17 sierpnia 2016 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Wsparcie dla Jarosława Wilczyńskiego


Wielu z Was biegaczy, lub ludzi uprawiających jakiś sport, śledzi swoje statystyki i korzysta z programów na smartfony do rejestrowania treningów, czy też robi to samo używając zegarków z GPS-em. Sam należę do grupy Endomondo Polska na popularnym Facebooku. Często, na kilka tysięcy użytkowników tej grupy, ludzie ,,wrzucają’’ swoje treningi… piątki…. dychy… rower itd. Jakiś czas temu zauważyłem systematycznie dodawane ,,treningi biegowe” przez Pana Jarosława Wilczyńskiego. Wcale bym się nimi nie zaciekawił, gdyby nie dodawane przez niego co jakiś czas zdjęcia, na których widać Pana Jarka na wózku inwalidzkim. Nazwisko wydało mi się znajome, więc postanowiłem odezwać się do niego. Wymieniliśmy kilka zdań, po których okazało się, że Pan Jarek trenuje na zwykłym wózku inwalidzkim. Zrodził się w mojej głowie pomysł, iż My, jako społeczność biegaczy, rowerzystów, pływaków itd., moglibyśmy jakoś pomóc w tym problemie. Oczywiście najpierw należało się upewnić, czy taki wózek okaże się przydatny i czy Bohater naprawdę go potrzebuje. Jak się okazało, jest to dość barwna postać, jeśli chodzi o powiązania ze sportem. Pan Jarek od urodzenia jest niepełnosprawny. Do tej pory zastanawiam się, w jaki sposób udało mu się tak dobrze funkcjonować w naszym kraju; nie załamał się, jest aktywny, pracuje, założył rodzinę i mimo tylu trudności, walczy. 

Pan Jarek pochodzi z małej miejscowości Wapno niedaleko Bydgoszczy. Już od małego próbował ścigać się na wózku, a mając 16 lat pokonał na nim maraton! We wszystkim miał wsparcie rodziców, którzy mimo wielu wyrzeczeń, naciskali na naukę oraz rozwój swojego syna. Aby podjąć naukę w szkole średniej, musiał wyprowadzić się do Poznania, gdzie uczęszczał do Zasadniczej Szkoły Zawodowej, a później Technikum Elektronicznego, po ukończeniu którego uzyskał tytuł – Technik elektronik. W szkole okazało się, że nauczyciel wychowania fizycznego jest równocześnie trenerem koszykarzy w klubie „Start” Poznań. Tak zaczęła się jego przygoda z koszykówką dla niepełnosprawnych – był to rok 1993. Już w maju 1994 roku dostał powołanie do reprezentacji Polski na mistrzostwa Europy dla niepełnosprawnych grupy B. Niestety pierwsze starty nie przyniosły sukcesów. W roku 2000 r. w Hiszpanii udało się wywalczyć awans do grupy A. Dziewięć lat później drużyna wzięła udział w rozgrywce o brązowy medal z reprezentacją Anglii – niestety nieskutecznie. 

Sukcesy Pana Jarka w klubie „Start” oraz UKS to;
– pięciokrotny mistrz Polski,
– trzykrotny wicemistrz Polski,
– dwukrotny zdobywca brązowego medalu,
– pięciokrotny zdobywca Pucharu Polski,
– 67 występów w reprezentacji kraju. 
Niestety sukcesy w tej dyscyplinie nie idą w parze z gratyfikacjami pieniężnymi. Często wyczerpujące treningi i poświęcenie dla sportu okazują się niewystarczające, aby móc osiągnąć sukces. Co prawda, Pan Jarek otrzymał propozycję gry w lidze włoskiej, ale mając wtedy 17 lat i będąc pod wpływem rodziców, słusznie naciskąjących na naukę, nie skorzystał z niej. 

