15 lutego 2015 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Porozmawiajmy o biegowych… uczuciach


Miłość do biegania nie jest oczywista. Rzadko jest miłością od pierwszego wejrzenia. Bo czy taka w ogóle istnieje?  Jak każdy związek, ma swoje wzloty i upadki oraz…etapy.

P_20140505_00812_HiRes_JPEG_24bit_RGB.jpg

ETAP 1: Zauroczenie

Gdzie nie spojrzeć, mamy wrażenie, że dzisiaj biegają wszyscy. Na Facebooku zasypują nas wiadomości o biegowych wyczynach naszych znajomych, ładują się mapy i długości biegów, zdjęcia z zawodów, zdrowe śniadanka przed truchtaniem. Na spacerze, leśna ścieżka przypomina nam bardziej bieżnię niż trasę spacerową. W naszej rodzinie biega mąż albo żona, chłopak albo dziewczyna. Chcąc nie chcąc, bieganie wnika w umysł, kusi: „A może ja też spróbuję?”.

Tak właśnie było z Izabelą. Na początku, gdy jej ukochany wychodził na trening, myślała jedynie: „Uff, całe półtorej godziny świętego spokoju dla mnie!”. Potem wkręciła się w kibicowanie i wspieranie go na zawodach: „Byłam z niego dumna, ale też równie zmęczona jak on! Ganiałam niczym gazela z plecakiem,  żelami, bananem i aparatem do trzech miejsc na trasie.” Iza w końcu sama wybrała się na trening i choć po pierwszym biegu nie wyglądała na najszczęśliwszą osobę na Ziemi, czuła, że z każdym treningiem bieganie było coraz przyjemniejsze.

Ta pierwsza faza, zauroczenie bieganiem, bywa decydująca w tworzeniu się i rozwoju związku. Albo jego zduszeniu w zarodku. Kto wie, ile jest przypadków nieodkrytych talentów biegowych, które rezygnowały z biegania i pałały do niego nienawiścią po koszmarnej lekcji WF?

ETAP 2: Zakochanie i euforia

To najwspanialszy okres dla biegacza. Na treningu niosą endorfiny, na twarzy, oprócz buraczanego rumieńca, maluje się uśmiech.  W tym zakochaniu, wydaje się, że wszystko mówi „biegowym językiem”, wszystko się z nim kojarzy. Do tego stopnia, że gdy jedziesz samochodem, a w oddali widzisz szutrową drogę, myślisz, że wykonałbyś na niej świetny trening. Gdy planujesz wakacje z rodziną, sprawdzasz, czy w okolicy, są tereny do biegania albo chociaż jakiś bieg uliczny. Do biegania dopasowujesz spotkania z przyjaciółmi i rodziną.

Zakochanie utrwala się wraz z postępami w wynikach, ogarnia swoją mocą wszystkie elementy – czujemy, że dla biegania możemy zrobić wszystko. Mistrzyni Polski w przełajach i trenerka personalna Mariola Ślusarczyk z rozrzewnieniem wraca pamięcią do swoich początków z wyczynowym trenowaniem. – To uczucie można porównać do bezwarunkowej miłości małego dziecka do matki, które jest jej oddane bezgranicznie. Tak samo było u mnie z bieganiem, na początku zachwycałam się wszystkim, co niósł ze sobą ten sport – mówi. 

Moje biegowe początki były imponujące, ale też szalone – wspomina Tomek, biegacz z 5-letnim stażem – Byłem tak wkręcony, że mimo tego, że kończyłem późno pracę, biegałem nawet w nocy – wspomina.

Na etapie zakochania gromadzimy biegowy sprzęt, nie żałujemy kilku „stówek” na dobre buty i strój, bo przecież musimy dobrze wyglądać. Wyjście na trening jest niczym wyjście na oczekiwaną randkę, na którą pędzimy z radością. Często upojeni atmosferą nie zauważamy wad naszego obiektu pożądania. Zachęceni coraz lepszymi wynikami na treningach, nie dostrzegamy zmęczenia i ignorujemy kontuzje.

ETAP 3: Miłość i związek

Związek, na wznoszącej fali miłości, ma wiele zalet. Biegacze, oprócz pozytywnych zmian w sensie fizycznym, czyli pozytywnego wpływu na sylwetkę, czy zmian w nawykach żywieniowych, czują, jak bieganie kształtuje ich charakter i wpływa na ogólne samopoczucie.

Bieganie daje mi pewność siebie i pozwala mi wyrazić siebie. Po treningu jestem pogodny i uśmiechnięty, naładowany potrójne energią. Co najważniejsze, ten sport sprawia, że jestem po prostu szczęśliwy i niezabiegany przez „życie”, jak to bywa w dzisiejszych czasach.  – mówi biegowy freak i bloger, Dominik.

Gdy bieganie zawładnie naszym czasem i przeniknie do naszego życia, chcemy czerpać z niego coraz więcej i więcej.  Amatorzy biegania, zaczynają trenować na poważnie, a zawodowcy, znający uzależniający smak sukcesu, wymagają od siebie coraz więcej z każdym startem.  

Kiedy coś idzie nie po mojej myśli w bieganiu frustruję się, bo zależy mi na tym, aby robić to jak najlepiej – mówi Ula, wyczynowa płotkarka. – Ale poza tym miłość do biegania, przypomina mi tę do bliskiej osoby.

