To dopiero czwarty raz, kiedy człowiek pokonał konia podczas dorocznego wyścigu „Man versus Horse”, który odbywa się w mieście Llanwrtyd Wells w Walii. Ponad 60 koni i 1000 biegaczy zmierzyło się w 42. biegu, który miał odpowiedzieć na pytanie kto jest szybszy: człowiek czy koń?
Dopiero po raz czwarty w historii wyścigu zwyciężył człowiek. Dwunożny biegacz Daniel Connolly przekroczył linię mety po 2 godzinach 24 minutach i 38 sekundach biegu, wyprzedzając czworonożnego biegacza DNS Ronaldo, dosiadanego przez Kate Atkinson. Ich czas to 2:34:25. Najszybszą zawodniczką na trasie była natomiast Suzy Whatmough, pokonując trasę w czasie 3:08:24. To pierwszy raz, kiedy biegacz wygrał tę imprezę dwa lata z rzędu i dopiero czwarty raz w ciągu 42 lat wyścigu.
Biegacze i jeźdźcy mieli za zadanie pokonać górzystą 22-kilometrową trasę z przeprawami przez strumienie, skałami, błotnistymi bagnami i wieloma wzniesieniami. Wyjątkowe wydarzenie, które po raz pierwszy odbyło się w 1980 roku, zrodziło się z debaty w lokalnym pubie. Nikt nie miał wątpliwości, że konie mogą osiągać niezwykłe prędkości na płaskim dystansie, jednak w górzystym terenie nie idzie im już tak łatwo.
O dziwo im cieplej, tym lepiej dla biegaczy, ponieważ konie męczą się dużo bardziej w upalnych temperaturach. Pierwszym, który pokonał konia, był brytyjski kolarz Tim Gould, który wygrał wyścig w 1989 roku, kiedy jeszcze rowery były dozwolone. Po ich zakazaniu dopiero w 2004 roku biegacz okazał się lepszy od konia.
Zwycięzca Daniel Collony nie jest anonimowym biegaczem. Jego rekordy życiowe to 14:32 na dystansie 5 kilometrów oraz 30.39 na 10 kilometrów.
Zdjęcia: Organizatorzy / llanwrtyd.com
Czyli to nie był dzień konia?