Maciek „Gleba” Florek i recepta na maraton bez przygotowań
Jesień 2010 to prawdziwy wysyp maratonów w Polsce. Będą to:
12 września Wrocław oraz Nowy Sącz-Krynica
26 września Warszawa
10 października Poznań
24 październik Dębno
26 września jest też stosunkowo niedaleko maraton w Berlinie ale mimo, że organizatorzy przygotowali się na 40 tys zawodników już w kwietniu zabrakło miejsc.
Jeśli ktoś nie trenuje do maratonu – czy jest jeszcze możliwe aby wystartować? Z marszu? Nie polecamy tego ale takie historie się zdarzają. Przedstawiamy wam właśnie taką.
Pierwsza edycja programu You Can Dance zakończyła się w grudniu 2007. Zwycięzcą został Maciej Gleba Florek. Maciek jest bardzo barwną postacią. Być może nie wszyscy z was wiedzą, że przebiegł dwa maratony co wśród naszych czytelników nie jest raczej rzeczą niezwykłą. Ale sposób w jaki się do nich przygotowywał był dość niezwykły. Nie polecamy tego nikomu – ale jak widać – drogi do maratonu są różne.
Powiedz parę słów jak to się stało, że przebiegłeś maraton?
Maraton Wrocławski zawsze przebiegał obok mojego domu na Powstańców Śląskich i dla mnie to była fajna opcja, kiedy z rodzicami chodziliśmy kibicować. To były jeszcze te czasy kiedy się chodziło z wodą z kranu i lało się ją na biegnących albo dawało się gąbkę do zmoczenia głowy i biło im się brawo. Tak mnie nauczyli rodzice. Jak byłem dzieckiem to zawsze próbowałem nadążyć za biegaczami ale nigdy mi się to nie udawało mimo, że dla nich to było trzy czwarte maratonu. (śmiech). I z lat młodości została mi taka chęć przebiegnięcia maratonu.
Akurat szedłem z koleżanką na dyskotekę i rozkładali płotki na rynku wrocławskim. Zapytałem się co to będzie odpowiedzieli, że maraton. Dyskoteka skończyła się o 5, 6 rano. Pojechałem do domu tramwajem wziąłem spodenki koszulkę buty. Nie miałem żadnych specjalnych butów, takie zwykłe adidasy. To samo ze spodenkami i koszulką co nie było najlepszym wiktem, bo się okazało, że trochę mnie poobcierały spodenki. Nie wiedziałem w ogóle jak się biegnie maraton. Spotkałem parę osób, które gdzieś tam się rozciągały i próbowałem dopytać się co mam robić jak to się powinno biec. Trochę dziwnie na mnie patrzyli i pukali się w głowę.
Kiedy to było?
Który to był rok? Chyba jakieś sześć lat temu.
I jak było w trakcie biegu?
Powiem szczerze, że gdybym wiedział jak powinienem biec to było by super, a tak to po prostu biegłem z grupą. Na samym początku adrenalina mi skoczyła. Wiedziałem, że pierwsze 200m będzie pokazywane przez regionalną telewizję, a ponieważ zawsze miałem zapędy bycia medialną osobą (śmiech) to wystartowałem jako pierwszy przed czołówką, a za mną cała reszta.
I te pierwsze zakręty trochę sił i zdrowia mnie kosztowały. Pamiętam, że byłem bardzo zdziwiony jak po którymś kilometrze nie wiem czy to był 20km czy połówka jak próbowałem wziąć coś do picia to nie potrafiłem. Cały byłem pooblewany. Żeby się napić musiałem przejść do truchtu, a potem trudno było wystartować, mięśnie tak bolały.
Ciężko było wytrzymać psychicznie więc wyznaczałem sobie cele, biegłem od przeszkody do przeszkody: do tego znaku do tej górki, tam ktoś pobił brawo to było trochę łatwiej. Na końcówce zrobiłem mocny finisz. Ostatnie dwa kilometry biegłem takim tempem, że zacząłem wszystkich wyprzedzać. Jak wbiegłem na metę to nic nie czułem nie wiedziałem co jest grane. Odebrałem medal no i pomyślałem trzeba jechać do domu. Próbowałem wejść do tramwaju …. Słuchajcie motorniczy myślałem, że mnie zabije. Po prostu nie mogłem wsiąść . Wdrapywałem się jedna ręka…. druga….. Wszystko mnie bolało. Najbardziej byłem zdziwiony, że boli mnie kark, plecy. Te mięśnie, które nigdy wcześniej mnie nie bolały nie wiedziałem w ogóle, że istnieją.
Pamiętasz jaki miałeś czas?
Dwa razy biegłem maraton i nie złamałem 3:30, ale chcę to przebiec. Mam nadzieje, że mi się uda ale na pewno było lepiej niż 4godz. między 3:30 a 3:40.
Po weekendzie przyjechałem do Gdańska gdzie pracowałem nad spektaklem. W poniedziałek miałem próbę. Rano nie mogłem nic zrobić, po prostu pierwszy raz w życiu byłem w takiej sytuacji, że nie mogłem wstać, ruszyć się. Po maratonie nie zrobiłem nic, nie wiedziałem, że trzeba się rozciągnąć i zostałem w takiej zesztywniałej, zakwaszonej całej posturze.
