30 marca 2010 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

O nowym programie Ścieżek Biegowych – rozmowa z Kubą Wiśniewskim


O nowym programie Ścieżek Biegowych rozmowa z Kubą Wiśniewskim.


sciezki_biegowe_5401.jpg


Adam Klein: Nie znudziło Ci się jeszcze prowadzenie ścieżek? Ile to już lat?

Kuba Wiśniewski: Święta Tereso, to już 5 lat odkąd ruszyły pierwsze ścieżki biegowe! Projekt zainicjowała przed pierwszym biegiem Run Warsaw firma Nike. Z tego, co pamiętam, pomysły wyszły od Krzyśka Odliwańskiego (Nike) oraz trenerów: Bogusława Mamińskiego, Roberta Leszczyńskiego i Romana Krupanka. Ja byłem w programie ścieżek od początku, ale do dziś mi się nie znudził. Według mnie nie ma lepszego sposobu na zachęcenie ludzi do biegania, jak spotkania w grupie, pod okiem doświadczonych trenerów, którzy nie tylko piszą wirtualne plany, czy mądrzą się na forach, ale razem z amatorami biegają i dzielą się swoim doświadczeniem. Bez spinki, w luźnej atmosferze. To naprawdę wielka satysfakcja i nigdy się takie bieganie nie nudzi.

W tym roku razem z Mariuszem Giżyńskim jako Klub Biegacza Tempo, wypłynęliśmy na szersze wody. Nike zdecydowała się przekazać projekt w nasze ręce i została jego Partnerem Sprzętowym. My, z pomocą trenerów, zabiegaliśmy o środki na jego kontynuację, no i wygląda na to, że jesteśmy w tym całkiem nieźli. Program Ścieżek Biegowych otrzymał dofinansowanie z Ministerstwa Sportu, a z dodatkowymi sponsorami wciąż prowadzimy rozmowy. Jeszcze staramy się porządnie trenować… Zapracowani ludzie się nie nudzą!

Czy nie pojawia się jakaś rutyna, że nie macie świeżości w podejściu do ludzi, że np jeśli przyjdzie nowa osoba po kilku tygodniach od startu to się czuje zagubiona bo nikt już nie ma czasu i ochoty się nią zajmować? I jeszcze jedno co w prowadzeniu ścieżek biegowych sprawia Ci osobiście największą satysfakcję?

Rutyny praktycznie nie ma, bo wciąż pojawiają się nowe osoby na ścieżkach, a z nimi unikalne problemy, niestandardowe pytania, słowem świeża krew. "Pokażcie mi, jak ruszać rękami w trakcie biegu?", "Mam za miesiąc sprawdzian sprawnościowy policji, pomóżcie go zdać!", "Trochę mi się utyło, jak tu zrzucić te 12 kg?", "Ja to bym chciał biegać interwały, jak kiedyś Finowie. Pokaż, jak to się biega", "Zawsze mnie łapie kolka, o tutaj, no i co z tym robić?" – to autentyczne pytania, każde niepowtarzalne.

Muszę powiedzieć, że od paru lat nasi trenerzy wiedzą, że najważniejsi są początkujący, a nie ci zadeklarowani biegacze. Może to zabrzmi górnolotnie, ale ja traktuję swoją pracę bardzo misyjnie, a największą satysfakcję sprawia mi udowodnienie osobie, która nie jest w stanie na pierwszych zajęciach przebiec 5 minut truchtem – że po pół roku pokona 10 km ciągiem.

My na ścieżkach staramy się pomagać również core runnerom, którym marzy się złamanie 3 godzin w maratonie albo wygrana w swojej kategorii wiekowej na jakimś biegu – ale zdajemy sobie sprawę, że ich już nie trzeba zachęcać do biegania. Oni już są "kupieni", oni przychodzą do nas po szczegółowe porady, żeby poznać nowe ćwiczenia, no i żeby pobiegać w grupie. Bo w wielkich miastach, w których spotykamy się na ścieżkach, tak naprawdę większość osób biega wyalienowana, ze słuchawkami na uszach, wzdłuż ulic i z czasem czuje, że warto spotkać się z innymi, bezimiennymi dotąd, biegaczami.

