Redakcja Bieganie.pl
Tytułowe ostrzeżenie wzięło się stąd, że to będzie kolejny felieton na tym portalu o wyjątkowości biegania. Ale tym się usprawiedliwię, że z innej mańki do tematu dziś podejdę. Tej wyczynowej.
Na czym polega jego (tego biegania) wyjątkowość? To chyba sport najbardziej oparty na cechach, nie na umiejętnościach. A cechy widoczne są jak na dłoni. By stwierdzić, że ktoś jest materiałem na materiał na mistrza w konkurencji biegowej, nie trzeba lat treningów. Wystarczy kazać pobiec mu kilometr (sprinty tu pomijam). Nie uzyskamy odpowiedzi, czy mamy do czynienia z przyszłym mistrzem. Ale przyszłego niemistrza zwąchamy od razu. I nie zawracamy mu gitary (za większością moich kolegów biegaczy ktoś w podstawówce łaził i marudził, żeby przyszedł na trening). Trener może też być spokojny, taki niemistrz prawie na pewno (wyjątki pewnie się zdarzają) nie przyjdzie do niego na trening, bo mu się kariera biegacza zamarzyła, co jest pewnie zmorą trenerów piłki nożnej.
Kiedyś w TV ojciec Caroline Wozniacki postawił tezę, że w kobiecym tenisie, ze względu na fury pieniędzy do podniesienia, mamy najbardziej utalentowane dziewczyny z całej populacji. Oczywiście się z tym nie zgadzam. Bo 99% populacji nigdy nie trzymało rakiety tenisowej w ręku. Nie mówiąc już o rozpoczęciu treningów w wieku 4-7 lat. Fakt – ciężko jest wejść na tenisowy szczyt, ale równie ciężko jest stanąć u tego szczytu podnóża. I stawiam tezę, że gdyby powstał kiedyś jakiś narodowy program tenisowy i drogą Radwańskiej, czy Wozniacki mogło pójść sto razy więcej dziewczynek w całej Polsce to moglibyśmy o nich nawet nie usłyszeć.
Nie twierdzę, że tak by było. Ale na pewno tak by nie było w przypadku biegania. Gdyby objąć szkoleniem sto razy więcej chłopców to Kszczot i Lewandowski mieliby się świetnie. Bo te sto razy więcej, a nawet tysiąc razy więcej osób miało szansę biegania spróbować. I nie żebym się tu czepiał tenisa. Bo dotyczy to większości dyscyplin sportowych. A bieganie jest dlatego sportem wyjątkowym, bo bardzo mało (prawie w ogóle) nie ma w nim barier. (Pomijam sporty zespołowe bo to jednak inna bajka, ale tam też jakiś supertalent może się nie objawić nie dlatego, że mu się nie chciało – ale dlatego, że nie miał możliwości. Albo nawet się nie dowiedział, że takim supertalentem jest.)
Często słyszę: Dobrze biegałem w podstawówce, ale nie miał się mną kto zająć i kariera koło nosa przeszła. Zawsze tak kulturalnie staram się wyprowadzić interlokutora z błędu. Przygoda na pewno, ale raczej nie wielka kariera. Bo najlepszy chłopak w szkole jest jednym z kilku tysięcy chłopaków w szkole. A gdybyś był naprawdę materiałem na mistrza, na pewno ktoś by się tobą zajął.
Wiadomo – do każdego sportu trzeba się urodzić (że ja się do biegania urodziłem, udowodnię następnym razem). Ale tylko do biegania można urodzić się byle gdzie. I nie mam tu na myśli, że na przykład w stajence. Bo taki Jasiu, supertalent do skoków narciarskich na miarę Adama Małysza, może sobie w buty ten talent wsadzić, jeśli dzieciństwo przyszło mu spędzić w Szczecinie.
___________________
Paweł Czapiewski: rekordzista Polski w
biegu na 800m (1:43.22). Brązowy medalista mistrzostw świata (2001) i
halowy mistrz Europy (2002). W peletonie amatorskim ukończył pięć
maratonów, najszybszy w 2:59:32.