d1415df2b4fc46f96c6acd91d25b211b9c8d7a79
19 czerwca 2024 Bartłomiej Falkowski Newsy

Znamy pierwsze szczegóły nowej ligi lekkoatletycznej


Amerykańska legenda olimpijska – Michael Johnson, uruchamia GRAND SLAM TRACK, rewolucyjną ligę lekkoatletyczną mającą na celu rozpowszechnianie lekkoatletyki wśród kibiców. Właśnie ogłoszono jej szczegóły i ujawniono pierwszą, wielką gwiazdę, która wystartuje w tych zawodach.

O nowym pomyśle na ożywienie lekkiej pisaliśmy już w kwietniu. Teraz poznaliśmy szczegóły. Liga będzie składać się z czterech corocznych mitingów w sezonie wiosenno-letnim w czterech miastach na całym świecie. Inauguracyjny turniej odbędzie się w kwietniu 2025 roku. Los Angeles będzie globalną siedzibą całego Grand Slam Track i gospodarzem jednego z wydarzeń. Poza LA jeszcze jedno wydarzenie odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, a dwa inne w lokalizacjach międzynarodowych. Pozostałe miasta-gospodarze zostaną ogłoszone jeszcze tego lata.

Jestem zachwycony, że w końcu mogę zaprezentować Grand Slam Track milionom fanów lekkiej atletyki na całym świecie” – powiedział Michael Johnson, założyciel ligi, który będzie pełnił funkcję komisarza na wzór np. NBA.

Grand Slam Track ogłosiło także podpisanie kontraktu z mistrzynią olimpijską – Sydney McLaughlin -Levrone. McLaughlin-Levrone jest dwukrotną złotą medalistką olimpijską i rekordzistką świata w biegu na 400 metrów przez płotki.

„Jestem zaszczycona, że mogę być jednym z pierwszych zawodników zakontraktowanym do lekkoatletycznego Wielkiego Szlema” – powiedziała Sydney McLaughlin-Levrone. „Wizja Michaela jest jasna i jest on liderem, jakiego ten sport potrzebuje, aby otworzyć nowe możliwości. Jestem podekscytowana możliwością bycia częścią tej ligi i nie mogę się doczekać wszystkiego, co przyniesie przyszłość. Mocno wierzę, że jest to krok naprzód, który musi przenieść bieganie na stadionie na inny poziom i nie mogę się doczekać pracy z zespołem„.

Każdego roku 48 zawodników zostanie powołanych do ligi jako GST Racers. Zawodnicy ci są wybierani przez Komisję ds. Biegów Wielkiego Szlema. Kolejnych 48 zawodników będzie znanych jako GST Challengers i otrzyma ustaloną opłatę za udział w indywidualnych turniejach Slam.

Zawodnicy zostaną przydzieleni do rywalizacji w jednej z następujących kategorii i wszyscy będą ścigać się w dwóch konkurencjach podczas każdego Szlema:

  • Krótkie sprinty – 100 m oraz 200 m,
  • Krótki sprint i płotki – 100 lub 110 m przez płotki i 100 metrów płaskie,
  • Długie sprinty – 200 m oraz 400 m,
  • Długi sprint i płotki – 400 metrów i 400 metrów przez płotki,
  • Biegi średnie – 800 m i 1500 metrów,
  • Biegi długie – 3000 m i 5000 metrów.

Ostateczna punktacja wszystkich zawodników zostanie ustalona na podstawie ich łącznej kolejności na mecie w dwóch biegach. W przypadku remisu w obu konkurencjach za zwycięzcę zostanie uznany zawodnik, który uzyskał najszybszy łączny czas w obu wyścigach. Zwycięzca każdej grupy wielkoszlemowej zgarnie nagrodę pieniężną o wartości 100 000 dolarów, a zawodnik, który zajmie 8. miejsce, otrzyma 10 000 dolarów. Grand Slam Track będzie dysponował łączną kwotą 12,6 miliona dolarów nagród pieniężnych, które będą przyznawane co roku w turniejach wielkoszlemowych, oprócz podstawowego wynagrodzenia i startowego. Tu cała pula dla zawodników wynosić będzie aż 30 milionów dolarów.

Biegi Wielkiego Szlema koncentrują się na bezpośredniej rywalizacji, a nie na rekordach. Nie będzie pacemakerów ani nadających tempo świateł w krawężniku bieżni. Wszyscy zawodnicy wezmą udział w zawodach dwukrotnie w ciągu trzydniowej imprezy.

Zawodnicy będą rywalizować we własnych strojach, bez tradycyjnych numerów biodrowych i numerów startowych na klatce piersiowej. Organizatorzy zachęcają do tworzenia specjalnych strojów na ten cykl imprez.

