29 sierpnia 2019 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

czy kompresja działa?


Jakiś czas temu podeszła do mnie w pracy koleżanka i rzekła:

– Czytałam twój tekst. Bardzo fajny.
– Ale który? – dopytałem.
– No ten… na biegologii, czy gdzieś…
– Na bieganie.pl.
– No, może.

Przyznam, że trochę mnie ten „small talk” rozbawił. Z drugiej strony chyba powinienem się obrazić, bo na bieganie.pl mamy delikatny kompleks wyższości nad innymi portalami. Czyż nie? Ileż to razy słyszałem i czytałem, że jesteśmy NAJwiększym serwisem biegowym w Polsce? Dużo. A ile jest w tym prawdy? Nie wiem, bo redaktor naczelny konsekwentnie unika rozmów o liczbach. Wnoszę, że albo nie chce, żebym się załamał, albo nie chce, żebym obrósł w piórka. Ale jeśli to wszystko prawda, jeśli rzeczywiście jesteśmy NAJwięksi, to… to zobowiązuje.

Zobowiązuje przede wszystkim do podnoszenia trudnych tematów, odpowiadania na odwieczne dylematy biegaczy. Wyciągania prawdy spod dywanu, a jak trzeba to i spod boazerii, kafelków, tynku. Szukania gołej ściany, liczenia cegłówek. Chyba mnie ponosi. Ale tak, dzisiaj powiem – bez ogródek, prosto z mostu, nie owijając w bawełnę – czy kompresja naprawdę działa.

Jesteście w ogóle na to gotowi? Będę bazował na osobistej empirii, więc nie ma szans, żebym pomylił się w ocenie. Nie mam zamiaru nikogo zanudzać suchą teorią, tabelkami, excelem i doniesieniami naukowców z wrocławskiej AWF – tylko Fakty, Fakty i jeszcze raz Panorama!

Według moich obserwacji podejście do kompresji bardzo dzieli biegaczy. Momentami dochodzi do swoistej świętej wojny, walki na słowa niemal tak krwawej, jak wojny Hutu i Tutsi. A wszystko o kawałek skarpety czy opaski. Zakończmy spory raz na zawsze, zakopmy topory w studni głębokiej jak głębokie są spojrzenia zakochanej pary. Niech nastanie pokój  i salonowe dysputy, zamiast nerwowej naparzanki bez rzeczowych argumentów. Czy kompresja działa?

Momencik, już odpowiadam. Nie chciałbym sztucznie przedłużać, ale felieton na bieganie.pl musi spełniać pewne wymogi formalne tj. zawierać około 3500 znaków. W tej chwili ledwo przekroczyłem 2000… więc sami rozumiecie. Och, mądry ten, kto od razu przewinął na sam dół. Ale chwila! Teraz proszę już tego nie robić! Trzy akapity mniej nikogo nie zbawią.

Ogólnie użytkownicy kompresji dzielą się na dwa obozy. Jedni mówią – ja pierdzielę, ale napór na żyły, atomy tlenu dostały przyśpieszenia rakiety! Drudzy mówią – no i wydałem kupę szmalu na tę kompresję, a Kipchoge jak mnie lał, tak mnie leje. Pieniądze w błoto, panie… A gdzie leży prawda? Dobrze trafiłeś, bo my na bieganie.pl nie boimy się trudnych tematów i jednoznacznych odpowiedzi.

No dobrze, ale czy ja w ogóle będę w temacie kompresji wiarygodną wyrocznią? Czy mogę powiedzieć, że na niejednym kaloryferze skarpetki suszyłem? Z niejednego bidonu izotonik piłem? Nie. Ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. W końcu podążając za frazą jakiegoś anonimowego internauty – nie znam się, to się wypowiem.

A więc do meritum. Sedna. Do rzeczy. Bo mam wrażenie, że jednak trochę przeciągam ten wywód. Przeciągam? (piszcie w komciach). Nie chciałbym zostać posądzony o lanie wody, nawijanie na uszy makaronu, ani tym bardziej o zasypianie gruszek w popiele, dlatego śpieszę z odpowiedzią na fundamentalne dla biegaczy pytanie:

Czy kompresja działa?

Tak! Opaski doskonale ogrzewają mi łydki podczas jesienno-zimowych startów!

 

____________________

Krzysztof
Brągiel – biegacz, tynkarz, akrobata. Specjalizacja: suchy montaż i
czerstwe żarty. Ulubiony film: „Pętla”. Ulubiony aktor: Marian Kociniak.
Ulubiony trening: świński trucht. W przyszłości planuje napisać książkę
o wszystkim. Jeśliby się nie udało, całkiem możliwe, że narysuje stopą
komiks. Bycie niepoważnym pozwala mu przetrwać. Kazał wszystkich
pozdrowić i życzyć miłego dnia.
 

Możliwość komentowania została wyłączona.