30 września 2007 Redakcja Bieganie.pl Sport

Arek Sowa, 7 miejsce w Maratonie w Berlinie z czasem 2:12


sowa_inter.jpg


Arkadiusz Sowa z WKS Oleśniczanka
został w tym sezonie złotym medalistą na Mistrzostwach Polski w Półmaratonie
rozgrywanym 9 września 2007 w Pile z czasem 1:03.42. Półmaraton w
Pile był przygotowaniem do maratonu berlińskiego rozegranego 30 września
2007, gdzie Arek Sowa wywalczył wynik 2:12:00, który jest najlepszym
czasem w tym sezonie wśród polskiej czołówki maratończyków.


Adam Klein – Na początek
chciałem się upewnić, że mam właściwe dane „statystyczne”
o Tobie. Jesteś 79’ rocznik, tak?


Arkadiusz Sowa: Tak urodziłem
się 2 marca 1979.


AK: Ja też jestem urodzony
2 marca. To teraz już będę pamiętał, kiedy składać Ci życzenia
urodzinowe
🙂.

To teraz przejdźmy do przedstawienia
Twoich życiówek na różnych dystansach?


AS: Na 5 000 m posiadam wynik
13’57” uzyskany w 2002 r.
Na 10 000 m – 28’48” – to jest wynik z 2005 r.
W półmaratonie z wynikiem 1:03.42 ustanowiłem właśnie nowy rekord
życiowy na Mistrzostwach Polski w półmaratonie w Pile we wrześniu
2007 r.
Mój dotychczasowy czas w maratonie to do wczoraj było 2:15:09 w Belgradzie, dziś 2:12.


AK: Zadowolony jesteś z wyniku w Berlinie?
Tak.

AK: Czy miałeś moment, że chciałeś podłączyć się do grupy tam gdzie biegł Haile Gebrselassie?

Nie, to za mocne tempo, oni poszli od razu tak na 2:06 jak wiedziałem, że muszę w moim tempie. Z takim Ukraińcem biegliśmy na 2:11.

AK: Było ciężko? Zwalniałeś w drugiej części.

Nie,
nie jakoś szczególnie ciężko. Najpierw biegliśmy z tym Ukraińcem i się
zmienialiśmy potem z jakimiś Australijczykami ale po 30 km to już
właściwie biegłem sam. No wiadomo zmęczenie było ale najtrudniej jest
utrzymać takie tempo kiedy się biegnie samemu. Cieszę się jednak, że
się udało i że to minimum 2:12 na Igrzyska zrobiłem.

sowa.jpg
Arkadiusz Sowa i Michaił Iveruk na trasie maratonu (fot. Grzegorz Lippa)
sowa_splits_524.jpg
Międzyczasy Arka Sowy z Berlina

Pytania zadane przed Maratonem w Berlinie:

AK: Jesteś teraz Mistrzem
Polski w półmaratonie. Kolejny Twój ważny start to maraton w Berlinie.
Czy jadąc tam myślisz o tym, żeby pobiec i zdobyć kwalifikacje być
może już na Olimpiadę w Pekinie?


AS: Zobaczymy, na razie to
trzeba być ostrożnym w takich sprawach.


AK: Czy dlatego trzeba być
ostrożnym, że z PZLA z góry nic nie wiadomo, czy raczej dlatego,
że nie czujesz się jeszcze na siłach tak dobrze pobiec?


AS: Z tymi siłami to trudno
powiedzieć, myślę że jednak powinno być dobrze. Wydaje się, że
te 2:15 to powinien pobiec. Zrobiłem postęp trenując do maratonu.
Myślę, że raczej może być dobrze. Trudno jednak powiedzieć, czy
już bym przebiegł maraton na poziomie, powiedzmy 2:12. Nigdy jeszcze
nie pobiegłem takiego wyniku i ciężko jest mi powiedzieć czy się
to mi uda na pewno. W ogóle z maratonem trzeba być ostrożnym. Na
początku biegu wydaje się, że ma się zapas sił, ale tak jest tylko
do trzydziestego km, a później jakby ten zapas gdzieś znika. Tak,
że to jest trudna sprawa z tym maratonem.