Natomiast drugi maraton poszedł z tego samego wiktu czyli też z dyskoteki, też cała noc nieprzespana. To było w Gdańsku. Ale po maratonie poszedłem do aquaparku, był tam masażysta, rozluźnił mi wszystkie mięśnie, a następnego dnia nic w ogóle nic nie czułem, luz.
Ja lubię zwiedzać miasta. Nigdy bym nie był na Westerplatte gdyby nie maraton, bo nie wiedziałem nawet jak tam dojechać, a okazało się, że tamtędy przebiegała trasa. Na Westerplatte przez cały Gdańsk, Sopot aż do Gdyni i tam była meta. Zabawa była przednia.
Interesują mnie takie rzeczy kiedy można się zmagać z własnym organizmem np. triatlon jest super sprawą.
Kiedy mówisz o tym, że chciał byś złamać te 3:30 to chcesz się do tego przygotować czy też tak z marszu pobiegniesz?
Ze mną jest taki problem, że nie mam się kiedy przygotować. Pewnie gdybym miał jakiegoś trenera w Gdańsku lub jakiegoś znajomego to może wygospodarował bym trochę czasu.
Gdybym wtedy w Gdańsku miał zegarek to bym przebiegł bo nie czułem się zmęczony. Na trasie nie ma żadnych odnośników czasowych, przynajmniej na tych maratonach ,na których ja biegłem. Jedynie na półmetku we Wrocławiu była tablica z czasem. I nie wiedziałem czy powinienem przyśpieszyć czy zwolnić. Wydaje mi się, że miałem nie dużo do tych 3:30. Więc spokojnie można to przebić, a później może się okazać, że 3godz. 2:20 to chyba już nie (śmiech).
Jak bardzo wytrzymałość, taka klasyczna długodystansowa jest potrzebna w tańcu? Czy w ogóle jest potrzebna?
Na przykład etiudy w You Can Dance trwały 30 sek. 30sekundówka to jest masakra, musisz pokazać wszystko, człowiek jest padnięty widzi już mroczki przed oczami. Bez kondycji można zatańczyć najwyżej 10, 15 sek dobrze. Spektakl teatralny to jest godz. półtorej godz. tańca. Trzeba mieć ogromną kondycję.
Jak byłem jeszcze w szkole na studiach to mieliśmy różne "wuefy". Uczyłem się na indywidualnym toku i nie zdążyłem się zapisać. Został tylko aerobik. Razem z kumplem byliśmy jedynymi facetami wśród pięknych pięćdziesięciu dziewczyn, więc dla nas to była super opcja. Tak się nam ćwiczyło, że hej. Przy okazji ten aerobik dużo nam pomógł, bo rzeczywiście łapie się dużo wytrzymałości. Interwałowe intensywności są maksymalnie pomocne w treningu tancerza.
Trening taneczny i tak Ci daje jakąś wytrzymałość więc nie musisz biegać żeby utrzymać formę. Ciekawy jestem jak często tak naprawdę zdarza Ci się biegać?
Rzadko mi się zdarza, żebym przebrał się w strój i szedł biegać. Polega to raczej na pokonywaniu biegiem małych, krótkich przestrzeni. Wychodzisz, 5 min później musisz biec do pociągu, jedziesz pociągiem, za chwile biegniesz na trening i starasz się pokonywać różne rzeczy trochę jak parkourowiec i to bardzo pomaga w utrzymaniu kondycji. Bieganie jest chyba najtańszym i najfajniejszym sposobem, bo niezależnie od tego jaka to jest przestrzeń, zima czy lato można sobie pobiegać.
Co Cię w tańcu zainteresowało i co to był za taniec?
Dla mnie i mojego pokolenia, to były czasy, w których do telewizji zaczęły wchodzić teledyski. Zobaczyliśmy jak Run-DMC kręcili się na głowie, jak tańczą breakdance, robią niestworzone hiphopowe rzeczy. Siedziałem i oglądałem ten kolorowy świat z telewizji. To była ogromna fascynacja.
Kiedyś w telewizji regionalnej prezentowałem model statku kosmicznego. Mówiłem, ile czasu go sklejałem i takie tam. A na końcu występowała grupa taneczna, która tańczyła hiphopowy układ i ja pierwszy raz zobaczyłem coś podobnego jak na teledyskach na żywo. Widziałem jak dziewczyny, które tam były szaleją. Pomyślałem sobie, że to jest super fajna zabawa i postanowiłem pójść na takie zajęcia. Zaczęło się więc od hip-hopu, fanki jazzu od takiej formy zabawowo dyskotekowej.
Jak poszedłeś na casting do YCD to rozumiem, że niektórych ludzi już znałeś?
