Rekord wiecznie żywy? 40 lat minęło…
Kiedy w 1974 roku Andrzej Rosiewicz po raz pierwszy zaśpiewał piosenkę z czołówki serialu "Czterdziestolatek", Andrzej Kopiczyński, grający główną rolę mgr inż. Stefana Karwowskiego, rzeczywiście przekroczył 40 rok życia. Oddana rzeczywistość tamtych lat z nieodłączną propagandą sukcesu miała też swój udział w świecie lekkoatletycznym…
Gdy 4 lipca 1974 roku Bronisław Malinowski ustanowił nowy rekord Polski na dystansie 3000 metrów nikt nie przypuszczał, że przetrwa on do teraz i stanie się dowodem świetności tamtego pokolenia biegaczy. Dziś rezultat 7:42.40 na świecie nie robi wrażenia i stanowi zaledwie 1276 wynik na listach all time tej konkurencji. Wtedy jednak taki czas plasował się w pierwszej dziesiątce. W piątek 4 lipca 2014 roku stuknie dokładnie 40 lat od tamtego momentu. Bronek Malinowski, człowiek z pokolenia mojego ojca, albo jeszcze dosadniej – z pokolenia dziadka mojego syna. Fenomen tamtych czasów czy fenomen wszech czasów?, bo jak śpiewał Grzegorz Skawiński z zespołu Kombi – Każde pokolenie ma własny czas. Każde pokolenie odejdzie w cień. A nasze – nie.
Rekord Malinowskiego jest najstarszym wpisem w historii polskich, lekkoatletycznych konkurencji biegowych, ale z innymi rekordami wcale nie jest lepiej. Do kryzysu wieku średniego dobija rekord Polski na 3000 metrów z przeszkodami i 5000 metrów, które mają po 38 lat, a na 10000 metrów Jerzego Kowola – 36 lat.
Bronisław Malinowski
Nastają i mijają pokolenia młodych, utalentowanych biegaczy, którzy raz są bliżej, raz dalej od tych rezultatów, a świat ucieka.
A może zepsuły się geny? Najbardziej sensowne wydaje się jednak zepsucie innego rodzaju.
Postęp nauki i technologii zdaje się nie mieć przełożenia na wyniki sportowe, a boom biegowy służy jedynie wyczynowi w maratonie. Prestiż maratonu i związane z tym pieniądze stłamsiły pozostałe biegi, no bo ile trzeba wygrać piątek na bieżni czy ulicy, żeby wyjść na tyle samo, co po wygranej w maratonie? Zawód biegacza podlega takim samym prawom jak każdy inny. Idziesz pracować tam, gdzie ci więcej zapłacą,
Dziś każdy ma paszport w szufladzie, do dyspozycji wszelkie udogodnienia związane z trenowaniem, odnową biologiczną, a oferta obozów klimatycznych zapiera dech. Ogranicza nas tylko kasa.
Kiedyś było tak: "Telewizor, meble, mały fiat. Oto marzeń szczyt". Na tym cytacie mniej więcej kończyła się presja społeczna i można było spokojnie pracować nad formą sportową. Dzisiaj komercja zmusza wyczynowca do pogoni za wszystkim poza bieganiem. Bieganie staje się rzemiosłem i coraz dalej mu do mistrzostwa.
Świat od czasu do czasu daje sygnały jak wyjść z impasu, w którym tkwią biegi długie rozgrywane na stadionie. Najlepszym przykładem są obecnie Stany Zjednoczone ze swoim systemem uczelnianym i szeroko zakrojoną akcją wspierania najzdolniejszych przez duże firmy z branży sportowej. Czy na naszym gruncie może powstać coś podobnego? Pewnie tak, ale na efekty przyjdzie czekać chyba do następnego pokolenia.
W tym roku inżynier Karwowski rozpoczyna swoją trzecią czterdziestkę. Czy doczeka się rekordu Polski? Pożyjemy zobaczymy…