145 km w 12 godzin – rozmowa z Andrzejem Radzikowskim
Ma medal brązowy medal w Mistrzostw Europy w biegu 24-godzinnym w drużynie, tytuł mistrza Polski (251 km) oraz świeżo ustanowiony rekord kraju w biegu 12-godzinnym (145 km i 572,5 m). Stawia sobie jednak ambitniejsze cele – rozmowa z ultra maratończykiem LKS Olymp Błonie, Andrzejem Radzikowskim.
Jesteś zaskoczony, że udało Ci się ustanowić nowy rekord kraju w biegu na 12 godzin?
Powiem szczerze, że kompletnie nie planowałem ataku na rekord Polski. Miałem zejść po 80-100 kilometrach. Ostatnio miałem kontuzję mięśnia dwugłowego i mniej trenowałem. Z biegiem czasu czułem się coraz lepiej, rywale słabli, było widać, że się męczą. Wówczas moi serwisanci namówili mnie, żebym spróbował poprawić ten rekord i udało się.
Mam zatem rozumieć, że rezerwy jeszcze są?
Tak są i to dość spore, jednak nie lubię zbytnio takich stwierdzeń, bo łatwo się wszystko mówi. Trzeba to potwierdzić podczas zawodów i już. Chociaż należy podkreślić, że pierwszy raz w takim krótkim biegu dwukrotnie skorzystałem z masażu, posiedziałem sobie także na krzesełku. Uważam, że stać mnie na wynik powyżej 150 kilometrów.
Teraz rekord Polski jest przez Ciebie oficjalnie pobity, ale w swojej karierze przebiegłeś już więcej. Dlaczego wówczas rekord nie był zaliczony?
Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w biegu 24-godzinnym pokonałem na półmetku 148 kilometrów, jednak tam oficjalne domierzanie metrów następuje po ukończeniu rywalizacji, a biegaliśmy na pętlach 2,5 kilometrowych. Wynik nie mógł być zatem zaliczony. A na bieg 24-godzinny tempo okazało się zbyt mocne i nad ranem nie miałem już siły, swoje dołożyła pogoda. Zrehabilitowałem się na mistrzostwach Polski, gdzie przebiegłem 251 km.
Ile kilometrów średnio pokonujesz, gdy szykujesz się do tak długich biegów? Przecież nie da się robić np. 100-kilometrowych rozbiegań?
Tu pewnie wielu zdziwię, bo nie mam określonego kilometraża tygodniowego, czy miesięcznego. Kieruję się własnym samopoczuciem. Jeżeli czuję się dobrze to w weekend robię dłuższe 50-kilometrowe rozbieganie. Jednak, gdy organizm mówi stop – ograniczam się do 30-tek i 20-tek. 20 kilometrów to takie minimum, ponieważ po 10 km jeśli chodzi o bieganie w terenie, dopiero się rozgrzewam. Do ultra nie da się tak naprawdę dobrze przygotować organizmu pod względem fizycznym – ważniejszym elementem jest głowa, mocna psychika.
Jesteś drużynowym brązowym medalistą ME w biegu 24-godzinnym, mistrzem Polski oraz rekordzistą kraju na 12 godzin, w tym roku pobiegniesz w Spartathlonie (red. 246 km z Aten do Sparty). Nieco inna charakterystyka biegu, nie będzie pętli i takie pomocy zespołu – jakie sobie stawiasz cele?
Rzeczywiście biegnie się z jednego punktu do drugiego i niewątpliwie będzie inaczej, ale mimo tego mierzę wysoko. Oczywiście, że chciałbym wygrać tę prestiżową imprezę, jednak najważniejsze to nie złapać kontuzji podczas przygotowań – uważać na zdrowie.
Masz już w głowie jakąś wizję przygotowań? Czy w lecie planujesz jeszcze przebiec coś dłuższego, aby się „przetrzeć”?
Biegu 24-godzinnego nie planuję, ale coś w okolicach 200 kilometrów powinienem przebiec. Mam już pomysł na Spartathlon, jednak chcę podkreślić, że najważniejsze będzie zdrowie – na tym się skupię najbardziej. Jeśli kontuzje nie pokrzyżują mi planów – będzie dobrze.
Wróćmy jeszcze do biegu w Rudzie Śląskiej. Rywalizacja była bardzo zacięta, pierwsza trójka z rekordami życiowymi. Walka na imprezie dla zawodowców.
Irek Czapiga chciał wygrać po raz czwarty z rzędu i wykręcił 139 kilometrów, świetnie zaprezentował się drugi na mecie Tomek Kuliński również z życiówką 141 km 904 m, więc poziom był bardzo wysoki. Ale rywalizacja w przyjaznej atmosferze, właśnie za to uwielbiam biegi ultra. Atmosfera jest wyjątkowa.
Bieganie to jednak wciąż wyłącznie Twoja pasja. Nie zarabiasz dzięki temu, normalnie chodzisz do pracy i trenujesz w wolnym czasie? Nie masz kontraktów z firmami biegowymi?
Bieganiem na życie nie zarabiam, jestem totalnym amatorem i muszę normalnie pracować, aby rozwijać swoją pasję. Ale nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Bieganie ultra maratonów pozwoliło i wciąż pozwala poznawać fantastycznych ludzi. Wszyscy są życzliwi i przyjacielscy, a na zawodach rywal dopinguje rywala, wszyscy sobie pomagają – to jest niesamowite!
Życzymy zatem samych sukcesów i dalszego rozwijania pasji!