Rozmawiamy z nową rekordzistką Polski, Olą Lisowską, która po ponad dwudziestu latach ustanowiła nowy rekord Polski w maratonie – 2:25:52. Z naszą doskonałą biegaczką zaraz po starcie rozmawia Henryk Szost, który relacjonuje dla bieganie.pl maraton w Walencji.
Henryk Szost: Jak się czujesz jako „świeżo upieczona” rekordzistka Polski. Wywalczyłaś świetny czas. Prawdę mówiąc, już wczoraj mieliśmy grafiki z Tobą przygotowane na bieganie.pl podpisane Rekord Polski w maratonie. Więc wiara była bardzo mocna, zresztą rozmawialiśmy o tym przed startem. Bardzo dobrze wyglądałaś, bardzo luźno, byłaś sobą. Jak się teraz czujesz?
Aleksandra Lisowska: Powiem tak, nie dowierzam jeszcze, bo nie ukrywam, że o ten rekord Polski walczyłam w kwietniu, ale niestety się nie udało. Dzisiaj można powiedzieć, że go wywalczyłam, ale też ledwo co. Tak samo jak wywalczyłam „o włos” minimum na igrzyska olimpijskie, tak samo dzisiaj pobiłam rekord Polski. Najważniejsze, że bariera 2:26 została w końcu złamana. Kolejny mój start komercyjny to będzie już łamanie bariery 2:25.
Myślę, że to jest dla ciebie też taka bariera psychiczna. Wiadomo, że dla zawodnika każda minuta szybciej jest też dużą barierą, a ty wreszcie przełamałaś kolejną. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej, bo stać cię na pewno na bieganie poniżej 2:25. Te przygotowania, o których mówiłaś, poszły bardzo dobrze. To, że biegałaś z dziewczynami w grupie i pomagałyście sobie też miało na pewno wpływ. Bo dzisiaj biegłyście przez bardzo długi czas w trójkę. Jak to w ogóle tam było? My chcieliśmy tutaj stolik komentatorski rozwalić i pogryźć mikrofony, bo nagle aplikacja nam się zacięła i nie wiedzieliśmy co się z wami dzieje.
Pierwszy raz w ogóle doświadczyłam czegoś takiego, że wydawało mi się, że biegnę z tyłu. Po prostu przez cały dystans ktoś nas wymijał i po prostu nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się, jakbym pierwszy raz startowała w maratonie, jakby to był mój debiut. Pierwszy raz była tak potężna, ogromna grupa. Ja w ogóle tego „pace’a” [pacemakera – przp. red.], który miał nas prowadzić na 2:26, nawet nie mogłam znaleźć! Dopiero na trzynastym kilometrze dotarłyśmy do niego i cały czas się przedzierałyśmy. W końcu dobiegłyśmy do niego na 13. kilometrze. Fajne było to, że jednak biegłyśmy razem z dziewczynami. Nie umawiając się w ogóle. To wyszło spontanicznie, że Angela i Ola Brzezińska biegły ze mną. Na 13. km dopiero dobiegłyśmy do tej grupy, gdzie biegła Iwonka, więc biegłyśmy już można powiedzieć we cztery, razem jako Polki. Razem z całą tą grupą na 2:26. To było coś pięknego. Od razu przypomniał mi się półmaraton w Szwajcarii, gdzie również biegłyśmy z Olą Brzezińską i z Angeliką Mach. I tak można powiedzieć, że prawie do mety dobiegłyśmy, bo na ostatnim kilometrze dosłownie się rozdzieliłyśmy. I to było coś pięknego. Ale wiadomo, nie przyjechałyśmy tu dzisiaj walczyć między sobą, tylko walczyć o rekordy życiowe, o minimum na igrzyska olimpijskie. Angelice się udało i Ola Brzezińska też pobiegła rekord życiowy. Ja jestem po prostu przeszczęśliwa ze swojego wyniku, że pobiegłam rekord Polski, jak i z dziewczyn i ich wyników.
Wracając jeszcze do tego półmaratonu w Szwajcarii, to jak tutaj komentowaliśmy, to mówiłem, że właśnie tam Angelika na tym finiszu z Tobą wygrała. Dzisiaj ty tu zdecydowanie pokazałaś, że ten maraton to jest twoje królestwo, że ty tutaj rządzisz i dzielisz już od dłuższego czasu. To, co kiedyś już mówiłem, że tobie po prostu ten rekord Polski się należy. Wyrównałaś go w Dębnie, ale tam były jakieś niejasności, ale tutaj już przyłożyłaś stempel całkowicie, pokazałaś, że to Ty jesteś najlepszą maratonką w Polsce, że Ty będziesz miała ten rekord Polski. Wywalczyłaś go sobie ciężką pracą, dlatego bardzo ci gratuluję. Gratulacje też dla trenera, dla wszystkich, którzy z Tobą pracują. Chcę przypomnieć, że Ola jest też żołnierzem Wojska Polskiego w Centralnym Wojskowym Zespole Sportowym, więc na pewno całe polskie wojsko, nasza armia jest z Ciebie niesamowicie dumna. Jeszcze raz gratulacje od rekordzisty Polski. Jeszcze zamykając nasz wywiad, mam taką małą anegdotę. Wczoraj biegaliśmy rozruch i tak nam się dobrze rozmawiało, że Ola zamiast biec szóstkę, to pobiegła dwunastkę. Mam nadzieję, że to pozytywnie wpłynęło.
I teraz pytanie, czy gdybym jednak pobiegła tę szóstkę, to dzisiaj zrobiłabym troszeczkę szybciej, czy to dzięki tej dwunastce pobiegłam ten rekord Polski. Tak naprawdę nie wiemy.
