Marcin Lewandowski w ubiegłym roku zakończył wyczynową karierę w lekkiej atletyce. W jej trakcie zdobył 11 medali mistrzostw świata i Europy, 18 razy bił rekordy Polski, a także czterokrotnie reprezentował nasz kraj na igrzyskach olimpijskich. Od dawna zapowiadał, że chciałby zawalczyć w klatce. W piątek 29 grudnia świat obiegła informacja, że Marcin wystąpi w kolejnej gali federacji Clout MMA. O powodach, jakie go do tego skłoniły, przygotowaniach do walki, a także tym, czym się obecnie zajmuje, opowiada w wywiadzie przeprowadzonym przez Jakuba Jelonka.
Jakub Jelonek: Wczoraj na gali Clout MMA ogłoszono, że weźmiesz udział w swojej pierwszej walce w mieszanych sztukach walki. Dlaczego akurat ta federacja i kiedy wejdziesz do klatki?
Marcin Lewandowski: Wstępny termin jest już na kolejną galę Clout MMA, czyli na 9 marca w Atlas Arenie w Łodzi. Jeszcze nie jest to potwierdzone z tego względu, że nie mam zakontraktowanego przeciwnika. To też nie jest łatwa sprawa, żeby dograć mi teraz odpowiedniego rywala. Liczę na to, że się uda. A czemu Clout MMA? Rozmawiałem z „dużymi” federacjami i koniec końców w Clout się najlepiej dogadaliśmy. Najbardziej mi pasowało to, co mi przedstawili. Nie miało to dla mnie większego znaczenia. Ważne było to, żeby w końcu zrobić ten kolejny krok do przodu i pójść w sztuki walki. U mnie to zawsze było wiadome, że tak to się potoczy. Odpowiednim pytaniem nie było czy, tylko kiedy się to stanie. Przecież od razu, jak skończyłem karierę sportową, to jednym z pierwszych zagadnień, które się pojawiły, było to: kiedy będę walczył w klatce? Dziennikarze, ludzie związani ze sportem i moi kibicie wiedzą, że zawsze się tym interesowałem, że to lubiłem. Teraz po prostu trzeba iść dalej, zrobić kolejny krok. Spełniam dzięki temu swoje kolejne cele, marzenia, ambicje, plany.
Widziałem w twoich mediach społecznościowych, że cały czas trenujesz, przygotowujesz się do tych pierwszych walk. Jak wygląda teraz taki trening?
Zabieram się za to na poważnie. To nie jest tak, że tylko ogłaszam nie wiadomo co. Podchodzę do tego na serio, jak na sportowca przystało. Nie potrafię inaczej. Jeśli się w coś angażuję, to na 100 czy nawet na 110%, a nie po to, żeby tylko to „odbębnić”. Zasuwam już od jakiegoś czasu i najważniejsze jest to, że mega się tym cieszę. Czasami wracam do domu, krew mi leci z nosa, ale ja się bawię samym tym procesem. Pamiętam – już tak całkowicie serio – że moje ostatnie powiedzmy dwa lata w lekkiej atletyce, kiedy oczywiście trenowałem na maksa i z jednej strony to było całe moje życie, ale z drugiej strony tam już nie byłomiłości. Tam był po prostu przesyt tym wszystkim. Praktycznie przez 18 lat trenowałem bez kontuzji, co jest ogólnie dobre, ale też nie miałem żadnej dłuższej przerwy przez tyle lat. Startowałem wszystkie sezony halowe, letnie, ciągle byłem w finałach największych imprez. Towarzyszyła temu duża presja, przez co bywało ciężko. Tak naprawdę ostatnie dwa lata w bieganiu były wymagające, a teraz wchodzę z powrotem w sport, bo się zawziąłem. Poczułem od nowa ten reżim treningowy, co jest bardzo ważne. Myślałem, że już tego nie poczuję. Byłem ogólnie szczęśliwym człowiekiem, ale okazuje się, że kiedy wszedłem na matę, to poczułem się jeszcze lepiej. Dopiero teraz odkryłem tę radość, bo w końcu mam ten reżim, mam cel, ambicje i mogę znowu poczuć tę adrenalinę. Tego mi na pewno brakowało, ale poczułem to dopiero w momencie, kiedy znowu zacząłem uprawiać sport. Bo w domu, na co dzień – byłem mega szczęśliwy. Ale widać, że czegoś mi brakowało. Odczułem to dopiero w momencie, kiedy znowu zacząłem trening.
