaliśmy nie ogólniki czy jakieś tam nasze niesprecyzowane plany, ale już bardzo konkretne pomysły, propozycje i wyliczenia.
B: Ile osób potrzeba do organizacji takiej imprezy?
MK: Oczywiście na początku niewiele, zaczęło się od nas dwóch, potem w miarę załatwiania spraw wciągaliśmy w to kolejne osoby do których mamy duże zaufanie i zawsze mogliśmy na nich liczyć. Trzeba jeździć i rozmawiać w coraz większej liczbie miejsc, firm, urzędów, i nie oszukujmy się, potrzeba coraz więcej znajomości. Docelowo przy imprezie będzie pracowało ok. 200 osób.
B: Dlaczego formuła aż czterech biegów?
AK: Przede wszystkim myśleliśmy o tym najdłuższym dystansie, to od niego się zaczęło. Następnie wiedząc, że na tak długi dystans nie przyjedzie zbyt wielu zawodników, pomyśleliśmy nad jakąś alternatywą. Spodobała nam się formuła jaką spotkaliśmy na Chudym Wawrzyńcu, czyli możliwość wyboru dystansu na trasie. Wtedy powstała mniejsza pętla na 150 km, punkt wyboru trasy jest na 90 km. Te dwa biegi na 220 km i 150 km z dużym przewyższeniem kierujemy do bardzo doświadczonych ultrasów i będziemy wymagali od nich ukończenia co najmniej jednego biegu ultra w ostatnich dwóch latach. Potem, w miarę rozszerzania naszej listy, dodaliśmy też dystanse 85 km oraz 55 km, z możliwością wyboru na 40 km, na których już nie wymagamy ultra doświadczenia.
B: Na ilu uczestników liczycie?
MK: Debiutująca impreza to zawsze zagadka, długo zastanawialiśmy się czy to w ogóle ma sens, czy ktoś zaryzykuje na takich dystansach. Jednak odwagi dodało nam ogromne zainteresowanie biegami tego typu wśród zagranicznych ultrasów, ponieważ podczas udziału w Szwajcarskim biegu Swiss Iron Trail rozpytywałem tam startujących czy przyjechali by do Polski na trudny górski bieg 200 km z dużym przewyższeniem. Zainteresowanie było ogromne, zebrałem kilkadziesiąt adresów mailowych z prośbą o dokładniejsze informacje. To nas trochę natchnęło, dało nam kopa. Liczymy na to, że trudność tras oraz nasza powalająco niska cena przyciągną wielu ultrasów. Realnie liczymy na ok. 400-500 biegaczy w sumie na wszystkich 4 biegach.
B: A jak z zapleczem dla tak dużej imprezy?
MK: Mamy do zaoferowania wręcz wyśmienite warunki. Dzięki bardzo dużemu zaangażowaniu miasta Bielsko-Biała bazą zawodów będzie nowa hala widowiskowo-sportowa. Jest to ogromny obiekt, dysponujący ogromnym parkingiem, ma wspaniałe zaplecze. Będą darmowe miejsca do spania (ograniczona ilość), przy hali jest hotel ***, jest też kemping i pole namiotowe. W zasadzie mamy tu aż za dużo miejsca. Obecnie kombinujemy jak wykorzystać to miejsce maksymalnie, tak aby zyskała na tym cała impreza.
B: Nie obawiacie się konkurencji ze strony biegu B7S na 210 km u Piotrka Hercoga?
AK: O biegu Piotrka dowiedzieliśmy się tak jak wszyscy w styczniu, kiedy my już mieliśmy w zasadzie wszystko zorganizowane. W pierwszym momencie się wystraszyliśmy, jednak jak zobaczyliśmy, że jest on 2 m-ce przed naszym to nam ulżyło… Bardzo nas cieszy, że w Polsce jest coraz więcej takich imprez. Planujemy zresztą wystartować u Piotrka, to będzie taki nasz zwiad, trochę poszpiegujemy jak oni to zorganizowali i będziemy mieli jeszcze 2 m-ce żeby coś ewentualnie u nas skorygować.
MK: Okazało się, że mamy trochę dłuższą i trochę trudniejszą imprezę.
B: Czy wszystkie trasy macie już obiegane, sprawdzone?
MK: Tak, od wielu lat tu biegamy, doskonale znamy te trasy. Oczywiście, w całości BUT150/220 nie przebiegliśmy, planujemy to na wiosnę-lato, zapewne kilka razy, na kilka sposobów – biegiem, rowerami, quadami oraz motocyklami, tam gdzie będzie to możliwe. Będzie stworzona specjalna grupa „biegaczy-oblatywaczy”, którzy dokładnie sprawdzą całą trasę przed imprezą.
B: Czym jeszcze oprócz ciekawej i bardzo trudnej trasy chcecie przyciągnąć biegaczy?
MK: Oferujemy bardzo niskie wpisowe, jedne z najniższych w Polsce w przeliczeniu na km trasy. Wpisowe na BUT55/85 to 70 zł, a na BUT150/220 to 140 zł. Przewidujemy też bardzo ciekawy i oryginalny pakiet startowy. Zapewniamy, że nie będzie w pakiecie bezsensownych rzeczy, które zaraz po wyjściu z biura zawodów lądują w koszu na śmieci, tak jak obserwowaliśmy to wiele razy na różnych imprezach. Na najdłuższej trasie wprowadzimy pewną nowość, na ok. 150 km będzie tzw. Safety Point, gdzie będzie lekarz, który będzie badał każdego zawodnika i decydował o jego dalszym udziale w biegu. Oczywiście staramy się o punkty do UTMB. Mamy też kilka niespodzianek, ale to zostanie podane we właściwym czasie.
AK: Jest to duża impreza, liczymy że wielu zawodników przyjedzie tu z osobami towarzyszącymi, rodzinami, na nieco dłużej niż tylko same zawody. Chcemy tym osobom zaoferować różne atrakcje sportowo-turystyczne w naszym regionie. Będzie Nordic Walking, będą biegi i zabawy dla najmłodszych, zajęcia fitness i zumby, pokazy wojskowe, a nawet grochówka. Tak się robi imprezy w Alpach, to ma być święto biegania oraz czas mile spędzony przez całe rodziny. Mamy tu piękne okolice, jest wiele możliwości spędzenia czasu. Już w samym założeniu bardzo nam zależało na promocji regionu. No i najważniejsze – to ma być impreza dla biegaczy. Chcemy, aby wszelkie problematyczne sprawy były rozwiązywane na korzyść zawodników. Biegacz ma być u nas najważniejszy.
B: Plany bardzo imponujące, zapowiada się bardzo ciekawa impreza biegowa, ale czy nie za dużo oferujecie, czy podołacie temu zadaniu?
MK: Plan był taki, że albo będzie to nasza wymarzona impreza, albo wcale. I tego się trzymamy. Jak na razie realizujemy plan w 90%. Obecnie zaszliśmy już za daleko, nie możemy się wycofać. Zapisy ruszają pod koniec marca.
B: Życzę Wam powodzenia i czekamy na imprezę, na pewno tam będziemy i Was skontrolujemy.