Choć z miesiąca na miesiąc siła endorfin podczas treningu słabnie, trudno wyobrazić sobie codzienność bez biegania. Ono już nas wzbogaciło i podniosło, więc bez niego nie jesteśmy w pełni sobą.

Choć w moim przypadku bieganie nie było miłością od pierwszego wejrzenia, a raczej wieloetapową fascynacją i uwielbieniem, to uczucie przekształciło się w uzależnienie – tak swoją miłość do biegania opisuje Kasia, która biega już od niemal 20 lat, mając za sobą dłuższą przygodę z wyczynem i zwycięstwo w maratonie we Wrocławiu.

ETAP 4: Kryzys / Rozstanie (?)

Tak jak możemy znudzić się partnerem, tak bieganie w monotonnym rygorze treningowym, z każdym ciężej pokonanym kilometrem, może nam obrzydnąć. Denerwuje nas i na tym etapie nie daje nam nic w zamian. Życiówki stoją w miejscu. Zwykły trening coraz bardziej męczy. Wymaga zbyt wiele wyrzeczeń. Po prostu przestaje sprawiać satysfakcję.

W świecie pełnym sportowych pokus mogą pojawić się „skoki w bok” – rower, pływanie, squash… Dają chwilową satysfakcję, ale po jakimś czasie dociera do nas, że bieganie jest najważniejszą częścią naszego sportowego życia. Wracamy do niego na nowo przeżywając miesiąc miodowy. Uzmysławiamy sobie, że warto doświadczyć momentu „przetrenowania”, kryzysu, aby właśnie na chwilę odpocząć od biegania, nabrać dystansu, zregenerować ciało i umysł innymi aktywnościami, aby wrócić do gry z nowym zapałem.

Miłość do biegania wystawiona jest również na próbę w obliczu kontuzji lub braku wymarzonej formy.

-Ta miłość była trudna w momencie, gdy poświęciłam dla niej niemal wszystko, a nie osiągnęłam wyznaczonego celu. Siła wyższa, kontuzja, wymusiła przymusową, dłuższą przerwę i ostatecznie wyeliminowała mnie ze sportu wyczynowego. Teraz na nowo uczę się czerpać przyjemność z wolniejszego biegania dla siebie  –  mówi maratonka Kasia.

Związek z bieganiem bywa naprawdę wyczerpujący. Na co dzień, w trakcie mocnych treningów i startów, doświadczają tego wyczynowcy. Oni, jak nikt inny, umieją podczas biegu wyjść poza swoją strefę komfortu. To związek męczący do granic możliwości. Podobnego stanu kilka razy doświadczył Dominik, gdy dawał z siebie wszystko na biegu. – Mocny start, środek biegu oraz finisz, aż do utraty przytomności. To, co czujesz na mecie,  jest naprawdę dziwne… Kołysze ci się cały świat, nie możesz złapać tchu i serce uderza z prędkością światła. Czekasz i nie wiesz, co za chwilę nastąpi. W głowie myśli, o które wcześniej nigdy bym siebie nie podejrzewał: „Już nigdy więcej nie pobiegnę, nie takim kosztem!”, „Co ja robię…”, „Po co biegam”?

No właśnie, czy mimo że czujemy do biegania miętę, bylibyśmy w stanie je porzucić? W sporcie wyczynowym myśli zwątpienia także się pojawiają.

Gdy wokół mnie jest pełno pokus, zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby jednak wybrać się do kina ze znajomymi niż na trening. Rozmyślam, o ile byłoby łatwiejsze życie bez codziennego zmęczenia. Ale kiedy nie mogę biegać, tęsknię – mówi Mariola Ślusarczyk, która na trening wychodzi niemal codziennie od ponad 10 lat.

Każdy biegacz po swojemu definiuje miłość do biegania, dla każdego znaczy ona co innego. Dla jednych to mistyczna relacja i wędrówka, dla innych przełamywanie barier. Są też tacy, którzy traktują to jako najprostszą aktywność fizyczną.

Nie chcę filozofować, bo bieganie sprawia mi po prostu przyjemność – mówi Iza. – Jak przestanie, to przestanę biegać! Choć w tym momencie to już nie o samo bieganie chodzi… ale o ludzi, z którymi biegasz. To jest bardzo ważne, o ile nie ważniejsze. Chętnie biorę udział w biegach charytatywnych. Bardzo miłe uczucie, bo dla ciebie to tylko kolejne kilometry, a dla kogoś może lepsze życie, czy zdrowie.

Tak jak bywa w małżeństwie i związkach, z czasem coraz bardziej doceniamy ich wartość i odkrywamy coraz to nowe uczucia – tak jest też z bieganiem. Wciąż mamy czas, aby odkryć, ile lub jak wiele dla nas znaczy. Czy jesteśmy początkującymi biegaczami, czy trwamy w związku z bieganiem od lat, mamy szansę rozwijać się wraz z obiektem naszych uczuć.

Niedojrzała miłość mówi: „Kocham cię, ponieważ cię potrzebuję”.

– Dojrzała miłość mówi: „Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham”.

Erich Fromm

Możliwość komentowania została wyłączona.