Czyli też nie będzie to jednorazowy występ, ale myślisz już o kontynowaniu tej drogi?
Zobaczymy, co czas przyniesie. Jak to w ogóle będzie wyglądało, co się będzie działo. Zobaczę po pierwszej walce, jak się z tym czuję albo czy się „nie czuję”. Jest w tym jeszcze mnóstwo niewiadomych, ale oczywiście liczę na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, tak jak chcę. Dalej mam tę przyjemność z uprawiania sportu. Jeśli wciąż tak będzie, a może nawet lepiej, to oczywiście będę szedł w tę stronę. Będę się rozwijał, bo na razie mi się to mega podoba i nie ukrywam, że też mam swoje ciche plany, cele i ambicje z tym związane.
Pierwszy epizod w MMA spośród osób z lekkiej atletyki miał Piotr Lisek, który przetarł te szlaki. Czy myślisz, że inni lekkoatleci mogą pójść w wasze ślady?
Myślę, że tak. To jest teraz mega popularne. Nie do końca się to wszystkim podoba i zdaję sobie z tego sprawę, ale przede wszystkim muszę patrzeć na siebie i na to, co mi się podoba. To jest dla mnie najważniejsze. Jeśli ja się w tym realizuję, spełniam po części też jakieś swoje marzenia, bo zawsze chciałem w to pójść, to przede wszystkim muszę patrzeć na siebie. Ale nie ma co się też oszukiwać – to jest teraz mega popularne, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Ludzie coraz bardziej tego chcą. A jeśli rynek tego chce, to czemu tego nie wykorzystać? Ja tym bardziej tego chcę. Skoro pojawiła się taka szansa, to myślę, że coraz więcej sportowców będzie do walk przychodziło. Prawda jest też taka, nie ma co się oszukiwać – na wczorajszej gali najlepsze dwie walki, które tam się odbyły, to właśnie sportowe, czyli jedna Bartmana z piłkarzem, a druga Wawrzyniaka z Hajto. To były dwie najlepsze walki gali. To pokazuje, że sportowcy, nawet jeśli nie do końca mają tyle umiejętności bicia się, bo dopiero się uczymy, to jednak cechujemy się innymi takimi fajnymi zaletami, jak właśnie charakter, zawzięcie. To przykład, że nawet bez najlepszych umiejętności jakichś bokserskich czy to ze sztuk walki, byli wyczynowcy dają najlepsze walki wieczoru, całej gali. To też dużo mówi o sportowcach.
Na koniec opowiedz, czym się zajmujesz po zakończeniu wyczynowej kariery w lekkiej atletyce?
Dużo się u mnie dzieje. Na swoje barki wziąłem bardzo wiele w momencie zakończenia kariery. Generalnie to było celowe, bo sam jeszcze do końca nie wiedziałem, czego chcę, gdzie będę się dobrze czuł. Dlatego „sprawdzałem teren”, badałem wszystko. Patrzyłem, co z czym się je, dlatego wziąłem na siebie mnóstwo wyzwań. Teraz będzie taki moment z końcem roku, kiedy pomału będę odchodził od różnych projektów, z różnych względów. Ale po prostu zostanę tam, gdzie czuję się najlepiej, tam, gdzie po prostu chcę być. Na dzień dzisiejszy to, nad czym będę chciał się skupić, to wiadomo, te sztuki walki. Oprócz tego bardzo mocno idę w „power speeche”, czyli mowy motywacyjne, bo bardzo to lubię. Chcę przekładać świat sportu na biznes. To ciekawy temat, bardzo dobrze się w tym czuję i będę dalej to robił.
Oprócz tego mam swoją firmę z odżywkami, którą też ciągle sprawdzaliśmy i testowaliśmy. Już wiem, że będę to rozwijał i chcę bardziej się w to zaangażować. Będziemy wychodzili z większą liczbą naszych produktów, ich linia ciągle będzie się powiększała. Zaczynamy się rozwijać i kolejny etap w tym projekcie idzie naprzód. Oprócz tego mam też działalność polegającą na wynajmowaniu namiotów hipoksyjnych. Jestem też w agencji menedżerskiej Athle Team. Naprawdę dużo rzeczy robię. Spełniam się na wielu płaszczyznach, na wielu frontach i bardzo dobrze się z tym czuję i jako człowiek, i jako sportowiec, i jako biznesmen. Generalnie, podsumowując, czuję się bardzo szczęśliwym i spełnionym człowiekiem i sportowcem.
