1 stycznia 2009 Redakcja Bieganie.pl Sport

Ania


BLOG
FORUM

10/03/2009

Powrót do rzeczywistości….

No, najwyższy czas powrócić do rzeczywistości…przez ostatnie kilka dni cisza na blogu spowodowana urlopem! Udało nam sie wyrwać całą rodziną na narty, a tam na szczęście brak internetu, a co za tym idzie, również dostępu do poczty firmowej! czyli prawdziwy urlop.

17/02/2009

Śnieg!

No i znowu musiałam przeprosić się z moją bieżnią! A tak już polubiłam biegać na zewnątrz…..Na dzisiaj miałam przygotowane piękne, nowe, 5-cio kilometrowe kółko na poranny trening, a tu rano okazało się, że śnieg w Warszawie sypie bez opamiętania! Ani samochodem, ani pieszo a już na pewno nie truchtem – żadna metoda nie była dobra na nasze okoliczne chodniki i ulice. Nawet dotarcie do szkoly z moimi synami okazało sie wyzwaniem:-). Po powrocie za szkoły stwierdziałam, że bieganie w sypkim śniegu nie byłoby najrozsądniejsze, więc otworzyłam okno i patrząc na zasypane śniegiem drzewa przebiegłam te swoje 5 km…na bieżni, nie jest to to samo co po dworzu, ale chociaż picie miałam pod ręką:-). Może w czwartek będą bardziej sprzyjające warunki…

15/02/2009

Pracowity tydzień!

Iza miała rację! Chylę czoła przed życiowym doświadczeniem 🙂 Tak jak mówiła pierwszy w życiu start w imprezie biegowej okazał się niesamowitym motywatorem do dalszych treningów i ćwiczeń. W sobotę przekonałam się, że półmaraton to nie zabawa! 21km to jednak wyzwanie. W niedzielę odpoczywałam, a od poniedziałaku zaczęło się.

Poniedziałek – 1 godzina ćwiczeń na siłowni – trening przygotowany przez naszą trenerkę Malwinę

Wtorek – 5km marszobiegu po mojej okolicy

Środa – kolejna godzina spędzona na siłowni

Czwartek – 4km na bieżni

Piątek i sobota – ODPOCZYNEK!

Niedziela – 15,6km po okolicy!!!! bez dramatycznego zmęczenia, czy to możliwe? A jednak!

Na dzisiaj zgodnie z moim planem treningowym przypadało 15km. Przygotowania rozpoczęłam od wyznaczenia swojej trasy w www.mapmyrun.com (jestem pod wrażeniem możliwości!). Trasa wyszła 14km, więc postanowiłam, że zrobię jeszcze kilka kółek na stadionie. Muszę przyznać, że po raz pierwszy poważnie potraktowałam rozgrzewkę i zrobiłam ją zgodnie z wytycznymi J. Galloway’a – 3 min marszu, 8 min marszobiegu (1min biegu- 1 min marszu). Okazałao się, że to na prawdę pomaga – tak pokonałam pierwszy killometr). Dalej pobiegłam swoim trybem tzn. 3 min biegu, 1 min marszu. Po drodze okazałao się, że z biegania po stadionie nici, bo za dużo śniegu. Zmodyfikowałam więc trochę trasę mając nadzieję, że nadrobiłam ten kilometr “ze stadionu”. Po drodze musiałam zaliczyć jeszcze 2 razy toaletę w okolicznym basenie, w sumie całość z rozgrzewką zajęła mi 2 godziny (prędkość niezbyt zawrotna, ale liczy się dystans 🙂 ). Po powrocie do domu z bijącym sercem sprawdzałam pokonane kilometry – wyszło 15,6km, czyli jest ok! jeszcze 6 i będzie meta! Może te 4godziny mi jednak wystarczą 🙂 ?

08/02/2009

Pierwszy w życiu start!!!!

A więc stało się! W sobotę wystartowałam w pierwszym zorganizowanym biegu. Nie będę rozpisywała się jaka panowała atmosfera, pogoda, itd., bo o tym wszystkim bardzo pięknie opowiedziały dziewczyny z teamu 🙂 Ja tylko powiem, że to wszystko to prawda! Emocje ogromne – nawet wydaje mi się, że w moim wypadku za duże, bo na początku biegu nie mogłam przez długi odcinek wyrównać oddechu!. Zgodnie z moim planem treningowym wystartowałam na dystansie 5km. Mimo, iż wszystko teoretycznie wiedziałam to jednak nie uniknęłam błedów nowicjusza. Tempo na początku powinno być wolne – moje było wolne ale nie wystarczająco, bo złapała mnie zadyszka. Przez piewszy kilometr walczyłam z oddechem, aż w końcu się udało. Po raz kolejny doceniłam metodę Galloway’a, która doprowadziła mnie do mety. 5km pokonałam w 32minuty i 40 sekud nie wiem na ile pokrywa się to z czasem brutto organizatorów (Iza dzięki za szkolenie w tej materii), ale jest to czas jaki zmierzył mi mój towarzysz trenigów, a mianowicie zaprzyjaźniony Timex 🙂 i jemu ufam….