AK: No tak, ale kwalifikacje
są teraz 2:12:30, coś takiego, tak?


AS: Szczerze powiedziawszy,
to nie jestem pewny. Może się okazać, że wywalczę taki czas, ale
może się okazać, że jestem jednak za słaby na taki wynik. A co
do kwalifikacji to jeszcze nie mamy takich konkretnych informacji. Przypuszczamy,
że na Olimpiadę takie mogą być i miejmy nadzieję, że tak będzie
i to się nie zmieni. Ale na dzień dzisiejszy tego nie można jeszcze
powiedzieć z całą pewnością.


AK: Czy to jest tak, o
ile dobrze rozumiem, że jeżeli pobiegniecie gdzieś dobrze, to będziecie
się starali, żeby PZLA uznało ten wynik już jako kwalifikację do
Pekinu i nie trzeba będzie tego potwierdzać znowu na MP w Dębnie?


AS: Szczerze powiedziawszy,
też nie wiem, bo nie ma takich doniesień, czy będą wymagali żeby
potwierdzać, powiedzmy np. 4 miesiące przed Olimpiadą.


AK: Czyli, że z PZLA to
różnie bywa, tak?


AS: Tak, to jest kolejna niewiadoma.
Ale trudno jest mi w ogóle się wypowiadać na ten temat co będzie
w przyszłości, bo … jeszcze tego minimum nawet nie mam.


AK: Powiedz kilka słów
o tym, jak to się w ogóle zaczęło, że zacząłeś biegać? Czy
to były czasy szkoły podstawowej, czy później w szkole średniej?


AS: Zacząłem jako młody
chłopak w szkole średniej. Byłem wtedy w pierwszej klasie liceum
i miałem 15 lat gdy na początku roku szkolnego były eliminacje do
biegów sztafetowych szkoły. Przygotowywałem się biegając przez
miesiąc żeby zakwalifikować się i tak dostałem się do reprezentacji
szkoły w sztafecie. Wtedy postanowiłem sobie, że będę biegał.


Biegałem potem sam całą
zimę i wiosnę. Chciałem się sprawdzić i wystartowałem w jakimś
biegu ulicznym na 15 kilometrów. Nie pamiętam dokładnie, ale byłem
wtedy w tym biegu chyba 15-ty. Wtedy jako 16-latek poszedłem do klubu
biegacza i zacząłem trenować.


AK: Kto był Twoim pierwszym
trenerem?


AS: Stanisław Januszewski.


AK: Do jakiego poziomu on
Cię doprowadził? Jak oceniasz ten pierwszy okres w Twoich treningach?


AS: Januszewskiego pamiętam
jako takiego trenera, który pomagał zawodnikom Trening z nim to był
taki bardzo ostrożny trening. Ciągle bardzo mnie uspokajał „spokojnie,
spokojnie” mówił i powtarzał, żebym się oszczędzał. W tym czasie
gdy inni koledzy biegali dużo szybciej ode mnie, to on chciał żebym
spróbował inaczej lub ewentualnie biegów średnich lub długich.
Przekonał mnie i tak się zaczęły moje przygotowania do biegania
dystansu 3 kilometrów. W wieku 19 lat to był najdłuższy dystans
jaki wtedy biegałem.


Mając 18 lat, po 2 latach
treningu w klubie pojechałem na mecz międzypaństwowy. Na tym meczu
pobiłem mój rekord życiowy (z 8:31 na 8:29). W wieku 19 lat, czyli
po kolejnym roku treningów doszedłem do takiego etapu, że zdobyłem
dwa pierwsze srebrne medale na Mistrzostwach Polski: na hali i na otwartym
stadionie na bieżni na 3000 m z wynikiem 8:22.


AK: I co było potem? Zmieniłeś
klub na jakiś inny?


AS: Skończyłem szkołę średnią
i miałem wybór albo iść na studia na AWF, mając wynik 8:22 na „trójkę”,
albo iść na wiosnę do wojska.


AK: Ale wiedziałeś, że
tak naprawdę idąc do wojska, to po aby trenować w WKS Oleśniczanka.
Chodziło Ci o to, że jak już biegać to w Oleśniczance, w mocnym
klubie, tak?