No właśnie. Ja się teraz boję, że możesz mnie posądzić o to, że tylko o tyle ten rekord jest pobity, bo tak może byłby pobity z dwie minuty. Ale co się odwlecze to nie uciecze.
Ostatnio na lotnisku powiedziałam, że jak jest forma, to nic nie przeszkodzi. Więc ta dwunastka uważam, że też nie zaszkodziła, tak samo jak jedzenie w samolocie też nie zaszkodziło. Chociaż też nie ukrywam, że jednak nie było tej formy takiej optymalnej. Tak samo się czułam w Rotterdamie. To nie było to samo uczucie, co było w Monachium czy w Dębnie, tylko tutaj od początku wiedziałam, że to nie jest jednak „ten dzień”. Miałeś rację, za późno może zjechałam ze Szklarskiej Poręby. Mogłam zjechać jednak na dwa tygodnie, a nie na dziesięć dni przed. Ale uczę się nadal. Jeżeli bez formy pobiegłam rekord Polski, nie czując tego luzu, więc co to będzie, jak trafię z tym dniem?
Nie ma to żadnego znaczenia. Dzisiaj najważniejsze jest, że jesteś rekordzistką Polski, że pobiegłaś kolejny raz bardzo dobry wynik, że cały czas się poprawiasz i cały czas idziesz w dobrą stronę. Tak trzymaj, gratulacje, od nas wszystkich, od całej Polski, wszystkich biegaczy, maratończyków i nie tylko.
To jest dzisiaj dla mnie ostatni start w tym roku, a więc zakończenie sezonu. Do końca grudnia nie zobaczycie mnie w ogóle w butach sportowych. Jedynie w kiecce i w jakichś obcasach.
Dzisiaj odradzam ci tylko, jak będziesz szła na posiłek, zupę Ramen, którą ja wczoraj zjadłem za namową jednego z kolegów. A poza tym jedz wszystko to, co chcesz. Jeszcze raz gratulacje, odpoczywaj i idź się baw!
Mały błąd na wstępie 1.25 zamiast 2.25 😀
Jedyny rekord to 2.24 Wandy Panfil
Ale w butach bez karbonu i 30 lat temu
I z górki.
ze sporej górki i w rożnicy start/meta ponad 50% dystansu – co nie zmienia, ze po ponad 20latach poprawa o kilkanaście sekund, gdzie Świat się przesunął o minuty, nie sekundy, to przepaść.
I jednak tamten rekord, bez butów z carbonem, jest zdecydowanie cennniejszy… ale i tak GRATULACJE!! 🙂
Można każdemu dać takie buty ale czy będzie biegać szybko…moje buty nie wychodzą na trening póki nie włożę w nie swoich stóp…
Każdy ma swojego Idola więc innych nie dostrzega a przepisy są przepisami. Skoro do tej pory najlepszy wynik dzierżyła Małgosia Sobańska to kto to reguluje i zawiaduje tym we właściwy sposób.
O czym to pisano na tym samym portalu:
https://bieganie.pl/sport/rekord-polski-maraton-debno/
Mam pytanie o rekord Polski kobiet?
O co chodzi z tym rekordem jeżeli Wanda Panfil ma 2:24:18 .to jakim sposobem czas uzyskany przez Aleksandrę 2:25:52 w Walencji to rekord Polski ? Pozdrawiam 🙂
Wynik 2:24.18, który pobiegła Wanda Panfil został uzyskany na nieregulaminowej trasie, dlatego nie można go uznać za rekord Polski
Myślę że żadna z pan nawet nie dorówna temu wynikowi nawet na takiej trasie..
Z szacunkiem do Wandy ale to nie był jej ostatni maraton mogła na innej trasie pobiec tak samo lub lepiej i nie byłoby dziś dylematów…
Dzięki za szybką odpowiedź..🙂👍
spadek trasy wynosi aż 139m (a powinien max 42m (0.1%)) No i trasa jest niemal w linii prostej co można sobie wyobrazić, ze trafi się taki rok, ze będzie cały czas z wiatrem! 🙂
Albo pod wiatr w mrozie, spadek trasy aż 3 m na kilometr!
golono strzyżono…
?
? nie rozumiesz ktoś ci tłumaczy a ty wiesz swoje,odwołuje do A. Mickiewicza „Golono strzyżono”
dlatego właśnie jest nieregulaminowa.. a 3m/km to „aż” 3x więcej niż to co „ktos” wymyślił! 😉
Mogę sobie akurat wyobrazić, ze na trasie z wiatrem i spadkiem można rekord pobić nie o sekundy, a minuty.
W Polsce mieliśmy taką dyszkę w Krynicy, gdzie oczywiście ATEST, ale też z górki, że życiówki o 2min to każdy mógł zrobić 😀
Nie porównuj Krynicy do Bostonu nawet
Po za tym jak trasa taka łatwa to dlaczego nie padają tam wyniki 2:01?
W Krynicy start jest na 558m, meta 430m. W 2010 roku Henryk Szost uzyskał 27:33, a zwycięzca Węgier Laszlo Toth 27:30.
To masz 15 m na dyche
Skoro w Bostonie jest taka łatwa trasa „bo z górki” to dlaczego nikt tam nie pobiegł jeszcze poniżej 2 godzin? słyszę wiele opinii, że to właśnie bardzo trudna trasa bo teren jest mocno pofałdowany zwłaszcza w drugiej części trasy a ostro z górki tylko na początku. Gdyby było jak w Krynicy to dwójka dawno byłaby tam złamana. Po co w ogóle porównywać wynik obu Pań? Oba wyniki są SUPER!!! 🙂
I to jest właściwe podejście brawo…