Redakcja Bieganie.pl
Skupimy się głównie na aspektach służących poprawie sportowego poziomu, niż na udziale w zawodach dla tak zwanego "funu" z uczestniczenia w zorganizowanych zawodach. Czym zatem są zawody?
Rywalizacja
Startując w zawodach możemy oczywiście – wygrać. Ale szanse na to są zarezerwowane dla nielicznych, większe szanse mamy planując zwycięstwo w kategorii wiekowej. Jeszcze większe szanse jeśli chcemy wygrać po prostu z konkretną osobą, kolegą czy "wrogiem" i tylko ta rywalizacja nas interesuje.
Bodziec
Zawody to bardzo mocny bodziec w procesie treningowym, są nawet koncepcje treningu poprzez zawody, czyli, że naszym głównym bodźcem, jeśli nie w całym cyklu treningowym to przynajmniej w jego części są właśnie zawody. W sprincie wysiłek jest bardzo krótki i dynamiczny, szybkość trenuje się właśnie na prędkościach maksymalnych, a gdzie można to zrobić lepiej niż na zawodach. W biegach ultra, podstawą jest odpowiednia gospodarka energetyczna, którą najlepiej wytrenować jest poprzez długie, bardzo długie, spokojne biegi. Czyli właśnie biegi Ultra, bo nawet dla najlepszego ultrasa jego średnie tempo biegu jest średnim tempem jakim biega na spokojnych treningach. W biegach średnich i długich też jest to stosowana strategia. Jak mówi Tomek Lewandowski (trener Kadry Polski): „Słaby start jest często lepszym bodźcem niż najlepszy trening tempowy. W przygotowaniach moich zawodników planuję dwa okresy startowe, pierwszy, gdzie w krótkim okresie można zrobić nawet 5-6 startów (jeden a czasem dwa w tygodniu) i kilka tygodni później, przed zbliżającą się imprezą docelową znowu 4-5 startów. Niestety nie zawsze można się kierować tylko i wyłącznie celem treningowym, cele marketingowe w niektórych sytuacjach mogą odgrywać rolę, na przykład Marcin nie może sobie pozwolić na serie startów gdzie przybiegnie na 6-7 pozycji, mimo, że dla nas może być to korzystne z treningowego punktu widzenia”. Można przyjąć, że nawet start na 5000 m można stosunkowo bezpiecznie powtarzać co tydzień, zakładając, że zawodnik czuje, że regeneruje się odpowiednio dobrze. Na 10 000 m pewnie co 2 tygodnie, w półmaratonie co 2 miesiące a w maratonie nie częściej niż co 4 miesiące. Oczywiście mowa jest tutaj o traktowaniu każdego startu na maksimum możliwości i takim, gdzie zdrowie i aspekty treningowe są priorytetem a nie zaliczenie jak największej liczby maratonów.
Emocje
Wiele osób uwielbia atmosferę zawodów. Przygotowania, rozgrzewka, skupienie przed startem i w końcu sam start, walka w grupie, im zawody krótsze tym bardziej jest ona bezpośrednia, im dłuższe tym bardziej walczymy z samym sobą, choć nawet na biegach ultra interesujemy się, gdzie jest nasz najważniejszy przeciwniki (o ile taki jest). A potem w zależności od tego jak poważnie traktujmy zawody radość lub smutek na mecie. Dla ekstrawertyków dochodzą jeszcze aspekty towarzyskie, przed czy po biegu. Dla introwertyków nie maja znaczenia bo pojawiają się tuż przed i zwijają zaraz po biegu.
To nie trening
Zawody to świetny bodziec… ale nie trening. Innymi słowy na zawodach cel jest jeden – dać z siebie wszystko, ewentualnie w krótszych biegach przetestować jakieś rozwiązania taktyczne. Tymczasem można odnieść wrażenie, że wielu trenerów myli zawody z treningiem. Najlepiej widać to na zawodach typu mistrzostwa Polski w biegach przełajowych czy na 10000 m. Wzdłuż trasy czy bieżni, ustawiają się trenerzy. Starają się oczywiście dopingować swoich zawodników w sposób jak najbardziej pożądany, typu:
– Kleisz grupę,
– Dajesz ……wa dajesz,
– Dobrze wyglądasz.
Ale często usłyszeć można także takie głosy:
– Biodra wyżej,
– Ręce, ręce, ręce,
– Kolana wyżej.
To jest ewidentny błąd, można zrozumieć, że podyktowany emocjami, ale błąd. Od momentu startu zawodnik ma jeden cel – maksymalne tempo przy optymalnym wykorzystaniu energii i finisz w trupa. Zawodnik sam musi wybrać najbardziej ekonomiczny styl biegu, na poprawę techniki jest już za późno. Nakłaniając zawodnika do zmiany automatycznie wybranej przez niego techniki, narażamy go na pogorszenie ekonomiki biegu, czyli utrudniamy mu sytuację. Na utrudnianie był czas na treningu, teraz są zawody i tu zawodnik musi być sobie panem, żeglarzem i okrętem.
Podsumowanie
Jak widać, zawody to wielowymiarowe wydarzenie, mogące dać nam wielkie korzyści w procesie treningowym, zarówno na poziomie wyczynowym jak i całkowicie amatorskim. Pamiętać jednak należy o tym, żeby ich nie nadużywać, że nie wszystko da się wytrenować poprzez zawody i czas na tak zwany zwykły trening pod obrany cel i regeneracje musi się znaleźć.