AS: Tak, chciałem spróbować,
choć początkowo myślałem, że to będzie dużo łatwiejsze. Sądziłem,
że będąc na etacie wojskowym i mając stałą pensję będę mógł
spokojnie trenować – czyli będę mieć wszystko co jest potrzebne
zawodnikowi do wyników. Gdy już poszedłem do wojska to okazało się,
że nie jest tak pięknie, jak mi się wydawało. Żeby być w klubie
to te wyniki musiały być dość znaczące. A ja na początku trenowałem
dorywczo i takie dość słabe wyniki miałem. Pojechałem na pierwszy
obóz treningowy w marcu, a w czerwcu pobiegłem 13:58 na „piątkę”.
Miałem wtedy 20 lat i to był jeden z najlepszych wyników w tej kategorii
wiekowej i 5 wynik w historii na 5000 m. Z tym wynikiem teoretycznie
powinni mnie wziąć do klubu wojskowego, bo byli tam z gorszymi wynikami
na poziomie 14:15, 14:10 na meczu krajowym, a mnie z 13:58 nie chcieli
wtedy wziąć. Jesienią tego roku zdobyłem jeszcze medal w biegu na
5000 m podczas Młodzieżowych Mistrzostw Polski i zostałem już wówczas
w wojsku.


AK: Kto był wtedy Twoim
trenerem?


AS: Moim pierwszym trenerem
wojskowym był Pan Matusz.


AK: A kilka lat później,
wtedy jak już zostałeś Mistrzem Polski w 2001 r. w biegu na 10 km,
to kto był Twoim trenerem? Czy właśnie on nadal był Twoim trenerem,
czy to był ktoś inny?


AS: To było tak, że na początku
on, ale później w dużym stopniu korzystałem z podpowiedzi kolegów
i z tego to co podpatrzyłem u innych zawodników. Trener mniej był
odpowiedzialny za treningi, a bardziej pomagał jako działacz, dlatego
treningi były bardziej na mojej głowie. Od tego roku zaś moim trenerem
jest Grzegorz Gajdus.


pila_524_9.jpg
Grzegorz Gajdus wychylony z samochodu krzyczy do Arka Sowy


AK: Jak to się stało,
że Twoim trenerem jest taki znany zawodnik i trener jak Gajdus?


AS: Od jesieni tamtego roku
Gajdus nawiązał współpracę z kilkoma zawodnikami w wojskowym klubie
Oleśniczanka, wśród nich byłem ja.


AK: Czy od czasu jak zacząłeś
trenować pod kierunkiem Grzegorza to zacząłeś się przygotowywać
do maratonu, czy przedtem też o tym myślałeś?


AS: Właściwie to Grzegorz
namówił mnie na maraton. Nie było wcześniej tematu maratonu, dopóki
on nie przyszedł do naszego klubu. Pierwszy raz sprawa maratonu tak
naprawdę została poruszona w 2006 roku.


AK: Ale jeszcze w 2006 roku
to Cię w ogóle nie było nigdzie widać na zawodach.


AS: Miałem kontuzję. Jeszcze
dwa lata temu (w 2005 roku) zostałem Mistrzem Polski seniorów na „dychę” a
potem w 2006 złapałem kontuzję mięśnia łydki.


Potem się pozbierałem, zacząłem
trenować i pobiegłem Półmaraton Warszawski, zająłem drugie miejsce
wśród Polaków (za Henrykiem Szostem) uzyskując czas 1:04:15. To
był jakiś powód, żeby myśleć o pobiegnięciu maratonu.


AK: Swój pierwszy maraton
pobiegłeś w Belgradzie w 2007 roku?


AS: Tak, to był mój pierwszy
maraton.


AK: Nie żałujesz decyzji?


AS: Początkowo trochę żałowałem,
że już nie biegałem na bieżni, ale wiem, że po tej przerwie spowodowanej
kontuzją trudno byłoby mi dochodzić do dobrych wyników. Mam sentyment
do biegów na 10 000 metrów, ale też zdaję sobie sprawę, że nie
mógłbym biegać już tak dobrze mając problem z Achillesem.