Cała otoczka i znany z amerykańskich lig NBA czy NFL nacisk na show może dawać szansę na stworzenie czegoś nowego i świeżego w ramach rozgrywek lekkoatletycznych.

Bądź na bieżąco
Powiadom o
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mateusz
Mateusz
10 miesięcy temu

Podoba się dla mnie!

Zibi
Zibi
10 miesięcy temu

Całkiem ciekawie brzmi, taka liga mistrzów. Teraz ważne aby udało się zakontraktować czołowych zawodników bo wtedy to będzie atrakcyjne dla tv.

bart
bart
10 miesięcy temu
Reply to  Zibi

O to bym się nie martwił. Lekkoatleci raczej nie mają alternatywy, w końcu będą godne pieniądze do zarobienia. Bardziej bym się obawiał że Diamentowa Liga straci i czołowi zawodnicy będą odpuszczać starty.

P R
P R
10 miesięcy temu

Skoro biegi średnie i długie będą bez prowadzących, na miejsca, a nie na wynik to będą to typowe biegi na 400 m jakie ogląda się na zawodach mistrzowskich. Może lepiej zaoszczędzić czasu antenowego, rozstawić Ingebrisena, Kejelche, Cheptegei i innych długodystansów na torach i niech biegną 400 m, a wyniki zaliczyć na 1500/3000/5000 m. Na jedno wyjdzie, a organizatorzy będą zadowoleni, że impreza jest krótka, treściwa i atrakcyjna dla kibiców.

Adam Kszczot
Adam Kszczot
10 miesięcy temu
Reply to  P R

To tak jak wystawić po 2 zawodników zamiast rozgrywać ligę mistrzów czy ligę światową.

Zibi
Zibi
10 miesięcy temu
Reply to  P R

Ważna też jest strategia i dobre jej zastosowanie a to też umiejętność. Podobnie jak biegali nasi Kszczot czy Lewandowski czasów nie robili rekordowych a medali naczesali swoimi innymi umiejętnościami

Zbigniew
Zbigniew
10 miesięcy temu
Reply to  P R

Nie rozumiem twojej logiki ! Na Igrzyskach też nie ma pacemakerów, a biegi są fascynujące !!!!!

P R
P R
10 miesięcy temu
Reply to  Zbigniew

Moja logika jest bardzo prosta i tożsama z tą Michaela Johnsona i Sebastiana Coe: stworzyć widowisko lekkoatletyczne. Piszę tu z punktu widzenia zwykłego kibica/widza, a nie fanatyka biegania lub zawodnika. O ile 1-2 razy w roku na zawodach mistrzowskich, w walce o tytuł, można taki taktyczny bieg oglądać, to na zawodach ligowych, jeżeli będą się powtarzać kilkanaście razy, staną się zwyczajnie nudne. Bieg na 12,5 okrążenia można porównywać do 12-rundowej walki bokserskiej, gdzie zawodnicy przez 11 rund stoją naprzeciw siebie, a w 12-tej zaczynają walczyć i któryś wygrywa. Jeden taki pojedynek kibice zniosą, ale kolejnych już nie. Lepiej zrobić jedną rundę i mieć widowisko. Podobnie z meczem piłkarskim, gdzie zawodnicy stoją 90 minut na własnych połowach i nie atakują rywali, to samo robią w dogrywce, i czekają na rzuty karne, czyli takie ostatnie 400 m w biegach. Dla kibiców, którzy przychodzą oglądać walkę jest to nie do strawienia i równie dobrze od razu zrobić konkurs rzutów karny. Jakoś nie wierzę, że znajdzie się ktoś na miarę Norweżki Grovdal, która na ME na 5000m zrobiła prawdziwe przedstawienie i chociaż przegrała ręce same składały się do oklasków. Jak nie będzie walki i widowiska to ani zwykli widzowie nie będą zainteresowani zawodami, ani telewizja ich pokazywaniem. Prędzej czy później chociaż światełka zostaną wprowadzone. Moim zdaniem biegi długie można rozruszać przenosząc je na ulicę, z ewentualnym startem i metą na stadionie, z narciarskim systemem startu, od zawodnika najniższego w rankingu do tego na szczycie. Wtedy bieganie byłoby naprawdę szybkie. Pewnie ten pomysł też zostanie zanegowany i wyśmiany, ale taki bieg zimowy istniał w Jarocinie i trzeba było na nim żyły z siebie wypruwać, a wyniki mimo terenu leśnego, naprawdę porządne. Niestety upadł podczas covidu. To tak w skrócie mój punkt widzenia na uatrakcyjnienie biegów długich dla zwykłych kibiców.