Dzisiaj natomiast niedziela, ale tak jak i Iza nie pospałam za długo…a to dlatego, iż miałam przyjemność odwiedzić radio Tok FM. Rozmowa z nami była przewidziana na 8.30 więc pobudka była przed 7-mą. O 7-mej jedząc śniadanie usłyszałam zapowiedź rozmowy z nami i zestresowałam się, że się spóźnię. Skończyło sie tym, iż przybyłam do radia sporo przed audycją, dzięki temu mogłyśmy porozmawiać z Izą jak organizować pracę w domu (Iza dziękuję za radę, po krótkim zastanowieniu stwierdziłam, że skorzystam z niej 🙂 ).

06/02/2009
Jak trenować na wyjeździe?

Tak….treningi podczas wyjazdów służbowych to nie to samo co bieganie w domu i w znanej sobie okolicy! Szczególnie, że jest tak mało czasu wolnego! Ostatnio byłam 5 dni poza domem. Z hotelu wyjeźdzaliśmy około godz. 8-mej wracaliśmy około 19-tej a 19.30 – 20.00 wyjście na kolację….Kiedy trenować? Rano nie ma się siły wstać, wieczorem chyba, że o północy, ale ja nie należę do osób, które grzeszą nadmierną odwagą, więc ta pora z góry też była przegrana… Zdesperowana najpierw zrobiłam trochę ćwiczeń w sobotę w pokoju hotelowym, następnie odważyłam się i wyszłam rano, przed 7-mą na krótki trening w okolicy hotelu. Stwierdziwszy, że nie jest to takie straszne, powtórzyłam wyczyn następnego dnia wieczorem przed kolacją. Oznaczało to oczywiście, że mam 20 minut na prysznic i wyszykowanie się, ale na szczęście udało się! Po przestudiowaniu www.mapmyrun.com ustaliłam, że moja trasa to tylko 3km, ale zawsze to lepiej niż nic….. Niestety nie zrobiłam mojego niedzielnego dystansu, czyli 15km, będę próbować to jakoś nadgonić…. 🙂

Po powrocie doceniłam moje trasy w okolicy – znane i sprawdzone! W czwartek odwiozłam dzieci do szkoły, przebrałam się i pobiegłam – 5km u siebie – to jest to! Energia i dobre samopoczucie na cały dzień. Póżniej jeszcze trening siłowy w Holmes Place – 1 godz i założenia czwartkowe wykonane. W HP niespodzianka – dostałyśmy super buty do testów!

28/01/2009

Nawet "Galloway’owiec" miewa gorsze dni:)

Po ostatnich osiągnięciach miałam nadzieję, że wiem jak pokonywać moje niedzielne odległości bez większych trudnosći…szczególnie, że po przebiegnięciu 12 km w zeszłym tygodniu, czułam, że miałabym siłę biec jeszcze dalej….Ale okazało się, że trening treningowi nierówny 🙂 . Dwa dni temu pełna entuzjazmu wyszłam, aby przebiec (pokonać) 13 km – 6 tydzień treningów…Po kikuset metrach okazało się jednak, że nie będzie to proste. Najpierw zaczęła łapać mnie kolka (brak odpowiedniej rozgrzewki?), a potem czułam, że nie mam siły biec nawet tych moich kilku minut bez przerwy…Po 2km stwierdziłam, że powinnam dać sobie spokój i wrócić do domu. Ale co wtedy z moim planem? Po krótkiej wewnętrznej walce stwierdziłam, że pobiegnę na stadion, zrobię kilka ćwiczeń oraz kilka okrążeń truchtem i może jakoś dam radę. Faktycznie zrobiłam 5 kółek i poczułam sie lepiej! Wróciłam zatem na moją wcześniej przygotowaną trasę (wg www.mapmyrun.com) i w pocie czoła pokonałam mój dystans (a o mały włos on pokonałby mnie!) Czas oczywiście nie był oszałamiający, ale pocieszam się, że nie tylko dystans jest ważny, lecz także długość treningu. Chodzi w końcu o to, aby organizm przyzwyczajał się do długotrwałego wysiłku. Po powrocie do domu jeszcze raz przeliczyłam odległość jaką pokonałam – wyszło 13,8km, czyli nie było tak źle!
22/01/2009

Osobisty trener (a właściwie trenerka:))!

Od wtorku jestem pod opieką profesjonalnej (osobistej!) trenerki, która przygotowała dla mnie indywidualny plan ćwiczeń (głównie siłowych i streching). Nie ukrywam, że po krótkim wywiadzie, który przeprowadziła załamała się….Po ustaleniu kilku faktów, a mianowicie, że nigdy nie biegałam, nie ćwiczyłam nic regularnie, zapytała – dlaczego (ale chyba też chciała wiedzieć jak..) mam zamiar przebiec półmaraton….? Właściwie dobre pytanie! Sama chciałabym to wiedzieć 🙂

No cóż, na razie muszę zagryźć zęby i próbować. A nuż się uda?

19/01/2009

Hurrrra!!!! 12km za mną!