Na rynku w Gdańsku zobaczyłem plakat, że jest coś takiego jak YCD. Zupełnie nie wiedziałem co to jest ale przeczytałem, że osoby, które się dostaną lecą na warsztaty do Paryża. Pojechałem do domu po płytę i poszedłem na casting. Patrzę, a na tym castingu tak naprawdę całe środowisko w którym ja pracowałem. To było podwójnie stresujące bo czasami byłem w tej sytuacji, że ja ich castingowałem. No ale przeszedłem ten pierwszy etap. Nie był łatwo ale udało się.
Dlaczego mówisz, że nie było łatwo? Dla ciebie powinno być to super proste?
Na pewno miałem dużo więcej doświadczenia od innych i wiedziałem, że wchodząc na casting trzeba od razu bez rozgrzewki pokazać taniec. Na pre-castingu jest kilku sędziów i oni puszczają Ci muzykę, której wcześniej nie słyszałeś i trzeba od razu tańczyć. Ja o tym wiedziałem ale była część osób taka, że musi pomyśleć przygotować się, a jak pomyśli to już jest po castingu tak naprawdę. I z mojej 20 osobowej tylko ja mogłem pokazać solówkę. Reszcie osób podziękowali mimo, że widziałem obok mnie fajnych tancerzy, którzy po prostu nie zdążyli pokazać swoich umiejętności. Natomiast później był już casting przed trójkowym jury, no i było różnie.
Wiedziałeś kto będzie w jury, wiedziałeś coś o nich, co lubią?
Wiedziałem kto będzie. Augustina znałem na tyle na ile znałem jego zespół czyli Grupę Volt. Oni przyjeżdżali na Mistrzostwa do Wrocławia i zawsze je wygrywali. Natomiast nigdy nie znaliśmy się osobiście. Wiedziałem też, że jest osobą, która zajmowała się tańcem towarzyskim. Michała Piróga znałem o tyle, że kiedyś ja go castingowałem jak chciał się dostać do "Opętańca", którego wystawialiśmy.
Dostał się czy nie?
Jeśli chodzi o mnie to przeszedł. Tańczył moją choreografię i mi się to podobało. Natomiast podobny miał wygląd jak teraz i nie pasowało to do stylu przedstawienia. Weroniki zupełnie nie kojarzyłem.
Od razu Cię puścili?
Miałem akcję z Michałem Pirógiem. Michał się ze mną trochę poprztykał. Było groźnie na castingu.
No i co było dalej przeszedłeś eliminacje, pojechałeś do Paryża i potem kiedy była już ścisła grupa finałowa były duże nerwy?
Przypominam sobie jakie nami szargały emocje w momencie kiedy byliśmy zagrożeni. To jest niebywałe, telewizja, program rozrywkowy natomiast wszyscy traktują to tak magicznie poważnie. I słowa, że np. jesteś beznadziejnym tancerzem powodowały, że człowiek się załamywał i tracił chęci do tańczenia albo się buntował. Tam byli ludzie, którzy są gwiazdami z całego świata, tacy, którzy tworzyli gatunki taneczne. I w momencie, kiedy taka osoba coś takiego mówi jedna, druga, trzecia to można się załamać.
Czy np. salsa czy inny taniec towarzyski to zupełna nowość dla Ciebie?
To trochę tak, że wszystkie te tańce, które tańczyliśmy są indywidualne. Nie ma tak, że jest jeden taniec współczesny, jedna salsa, jeden hip- hop. Każda osoba, która jest choreografem robi to w jakiś specyficzny sposób i tak naprawdę tego wszystkiego uczysz się od początku. Bardzo trudno się przestawiać na różne style. Ja nie miałem nic wspólnego z tańcem towarzyskim. Na moim weselu gdy tańczyliśmy walca deptałem żonę po stopach i kilka razy byśmy się przewrócili. Byłem osobą, która pierwsza przychodziła na trening i ostatnia schodziła z treningów. I wydaje mi się, że to jest jedyny sposób na to, żeby pewne rzeczy wyćwiczyć .
Ile trwały treningi?
Jak się rozpoczęły live to mięliśmy treningi od rana do wieczora. O godzinie ósmej mięliśmy śniadanie o 8.30 byliśmy już często na sali tanecznej. Później dostawaliśmy obiad już na miejscu, żebyśmy mieli więcej czasu i kończyliśmy o godz. 21, 22.
Jeśli teraz będziesz organizował jakiś spektakl to czy będziesz chciał ściągnąć niektórych ludzi którzy tańczyli w I edycji?
Z całym Białymstokiem czyli Rufim, Karolem, Błażejem, Piotrkiem, razem robiliśmy hiphopowy spektakl 12 ławek. Oni tańczyli naszą choreografię. Jak oni robią jakieś spektakle związane z hip hopem to biorą mnie i na odwrót, to jest taka zgrana paczka w jakimś sensie. No bo jakby na to nie patrzeć środowisko taneczne w Polsce nie jest duże i każdy wie gdzie kto jest.
Macie swoje forum internetowe?
Nie, to bardziej telefonicznie sms-owo, gadulcowo, skypowo działa.
Dziękujemy Maciek za rozmowę, powodzenia w dalszej karierze.
FORUM DYSKUSYJNE