W roku 2000 podjął studia na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu na kierunku politologia. Bardzo trudno było pogodzić naukę ze sportem, z którym wiązały się liczne treningi oraz wyjazdy zagraniczne. Do roku 2005 Pan Jarek mieszkał w Wapnie, skąd dojeżdżał do Poznania na treningi. W tym czasie pracował również w Wągrowcu. Tak długi i aktywny dzień zapewne byłby nie lada wyzwaniem również dla osoby w pełni sprawnej. W 2005 roku Pan Jarek podjął decyzję o przeprowadzce do Wągrowca, gdzie, za namową koleżanki, zaczął swoją przygodę z tańcem towarzyskim. Startował dwukrotnie w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Tańcu na Wózkach w kategorii COMBI – co oznacza, że jego partnerka jest osobą sprawną. Osiągnęli wówczas sukces zdobywając dwukrotnie trzecie miejsce. Sytuacja powtórzyła się podczas mistrzostw Pucharu Polski. 

Grając w reprezentacji Pan Jarek zwiedził 16 krajów. Miłość do aktywnego działania pozostała na dobre w jego krwi, również po zakończeniu kariery sportowej w 2003 roku. 

Przyznam szczerze, że jako osoba sprawna, nie miałem pojęcia o takich „imprezach” sportowych dla niepełnosprawnych. A jak to w życiu, zwykle interesujemy się najbliższym otoczeniem, nie skupiając się na innych. Pan Jarek przyciągnął uwagę wszystkich w 2015 roku, wygrywając bieg w kategorii wózków Wings for Life World Run w Poznaniu! Co prawda, nie pokładał żadnych nadziei, zapisując się na start w ostatniej chwili – celem było 10-12 km. Tym większe musiało być jego zdziwienie, gdy ukończył bieg z dystansem 26,06 km. Zachęcony swoim wynikiem wystartował w II BMW Półmaratonie, gdzie… Zgadnijcie, które zajął miejsce? Oczywiście pierwsze :), z życiówką 1 godz. 34 min 57s. W 2016 roku jego powtórny start w Poznaniu w Wings for Life zakończył się wynikiem lepszym o 3 km! Zajął wówczas 33 miejsce w klasyfikacji wiekowej na 3958 startujących!

Oczywiście historia Pana Jarka jest znacznie barwniejsza i dłuższa, ale nie chcę zbytnio ingerować w jego życie prywatne. Jeśli ktoś będzie chciał osobiście o coś zapytać lub napisać, pozostawię na końcu dane kontaktowe.

Po co streszczam pokrótce sportowe życie tego Pana? Otóż na samym początku zastanowiłem się, dlaczego osoba, która nie miała w życiu lekko, osiągająca sukcesy sportowe na zawodowym poziomie, ma kształtować swoją pasję na zwykłym wózku inwalidzkim. Sponsorów nie było w czasie świetnej gry w koszykówkę, tym trudniej teraz będzie takowego znaleźć. Dlaczego? Prosta sprawa… Nie jest to sport zbyt medialny w Polsce; mało kto interesuje się niepełnosprawnymi. Oczywiście Pan Jarek nie narzeka. Inicjatywa wyszła ode mnie i mam cichą nadzieję, że z Waszą pomocą uda nam się sprawić mu niespodziankę. Dochodząc do sedna sprawy – czego potrzeba? Pan Jarek, jak widać, ma talent poparty ciężką pracą (możecie zerknąć na jego Endomondo), ale  przydałby się profesjonalny wózek biegowy. Koszt takiego urządzenia to około 25 tys. zł. Jest to wózek wykonywany konkretnie dla danej osoby, biorąc pod uwagę wymiar i parametry ciała. Chciałbym, żeby każdy z Was, o ile to możliwe, zrezygnował dzisiaj z żelu energetycznego, piwa, pizzy, loda itp., i przekazał nawet tak małą kwotę na szczytny cel. Mam nadzieję, że rozumiecie kolegę po „fachu’’, który biega tak, jak Wy, tylko trochę inaczej – rękoma. 

Jeśli nie możecie finansowo, wesprzyjcie też mentalnie na portalu społecznościowym.

Obecnie trwają przygotowania do III BMW Półmaratonu Praskiego-z zamiarem poprawy rekordu życiowego, oraz do 17 Maratonu Poznańskiego.

Możliwość komentowania została wyłączona.