Kolejny tydzień treningowy minął bez większych przygód. W tygodniu przypadały 2 treningi po 30 minut, czyli nic wielkiego… Jednak przez większą część tygodnia sen z powiek spędzał mi trening, który miałam wykonać wczoraj, a mianowicie 12km…..Po raz pierwszy miałam pokonać taki dystans…Psychicznie szykowałam się od kilku dni, obmyślałam trasę, zastanawiałam się co mam zabrać itd. W końcu rano po godz 8-mej wybrałam się na moją trasę. Najtrudniejszy był początek zanim mięśnie się nie rozgrzały, później okazało się, że wszystko jest możliwe…12 km zrobione w 1h 36 min! (oczywiście metodą Galloway’a, ponieważ nie dałabym rady biec bez przerwy tak jak pozostałe dziewczyny z teamu). Pocieszam się , że one mają większy staż na biegowych trasach 🙂
12/01/2009

To był ciężki tydzień

Muszę stwierdzić, że po miłych i przyjemnych 3 pierwszych tygodniach treningów, kolejny okazał się dość ciężki….Jedną z przyczyn mogło być lekkie przeziębienie, które zaczęło mnie atakować w poniedziałek, albo mój trening z zeszłej niedzieli (po raz pierwszy pokonałam dystans 9km, co prawda w czasie 1godz 20 min, ale jednak)… Grunt, że we wtorek, kiedy powinnam pobiegać chociaż 25 min, zrobiłam sobie wolne…trening wtorkowy zrobiła w środę, a czwartkowy w piątek. Nie wiem, czy przesunięcie treningów, czy ogólne zmęczenie spowodowało, że nie byłam w stanie biegać dłużej niż 25 minut. Zgodnie z zaleceniami Galloway’a obiecywałam sobie że drugą część zrobię wieczorem, ale jak wróciłam z pracy to miałam tylko ochotę na koc i gorącą herbatę 🙁 Stwierdziałam więc, że nic na siłę, a odpoczynek jest równie ważny jak trening!

Szczęśliwe okazało się, że w niedzielę spokojnie mogłam wykonać moje 5km bez większego trudu. Chyba jednak twórca tego planu treningowego wiedział co robił i jest jakaś metoda w tym całym szaleństwie!

07/01/2009

3 tydzień za mną…ufff:)!


Witajcie!

Z dumą donoszę, że minął mój trzeci tydzień treningów! Wybrałam dla siebie plan treningowy stworzony przez Jeffa Galloway’a, który zakłada 3 treningi w tygodniu: 2 krótkie , 1 długi, który wypada w weekend. Z względu na moje obowiązki służbowe oraz rodzinne wydaje się być optymalny. Dwa razy w tygodniu (wtorek, czwartek), przed pracą, robię poranny 30-miutowy trening na bieżni (szczególnie teraz w te mroźne dni!). W niedzielę natomiast robię dłuższy trening na pobliskim stadionie. Jak na razie mój najdłuższy dystans, który pokonałam w ostatnią niedzielę to 9,1km…jednak przy dłuższych treningach sądzę, że będę musiała znaleźć trasy bardziej urozmaicone, gdyż robienie ponad 20 okrążeń na stadionie może stać się zbyt monotonne… 🙂

Ania Borg

ANIA.jpg
Kim jestem.

Jestem żoną oraz matką trójki
chłopców. Oprócz tego pracuję zawodowo. Cierpię na chroniczny brak czasu (ale
to chyba typowe w obecnych czasach).

Twoje życiowe pasje
W chwili obecnej moim życiowym
celem stało się przebiegnięcie półmaratonu,


Sport w twoim życiu

Sport w moim życiu to
praktycznie tylko narty – raz w roku oraz rower – wiosna-jesień. Czasami pływanie – basen lub
jezioro.


Czy biegałaś do tej pory?

Do tej pory można śmiało
powiedzieć, że nie biegałam (kilka okazjonalnych wyjść, aby pobiegać 10-15 min
wokół domu trudno nazwać prawdziwym bieganiem) i muszę przyznać, że nie czułam
się z tym źleJ Jednak zawsze marzyłam, aby trochę aktywniej spędzać
wolny czas, a bieganie wydaje się rozsądnym wyborem (tym bardziej, że ilość
wolnego czasu jest bardzo ograniczona, a bieganie wydaje się mniej pracochłonne
niż inne dostępne dyscypliny sportowe, tylko dobra para butów..)


Boisz się tego, co Cię czeka w
ramach naszego projektu?

Tak, dystans 21km to nadal dla
mnie całkiem sporo…Takie odległości pokonywałam jedynie na rowerze (lub
samochodem)…


Czy jesteś przygotowana na
trudności – na przykład na to, że czasami ciężko będzie zmusić się do treningu?

Sądzę, że tak. Na razie jestem
bardzo pozytywnie nastawiona do całego projektu i mam dużo entuzjazmu. Obawiam
się jednak, że będą dni, gdy będę zmęczona i ciężko mi będzie się zmusić…na
szczęście mam bieżnię stacjonarną, na której mogę trenować gdy nie będę miała
siły wyjść na dwór…

Możliwość komentowania została wyłączona.