Maraton jest trudną konkurencją.
Z jednej strony starty są rzadko, ale z drugiej strony treningi są
ciężkie i długie. Przygotowania do jednego startu trwają około
dwóch miesięcy.


AK: Opowiedz jak trenujesz.
Czy realizujesz w ciemno wszystko co mówi trener, czy jakoś się dopytujesz
„dlaczego mam to robić tak, a nie inaczej?”?


AS: Raczej nie zadaję takich
pytań, tylko mówię mu „ja Ci ufam”.


AK: Co oznacza dla Ciebie
trudny trening? Podaj przykład trudnego treningu dla Ciebie.


AS: Te moje treningi nie są
aż takie ciężkie, jak mogłoby się wydawać. Jednak w okresie tych
dwóch miesięcy przygotowań przed maratonem, kiedy nakłada się zmęczenie
po treningach, wykonywanych dzień po dniu – wtedy już nie jest tak
łatwo.


AK: Biegasz z pulsometrem?


AS: Tak.


AK: A w jakich butach biegasz?


AS: Jestem zawodnikiem New
Balance Team.


AK: No jasne! Jesteś przecież
jednym z 4 tysięcy zawodników NB Team.


AS: Tak i dlatego biegam w
butach i strojach biegowych NB. To jest taka współpraca w zakresie
ich sprzętu.


AK: Biegasz przez cały
rok, prawda? Jak to jest u Ciebie z treningami w zimie, nigdy nie miałeś
z tym problemu? Przyznasz, że jednak trenowanie w tej naszej szerokości
geograficznej nie jest zbyt przyjemne, zwłaszcza w okresie zimowym.


AS: Najgorzej jest gdy pada
śnieg. Wtedy to może być ciężko, szczególnie
jak się biega po takim twardym zmrożonym podłożu, łatwo wówczas
o kontuzje.


AK: Jesteś żonaty?


AS: Tak


AK: To jesteś chyba w mniejszości
naszych czołowych zawodników. Od jak dawna jesteś żonaty? Czy żona
jest też ze środowiska sportowego?


AS: Nie, żona nie ma nic wspólnego
ze sportem. Małżeństwem jesteśmy od 3 lat.


AK: A macie dzieci?


AS: Nie, jeszcze nie mamy.


AK: Masz managera?

AS: Tak, to Pan Henryk Paskal

AK; Jak
oceniasz półmaraton w Pile, który niedawno biegłeś? Czy miałeś
jeszcze jakieś rezerwy? Czy uważasz, że gdybyś mógł pobiec go
jeszcze raz, to byś pobiegł go lepiej?


AS: Ten półmaraton nie miał
zbyt łatwej trasy, pogoda była przeciętna, no i sam prowadziłem
przez większość dystansu. Myślę, że na lepszej trasie, z zawodnikami,
których tempa mógłbym się trzymać, to można by było dużo szybciej
pobiec, a tak to, można powiedzieć, że ja sam ciężar tego biegu
wziąłem na siebie.


AK: Jakie są Twoje główne
i priorytetowe plany na najbliższy rok, jeżeli chodzi o maraton?


AS: Kwalifikacja olimpijska.


AK: Jak zostaniesz wybrany
do wyjazdu na olimpiadę, to prawdopodobnie nie pobiegniesz wtedy jeszcze
jakiegoś maratonu komercyjnego w tamtych okolicach czasowych. To się
wiąże z tym, że mniej zarobisz, prawda?


AS: To nie jest tak do końca,
bo są stypendia olimpijskie.


AK: Jakie masz długofalowe
cele biegowe, co byś chciał osiągnąć w bieganiu?


AS: Z tych długofalowych,
to na pewno myślę o udziale w Olimpiadzie w 2008. Mój podstawowy
cel w bieganiu to być olimpijczykiem.


AK: Olimpiada będzie za
rok, a przed tobą jeszcze sporo biegania. Jakie plany na ten sezon?


AS: 30 września biegnę maraton
w Berlinie. O dalszych startach trudno mówić w tym momencie.


AK: Dziękuję za rozmowę,
życzę powodzenia i mam nadzieję, że pójdzie Ci dobrze w Berlinie.

AS: Nie dziękuję 😉

sowa3_524.jpg


Możliwość komentowania została wyłączona.