7 sierpnia 2019 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

za a nawet przeciw


Z łabędziami sprawa jest prosta. Rzucasz kawałek chleba i patrząc czy zjadł czy zjadła bez problemu określasz płeć. U ludzi sprawa jest dużo bardziej, jak się okazuje, skomplikowana. Już wkrótce serial pod tytułem „S jak Semenya” będzie obchodził  swoje dziesięciolecie. Na dzień dzisiejszy zawodniczka kobietą, przynajmniej taką stuprocentową, nie jest. Mówcie co chcecie, ale ja coś czuję, że będą jeszcze nowe odcinki.

Lubię lekkoatletykę przede wszystkim za prostotę, wymierność i jasność reguł. I zawsze skonfundowany jestem w obliczu tej jasności zatarcia. Tak jest tutaj. Nawet po dziesięciu latach śledzenia tej historii nie mam w pełni wyrobionego zdania. W poniedziałki bywam bardziej za Caster, we wtorki bardziej przeciw.

No bo tak – wystarczy spojrzeć na medalistki olimpijskie z Rio na 800 metrów i na naszą Asię Jóźwik. Nie trzeba kończyć specjalnych fakultetów, by stwierdzić, że coś tu jest mocno niehalo. Z drugiej strony, to przecież nie liderek wina, takie się urodziły, też ciężko pracowały i są mimo wszystko kobietami. Bo z tego co gdzieś tam wyczytałem wynika, że jednak są. A poza tym to czepiają się tylko Semenyi. Wychodzi więc na to, że metoda „na oko” nie jest zbyt skuteczna (na szczęście).

Uczeni wymyślili, że testosteron będą mierzyć. Trochę mnie przy tym zaskoczyli twierdząc, że ten męski hormon pomaga tylko na dystansach od 400 m do mili. Moim zdaniem bzdura. Na popularnym „teściu" wpadki dopingowe zanotowali zawodnicy z całego wachlarza dyscyplin. Nie braliby, gdyby nie pomagał. Jedynym znanym przypadkiem, gdzie testosteron rzeczywiście niewiele daje jest bokser Marcin Najman vel El Testosteron. W sumie nie wiem, czemu.

Ale dobra. Mierzą. Siłą rzeczy jakąś granicę musieli przyjąć. Arbitralną raczej. I teraz mamy tak, że pani ma 9,9 więc jest ok. Pani, a nie, przepraszam, pan ma 10,1, to panu jednak dziękujemy. Trochę brutalne ale tak chyba musi być. I moją ukochaną wymierność do mojej ukochanej dyscypliny wprowadza.

Tyle że dziś jest środa, czyli dzień przychylności dla Semenyi. A w środy to ja uważam, że takie reguły powinny obowiązywać konkretną osobę zanim zacznie ona sport uprawiać, a nie wtedy, gdy smaku (nawet kontrowersyjnego) mistrzostwa damy jej posmakować.

Idę pobiegać. Przy okazji rzucę coś łabędziom…

___________________

Paweł Czapiewski: rekordzista Polski w
biegu na 800m (1:43.22). Brązowy medalista mistrzostw świata (2001) i
halowy mistrz Europy (2002). W peletonie amatorskim ukończył pięć
maratonów, najszybszy w 2:59:32.

Możliwość komentowania została wyłączona.