Dramat i żenada .Straci i słusznie szacunek wielu osób biorąc udział w tej patologii
Krystian
9 miesięcy temu
A czy nadal jest na etacie w Centralnym Wojskowym Zespole Sportowym?
...
9 miesięcy temu
Jak to jest, ze osoba, która zawzięcie walczyła z dopingiem teraz zaczyna niemal to wspierać występując własnie w takich zawodach, gdzie wręcz wspierają i bronią dopingowiczów ( przykład Karaś, chyba nawet z nim coś miał „zawalczyć”).
A może właśnie niby chodzi by jego osobą odciągnąć temat dopingu z tego typu organizacji??
Wprost nie napisze, ale wiadomo, że chodzi o pieniądze i tylko pieniądze, a swoje zasady z anty-dopingiem poszły na bok
TrenerZena
9 miesięcy temu
Nie lubię oglądać klinczu i duszenie to nie sport…Gdzie boks i inne wymierne sporty waki
abc
9 miesięcy temu
Ja szanuje , jeśli to prawdziwa pasja. Jednak większość tych walk to patologia, promowanie suplementów i dopingu. Większość się pewnie oszukuje, że robi to dla pasji, ciekawe jakby mieliby walczyć za darmo a nie za gruby hajs, ilu by z nich walczyło.
Przynajmniej Adam nie udaje, że jest żołnierzem, co w naszej reprezentacji jest rzadkością… swoją drogą ilu naszych Olimpijczyków to nie żołnierze – obstawiam, ze mniej niż 5%?
hans
9 miesięcy temu
Do tej pory bardzo szanowałem Lewego. Jeśli pójdzie w MMA to niestety w moich oczach dużo straci. No ale z drugiej strony jest łatwa duża kasa do zgarnięcia, plus dodatkowy rozgłos, po ludzku go rozumiem. Sam szacunek kibiców L.A. mu nie da chleba, a ma rodzinę na utrzymaniu i kasę trzeba gromadzić skoro już nie zarabia na sporcie.
Były chodziarz, który nieustannie dokądś zmierza (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor biografii Henryka Szosta, Marcina Lewandowskiego i Adama Kszczota oraz książki „Trening mistrzów". Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV L.O. w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.
Dramat i żenada .Straci i słusznie szacunek wielu osób biorąc udział w tej patologii
A czy nadal jest na etacie w Centralnym Wojskowym Zespole Sportowym?
Jak to jest, ze osoba, która zawzięcie walczyła z dopingiem teraz zaczyna niemal to wspierać występując własnie w takich zawodach, gdzie wręcz wspierają i bronią dopingowiczów ( przykład Karaś, chyba nawet z nim coś miał „zawalczyć”).
A może właśnie niby chodzi by jego osobą odciągnąć temat dopingu z tego typu organizacji??
Wprost nie napisze, ale wiadomo, że chodzi o pieniądze i tylko pieniądze, a swoje zasady z anty-dopingiem poszły na bok
Nie lubię oglądać klinczu i duszenie to nie sport…Gdzie boks i inne wymierne sporty waki
Ja szanuje , jeśli to prawdziwa pasja. Jednak większość tych walk to patologia, promowanie suplementów i dopingu. Większość się pewnie oszukuje, że robi to dla pasji, ciekawe jakby mieliby walczyć za darmo a nie za gruby hajs, ilu by z nich walczyło.
Większość mówi wprost ,że robi to dla kasy. Ryzyko utraty zdrowia jest wysokie a przygotowania kosztowne więc nie oczekuj ,że to za darmo.
Tymczasem wieść niesie, że Adam Kszczot zatańczy w Tańcu z Gwiazdami ale sądzę,że kasa będzie duuuuużo mniejsza niż w MMA
Przynajmniej Adam nie udaje, że jest żołnierzem, co w naszej reprezentacji jest rzadkością… swoją drogą ilu naszych Olimpijczyków to nie żołnierze – obstawiam, ze mniej niż 5%?
Do tej pory bardzo szanowałem Lewego. Jeśli pójdzie w MMA to niestety w moich oczach dużo straci. No ale z drugiej strony jest łatwa duża kasa do zgarnięcia, plus dodatkowy rozgłos, po ludzku go rozumiem. Sam szacunek kibiców L.A. mu nie da chleba, a ma rodzinę na utrzymaniu i kasę trzeba gromadzić skoro już nie zarabia na sporcie.