W tym roku na ścieżkach biegowych trenujemy 2 razy w tygodniu, a na najbardziej obleganych trasach będzie dwóch trenerów. W ten sposób nikt nie będzie pozostawiony sam sobie. Jestem przekonany, że dla początkujących osób, to właśnie pierwsze spotkanie na ścieżkach jest kluczowe (in plus), tak jak dla większości osób, które po latach odkrywają bieganie, pierwsze spotkanie z bieganiem w szkole było kluczowe (in minus). Mam ogromny szacunek do pracy nauczycieli, ale przyznajmy się z ręką na sercu, kto z nas lubił bieganie na lekcjach WF? Z reguły to było traumatyczne doświadczenie, po którym trzeba było czasem kilkunastu lat, żeby się otrząsnąć. Jakiś sprawdzian na niebotyczne 1000m, udział w międzyszkolnych przełajach bez żadnego przygotowania, jakaś choroba, ból kolana, który rzekomo uniemożliwia bieganie, co za tym idzie zwolnienie z lekcji…

My staramy się walczyć z takimi wspomnieniami i wydaje mi się, że 99% ścieżkowiczów trauma przechodzi:)

Czy i jak ma wyglądać wasza współpraca z Klubem Biegacza? Czy będzie tu jakaś synergia czy działania zupełnie rozłączne?

Klub Biegacza Nike został stworzony z myślą o tych osobach, które potrzebują przede wszystkim merytorycznego wsparcia specjalistów, również biegaczom spoza wielkich miast, gdzie ścieżek nie ma. Klubowicze otrzymują szereg korzyści płynących z przynależności do klubu, jak zniżki na produkty biegowe czy konkretną pomoc w układaniu planów treningowych. Mogą nigdy nie spotkać się w realu, a mimo to tworzą społeczność klubową i to jest całkiem fajne. Super, że Nike, jako praktycznie jedyna firma na rynku, inwestuje w rozwój takiej społeczności, a jednocześnie pomaga nam na ścieżkach. Będziemy łączyć obydwa projekty. Na ścieżkach między innymi planujemy bezpłatne testowania obuwia biegowego Nike, a wśród ścieżkowiczów już teraz jest wiele osób z Klubu Biegacza.

Jednak podkreślam, ścieżki są dla wszystkich. Kto był w ubiegłych latach na zajęciach, ten wie, że nie prowadzimy tam żadnej inwigilacji, nie ma listy obecności, udział jest bezpłatny i otwarty dla wszystkich, w każdych butach (śmiech). Byle były biegowe. Pamiętam jedną panią, która przyszła w butach na koturnach, dziesiątki chłopaków w halówkach – którzy sami doszli do wniosku, że jednak warto o nogi i komfort biegania zadbać.
 

Jesteś świeżo po pobycie w Kenii – czy coś co tam zobaczyłeś spowoduje, że Twój stosunek do treningu innych lub treningu siebie zmienił się?

Starałem się przygotować mentalnie na spotkanie z Kenią, ale przyznam, że i tak jestem pod wrażeniem tamtejszej kultury biegania. Jednak tam nie ma praktycznie amatorów. Tam ludzie nie biegają ot tak sobie, tam od razu trenują, i to ciężko. Trening ma na celu podwyższenie swojego statusu społecznego, każdy biegacz marzy o wygraniu maratonu lub wielkich zawodów na bieżni – więc wkłada w to maksimum czasu, wysiłku i zaangażowania. U nas motywacja amatorów do biegania jest kompletnie inna, trzeba przede wszystkim ich przekonać, że bieganie jest dla nich odpoczynkiem, zdrowym hobby, sposobem na produkcję endorfin.

kuba_kenia_1.jpg
Kuba na treningu w Kenii

Jeśli chodzi o trening polskich wyczynowców, również myślę, że implementacja  stylu i metod treningowych z Kenii jest niewykonalna. Myślę, że w Europie popadliśmy w jakąś pogoń za komplikowaniem treningów, szukanie idealnych warunków do trenowania, dróg na skróty – a nie znajdowania rezerw tam, gdzie należy ich tak naprawdę szukać. A rezerwy są. Na pewno od Kenijczyków można się nauczyć prostego odpoczynku, niedziela to dzień wolny, między treningami co najwyżej leniwe spacerowanie; całkowitego skupienia na treningu i wiary, że konsekwencja się opłaci. Po wizycie w Iten czuję, że jestem amatorem, jeśli chodzi o te podstawowe sfery treningu biegowego.

Jakie atrakcje czekają na ścieżkowiczów w tym sezonie?

Po pierwsze żadne zajęcia nie są takie same. Pomagamy rozwijać ogólną sprawność i wytrzymałość bardzo różnymi metodami treningu biegowego, więc na niektórych zajęciach robimy nie więcej niż 3 km, a i tak jest bardzo ciekawie… W nadchodzącym sezonie zaprosimy na zajęcia w każdym mieście ciekawych gości, planujemy organizację w wybranych miejscach Testów Coopera, na koniec wiosennej i jesiennej edycji zajęć będą Mistrzostwa Polski Ścieżek Biegowych na 5 km. Świeżych informacji szukajcie na stronie www.sciezki-biegowe.pl.

Sprawdźcie nas, przyjdźcie na zajęcia chociaż raz. Na pewno zobaczymy się znowu na ścieżkach biegowych!

Dzięki za rozmowę

Możliwość komentowania została wyłączona.